18-03-2021, 11:23 PM
Zaśmiał się krótko, jednocześnie lekko odpychając siostrę w żartobliwym geście urażenie tym czochraniem jego fryzury. Akurat dzisiaj jakoś niekoniecznie przyłożył się do jej układania, bo i nie widział potrzeby. I tak lekkie fale wyglądały na wyjątkowo ułożone - zasługa magicznych środków. Nie tęsknił ani trochę do swoich prostych włosów, wolał ten artystyczny nieład, dużo bardziej pasował do nowego wizerunku, jaki zaczynał kreować od przeprowadzki.
- Le matin est fantastique! - Z ukontentowaniem odetchnął świeżym powietrzem. Może i już nie był to taki poranek, ale wciąż było przed południem! Poza tym obudził się nie tak dawno temu, dla niego nadal było względnie wcześnie.
Wyczuł nagłą zmianę w energii siostry, kiedy to odsunęła się od niego z jakiegoś powodu (z pewnością nie przez to lekkie odepchnięcie, to było na porządku dziennym, kiedy mogli być sami ze sobą i nie musieli dumnie reprezentować nazwiska rodowego), ale zanim zdążył zapytać co takiego przywiało te chmurki nad jej blond główkę, ciszę przerwało specyficzne pyknięcie teleportujacego się skrzata.
Słysząc powiadomienie o pojawieniu się "dwóch młodych kobiet" na terenie ich posiadłości, Pascal uniósł brwi nie tylko w zdziwieniu, ale i z zainteresowaniem. Widząc skierowane na siebie pytające spojrzenie siostry, wzruszył ramionami i pokręcił lekko głową, odpowiadając na to, co chyba przekazała mu telepatycznie. Nie miał czasu na poznanie nikogo, a tym bardziej dziewcząt odkąd się przeprowadzili, więc z pewnością nie byli to jego goście.
Z rozbawieniem pokręcił głową, kiedy to Oriane trąciła go czubkiem buta, jakby wylegiwał się niczym ostatni leń. Podniósł się z trawy i pozwalając siostrze na wejście w rolę pani na włościach rozporządzającej służbą, przeciągnął się i niespiesznie podszedł do swojego wierzchowca.
- Myślisz, że rodzice zapomnieli o jakimś spotkaniu? - Jakoś nie był do tego przekonany, bo takie wiadomości z pewnością nie zostałyby pominięte, właśnie żeby uniknąć sytuacji, gdzie reprezentacja rodziny Boleyn pod nieobecność głowy rodziny nie przyjmie gości w bryczesach.
Podciągnął popręg i zanim wspiął się na siodło, poprawił zmierzwione wcześniej przez siostrę włosy. Perspektywa poznania jakichś dwóch nieznajomych wymagała jak najlepszej prezencji. Wskoczył na siodło, wyprostował się i automatycznie przybrawszy minę nieco poważniejszą niż jeszcze przed chwilą, ruszył za siostrą. Nawet nie starał się jej przegonić, trzymał się po prostu blisko, co by za bardzo nie zostać w tyle.
- Le matin est fantastique! - Z ukontentowaniem odetchnął świeżym powietrzem. Może i już nie był to taki poranek, ale wciąż było przed południem! Poza tym obudził się nie tak dawno temu, dla niego nadal było względnie wcześnie.
Wyczuł nagłą zmianę w energii siostry, kiedy to odsunęła się od niego z jakiegoś powodu (z pewnością nie przez to lekkie odepchnięcie, to było na porządku dziennym, kiedy mogli być sami ze sobą i nie musieli dumnie reprezentować nazwiska rodowego), ale zanim zdążył zapytać co takiego przywiało te chmurki nad jej blond główkę, ciszę przerwało specyficzne pyknięcie teleportujacego się skrzata.
Słysząc powiadomienie o pojawieniu się "dwóch młodych kobiet" na terenie ich posiadłości, Pascal uniósł brwi nie tylko w zdziwieniu, ale i z zainteresowaniem. Widząc skierowane na siebie pytające spojrzenie siostry, wzruszył ramionami i pokręcił lekko głową, odpowiadając na to, co chyba przekazała mu telepatycznie. Nie miał czasu na poznanie nikogo, a tym bardziej dziewcząt odkąd się przeprowadzili, więc z pewnością nie byli to jego goście.
Z rozbawieniem pokręcił głową, kiedy to Oriane trąciła go czubkiem buta, jakby wylegiwał się niczym ostatni leń. Podniósł się z trawy i pozwalając siostrze na wejście w rolę pani na włościach rozporządzającej służbą, przeciągnął się i niespiesznie podszedł do swojego wierzchowca.
- Myślisz, że rodzice zapomnieli o jakimś spotkaniu? - Jakoś nie był do tego przekonany, bo takie wiadomości z pewnością nie zostałyby pominięte, właśnie żeby uniknąć sytuacji, gdzie reprezentacja rodziny Boleyn pod nieobecność głowy rodziny nie przyjmie gości w bryczesach.
Podciągnął popręg i zanim wspiął się na siodło, poprawił zmierzwione wcześniej przez siostrę włosy. Perspektywa poznania jakichś dwóch nieznajomych wymagała jak najlepszej prezencji. Wskoczył na siodło, wyprostował się i automatycznie przybrawszy minę nieco poważniejszą niż jeszcze przed chwilą, ruszył za siostrą. Nawet nie starał się jej przegonić, trzymał się po prostu blisko, co by za bardzo nie zostać w tyle.