20-03-2021, 03:38 PM
Że też sam nie pomyślał o tym, aby coś dla nich przynieść. Przecież może dzięki temu zwierzaki faktycznie zapałałyby większą i szybszą sympatią do siebie, biorąc pod uwagę, że Oliver faktycznie wychodził z założenia, że przez żołądek do siebie. Przecież sam wiele znajomości nawiązał właśnie w taki sposób - poprzez słodkości. W przypadku jego i Gryfonki było niemal podobnie. Może nie częstował jej osobiście, ale czekoladowa żaba była. Z kotami musiało być tak samo.
-Wiesz, to trochę zabawne. Znaczy ja też mówię do swojego kota, z tym, że używam naszego języka, a on miauczy. Myślisz, że rozumieją? Chociaż wyobraź sobie, że składasz jej jakąś ważną obietnicę, o której nie masz pojęcia - zaśmiał się. Jak chociażby, że to kot zostaje władcą. Ale zaraz, czy tak nie było w rzeczywistości? Ostatecznie przykładowo to Oliver częściej szedł na jakikolwiek kompromis, niż jego pupil.
-Z tym się akurat zgodzę, chociaż czasami mam wrażenie, że to za mało. Dokładnie wiem, kiedy Kot ma jaki nastrój, ale nie wiem, czy mu to wystarcza - rzucił. Jego zdaniem zoologia magiczna powinna się skupiać na czymś podobnym znacznie bardziej, niż do tej pory. Bo bo ostatecznie porozumiewanie się ze swoimi pupilami było niebywale ważne.
-Ale super! Musi być fajnie pracować w takiej klinice i czuć, że robi się coś dobrego - aż się rozpromienił na samo wyobrażenie. Nigdy nie miał okazji, by do takowej iść, ale może ostatecznie kiedyś mu się uda? Liczył na to. -Och, to byłoby wspaniałe. Jeśli oczywiście znajdzie czas. Wiesz, nie chcę go fatygować - skinął głową, nie chcąc być problemem dla kogoś, kogo nie znał.
Przyglądał się obu kotom z fascynacją, jak robił to zawsze bo… zwyczajnie było to godne nauki i sprawiało mu przyjemność.
Zaśmiał się, kiedy Kot, nie wiedząc chyba do końca, że ktoś go wącha, zaczął ruszać uchem, przy którym stała Mina. To wyglądało tak pięknie.
-Są cudowne - rzucił cicho, nie chcąc żadnego z nich spłoszyć.
-Wiesz, to trochę zabawne. Znaczy ja też mówię do swojego kota, z tym, że używam naszego języka, a on miauczy. Myślisz, że rozumieją? Chociaż wyobraź sobie, że składasz jej jakąś ważną obietnicę, o której nie masz pojęcia - zaśmiał się. Jak chociażby, że to kot zostaje władcą. Ale zaraz, czy tak nie było w rzeczywistości? Ostatecznie przykładowo to Oliver częściej szedł na jakikolwiek kompromis, niż jego pupil.
-Z tym się akurat zgodzę, chociaż czasami mam wrażenie, że to za mało. Dokładnie wiem, kiedy Kot ma jaki nastrój, ale nie wiem, czy mu to wystarcza - rzucił. Jego zdaniem zoologia magiczna powinna się skupiać na czymś podobnym znacznie bardziej, niż do tej pory. Bo bo ostatecznie porozumiewanie się ze swoimi pupilami było niebywale ważne.
-Ale super! Musi być fajnie pracować w takiej klinice i czuć, że robi się coś dobrego - aż się rozpromienił na samo wyobrażenie. Nigdy nie miał okazji, by do takowej iść, ale może ostatecznie kiedyś mu się uda? Liczył na to. -Och, to byłoby wspaniałe. Jeśli oczywiście znajdzie czas. Wiesz, nie chcę go fatygować - skinął głową, nie chcąc być problemem dla kogoś, kogo nie znał.
Przyglądał się obu kotom z fascynacją, jak robił to zawsze bo… zwyczajnie było to godne nauki i sprawiało mu przyjemność.
Zaśmiał się, kiedy Kot, nie wiedząc chyba do końca, że ktoś go wącha, zaczął ruszać uchem, przy którym stała Mina. To wyglądało tak pięknie.
-Są cudowne - rzucił cicho, nie chcąc żadnego z nich spłoszyć.