20-03-2021, 03:11 PM
Nie dało się nie zauważyć, które ze zwierzaków jest jakiej płci. Pan Kot był znacznie większy, szerszy i miał ostrzej zarysowany pyszczek, przynajmniej tak widział to Oliver. Mina zaś miała bardziej filigranową budowę, a jej pyszczek był delikatniejszy. Prawdziwa dama wśród swojej rasy, nie dało się ukryć.
-Chciałbym jej powiedzieć, że nie musi się bać, bo Kot niczego jej nie zrobi. On nie atakuje innych. Może się bronić, ale z całą pewnością na nikogo się pierwszy nie rzuci - stwierdził, nie spuszczając wzroku z pupila. Był trochę jak Oliver. Nikomu nie zawadzał, był, kiedy ktoś go potrzebował, roztaczając wokół siebie pozytywną energię. A i tak obrywał od życia, starając się z całej siły zaciskać zęby i przeć naprzód przez życie. Pewnie dlatego obaj tak świetnie się dogadywali. Chciał, aby Mina to dostrzegła, akceptując Kota. - Myślisz, że można się nauczyć kociego języka? Albo języka zwierząt? To byłoby takie ułatwienie, które chętnie bym przyjął - stwierdził, tym razem wzrok przenosząc na dziewczynę. Podobały mu się jej oczy. Były takie jasne, niczym wiosenne niebo. Ich widok w pamięci śmiało mógł posłużyć jako podstawę do jakiegoś wiersza, które tak lubił pisać.
-Ale nic na siłę, bo jeśli będziemy ich zmuszać, specjalnie nie będą się lubić. To tak jak z ludźmi, ich też nie powinno się do niczego zmuszać, chociaż niektórzy tego nie rozumieją - westchnął. On chciał dla zwierzaka jak najlepiej, więc naciskać nie będzie. Nie będzie ich zamykał w jednej klatce. To pupile musiały się wyczuć, aby mieć pewność, że mogą sobie zaufać. Zero ingerencji człowieka.
Słuchał jej słów z uwagą, a oczy momentalnie mu się powiększyły z ekscytacji! Czyżby znalazł bratnią duszę, która mogła go w pełni zrozumieć? Jego i zamiłowanie do otaczającej go natury, włącznie ze zwierzętami? To byłoby takie… wspaniałe.
-Jeju, to wspaniałe. Znaczy ja w zupełności cię rozumiem. Pomoc zwierzakom jest najwspanialsza na świecie. Tak się cieszę, że chcesz to robić - klasnął w dłonie, w ostatnim momencie powstrzymując się, by nie złapać jej za ręce. Dystans, musiał zapamiętać. - Nie jestem jeszcze pewien na sto procent, ale zdecydowanie coś ze zwierzętami lub roślinami. A może obie te rzeczy. Zobaczymy jakie możliwości będę miał po SUMach - stwierdził. Co chciał robić? Nie miał jasnego celu, ale może zostanie Zielarzem? Wyjedzie gdzieś, gdzie będzie mógł uciec od zła i zajmie się hodowlą, ratując w ten sposób zarówno ludzi, jak i zwierzęta. A może postawi na hodowlę magicznych stworzeń?
-Jak to się mówi, przez żołądek do serca, więc warto spróbować - uśmiechnął się szeroko, zajadając się słodyczami. Przyjmował wszystko, co mogło pomóc.
Obserwowanie poczynań zwierzaków było fascynujące, serio. Aż nie mógł oderwać wzroku od ich podchodów. Odebrał ciasteczko od Gryfonki, wyciągając rękę w stronę Kota, który natychmiast znalazł się przy nim. Koszmarny był z niego łasuch, zupełnie jak Oliver.
-Chciałbym jej powiedzieć, że nie musi się bać, bo Kot niczego jej nie zrobi. On nie atakuje innych. Może się bronić, ale z całą pewnością na nikogo się pierwszy nie rzuci - stwierdził, nie spuszczając wzroku z pupila. Był trochę jak Oliver. Nikomu nie zawadzał, był, kiedy ktoś go potrzebował, roztaczając wokół siebie pozytywną energię. A i tak obrywał od życia, starając się z całej siły zaciskać zęby i przeć naprzód przez życie. Pewnie dlatego obaj tak świetnie się dogadywali. Chciał, aby Mina to dostrzegła, akceptując Kota. - Myślisz, że można się nauczyć kociego języka? Albo języka zwierząt? To byłoby takie ułatwienie, które chętnie bym przyjął - stwierdził, tym razem wzrok przenosząc na dziewczynę. Podobały mu się jej oczy. Były takie jasne, niczym wiosenne niebo. Ich widok w pamięci śmiało mógł posłużyć jako podstawę do jakiegoś wiersza, które tak lubił pisać.
-Ale nic na siłę, bo jeśli będziemy ich zmuszać, specjalnie nie będą się lubić. To tak jak z ludźmi, ich też nie powinno się do niczego zmuszać, chociaż niektórzy tego nie rozumieją - westchnął. On chciał dla zwierzaka jak najlepiej, więc naciskać nie będzie. Nie będzie ich zamykał w jednej klatce. To pupile musiały się wyczuć, aby mieć pewność, że mogą sobie zaufać. Zero ingerencji człowieka.
Słuchał jej słów z uwagą, a oczy momentalnie mu się powiększyły z ekscytacji! Czyżby znalazł bratnią duszę, która mogła go w pełni zrozumieć? Jego i zamiłowanie do otaczającej go natury, włącznie ze zwierzętami? To byłoby takie… wspaniałe.
-Jeju, to wspaniałe. Znaczy ja w zupełności cię rozumiem. Pomoc zwierzakom jest najwspanialsza na świecie. Tak się cieszę, że chcesz to robić - klasnął w dłonie, w ostatnim momencie powstrzymując się, by nie złapać jej za ręce. Dystans, musiał zapamiętać. - Nie jestem jeszcze pewien na sto procent, ale zdecydowanie coś ze zwierzętami lub roślinami. A może obie te rzeczy. Zobaczymy jakie możliwości będę miał po SUMach - stwierdził. Co chciał robić? Nie miał jasnego celu, ale może zostanie Zielarzem? Wyjedzie gdzieś, gdzie będzie mógł uciec od zła i zajmie się hodowlą, ratując w ten sposób zarówno ludzi, jak i zwierzęta. A może postawi na hodowlę magicznych stworzeń?
-Jak to się mówi, przez żołądek do serca, więc warto spróbować - uśmiechnął się szeroko, zajadając się słodyczami. Przyjmował wszystko, co mogło pomóc.
Obserwowanie poczynań zwierzaków było fascynujące, serio. Aż nie mógł oderwać wzroku od ich podchodów. Odebrał ciasteczko od Gryfonki, wyciągając rękę w stronę Kota, który natychmiast znalazł się przy nim. Koszmarny był z niego łasuch, zupełnie jak Oliver.