20-03-2021, 12:24 AM
Emocje pierwszych dni nowego (jej ostatniego!) roku szkolnego już zdążyły opaść, tym bardziej pod wpływem zatrważająco dużej ilości prac domowych, które profesorowie zaczęli zrzucać na uczniów siódmej klasy. Kto to widział, żeby już w pierwszym tygodniu mieć do napisania trzy eseje? Całe szczęście jeden z nich był z Historii Magii, drugi z ONMS, a trzeci z Zaklęć, więc Aurora aż tak nie narzekała, bo akurat dwa z tych przedmiotów były jej ulubionymi. Dodatkowym plusem było to, że nie musiała się aż tak z tym pisaniem spieszyć, bo miała przed sobą cały weekend i jeszcze kilka dni kolejnego tygodnia, żeby nad tym usiąść. Dziś pogoda byłą zbyt piękna i zachęcająca do wyjścia z zamku, żeby sterczeć nad książkami, dlatego też wybrała się na przechadzkę po błoniach.
Nucąc pod nosem jakiś chwytliwy kawałek, tanecznym krokiem zmierzała przed siebie, nie mając konkretnego celu. Zdała się na swoją podświadomość, która z pewnością zaprowadzi ją w interesujące miejsce. I w ten właśnie sposób dopląsała do mola, które zwykle oblegane było przez samotne dusze lub zakochane pary. Dzisiaj nie było tam nikogo. Ale czy na pewno? Jej uwagę zwrócił plusk wody. Owszem, uczniowie czasem kąpali się w szkolnym jeziorze, nawet jeśli niekoniecznie było to legalne (choć regulamin chyba nic o tym nie mówił...), nawet sama Aurora nie raz zanurzyła się w chłodnym jeziorze. Zanim jednak rozejrzała się kontrolnie w poszukiwaniu ubrań, w jej głowie pojawiła się niespodziewanie myśl napędzona jej coraz częstszymi snami - może to mieszkające na dnie trytony z jakiegoś powodu zbliżyły się na powierzchnię? Pływająca postać była na tyle oddalona od brzegu, że nie widziała jej dobrze, a pod wpływem świecących promieni słońca nie byłą pewna, czy nie zauważyła typowego rybiego ogona.
Uśmiechnęła się szeroko pod nosem, czując jak ciekawość i zew przygody nie tylko wypełniają jej głowę, ale i pompują adrenalinę w krwiobieg. Rozebrała się pospiesznie do bielizny i bez ceregieli wskoczyła do jeziora. Zbliżając się do nierozpoznanej wciąż postaci, wydała z siebie skrzeczący dźwięk, którego zwykły czarodziej by nie zrozumiał, ale tryton zdecydowanie tak. Powitanie było jednym z dziesięciu słów po trytońsku, które zdążyła poznać. Będąc wciąż oddaloną o kilka metrów, pomachała z uśmiechem, chcąc tym samym zwrócić na siebie uwagę "trytona" i zorientować się, czy to faktycznie tryton.
Nucąc pod nosem jakiś chwytliwy kawałek, tanecznym krokiem zmierzała przed siebie, nie mając konkretnego celu. Zdała się na swoją podświadomość, która z pewnością zaprowadzi ją w interesujące miejsce. I w ten właśnie sposób dopląsała do mola, które zwykle oblegane było przez samotne dusze lub zakochane pary. Dzisiaj nie było tam nikogo. Ale czy na pewno? Jej uwagę zwrócił plusk wody. Owszem, uczniowie czasem kąpali się w szkolnym jeziorze, nawet jeśli niekoniecznie było to legalne (choć regulamin chyba nic o tym nie mówił...), nawet sama Aurora nie raz zanurzyła się w chłodnym jeziorze. Zanim jednak rozejrzała się kontrolnie w poszukiwaniu ubrań, w jej głowie pojawiła się niespodziewanie myśl napędzona jej coraz częstszymi snami - może to mieszkające na dnie trytony z jakiegoś powodu zbliżyły się na powierzchnię? Pływająca postać była na tyle oddalona od brzegu, że nie widziała jej dobrze, a pod wpływem świecących promieni słońca nie byłą pewna, czy nie zauważyła typowego rybiego ogona.
Uśmiechnęła się szeroko pod nosem, czując jak ciekawość i zew przygody nie tylko wypełniają jej głowę, ale i pompują adrenalinę w krwiobieg. Rozebrała się pospiesznie do bielizny i bez ceregieli wskoczyła do jeziora. Zbliżając się do nierozpoznanej wciąż postaci, wydała z siebie skrzeczący dźwięk, którego zwykły czarodziej by nie zrozumiał, ale tryton zdecydowanie tak. Powitanie było jednym z dziesięciu słów po trytońsku, które zdążyła poznać. Będąc wciąż oddaloną o kilka metrów, pomachała z uśmiechem, chcąc tym samym zwrócić na siebie uwagę "trytona" i zorientować się, czy to faktycznie tryton.