20-03-2021, 04:58 PM
Chwała Merlinowi za Connersów! I za to, że Kitty była przyjaciółką Tadzia i Arturka, bo w innym wypadku możliwe, że nie mieliby możliwości pożyczenia miotły od jej rodziny.
- Nie tylko SUMy! Szkoda żeby nas wywalili, jak w końcu wspięliśmy się na szczyty, ty jako prefekt i ja kapitan drużyny. - Mimo że już od minionego roku piastowali te stanowiska, to jednak fajnie byłoby mieć okazję wykazać się trochę dłużej. - Pewnie byście beze mnie zginęli, ale bez obaw! Nigdzie się nie wybieram - Położył jedną rękę na sercu, tym samym jakby składał obietnicę, że nie zostawi przyjaciół. Jak wylatywać z Hogwartu, to tylko razem!... Ale miał nadzieję jednak w ogóle.
Za każdym razem kiedy odwiedzał Arthura, pani Crawford obsypywała Tadzia nie tylko uściskami i buziakami na powitanie, ale również komplementami i pytaniami, na które on chętnie odpowiadał. Potrafił zaskarbić sobie sympatię rodziców znajomych, nie ma co! A cóż zrobić, jak takie słoneczko nagle pojawi się w domu? Wypiął dumnie pierś, jakby to on był synem Cawfordów, a nie Arthur.
- Przekonam ją, że kto, jak kto, ale z naszej trójki to prędzej Kitty nas zbałamuci. - Czasami, ale tylko czasami, panienka Conners zachowywała się bardziej po męsku niż oni dwaj razem wzięci, bo potrafili być strasznymi dzieciakami dużo częściej, niż przewidywała norma.
Przekroczenie progu domu państwa Crawford było niczym wejście do klatki z małpkami - tak to odebrał Tadek, kiedy zanim jeszcze zdjął plecak już został wyściskany przez mamę Arthura, a zaraz po tym gdzieś w okolicach pasa i kolan poczuł małe przyczepy w postaci najmłodszych biegających potomków rodu. Jakoś mu to nie przeszkadzało.
- Dzień dobry w to piękne słoneczne popołudnie! - Co z tego, że trochę kropiło, słoneczko i tak wyglądało zza chmurek co chwilę. - Arthur, gdzie Octavia i co to za dziewczynka? - Śmiejąc się i nawet nie próbując udawać poważnego tonu, potargał delikatnie blond włosy jedynej siostry przyjaciela, która zaraz oburzyła się żartobliwie, że to przecież ona! Odsunęła się nawet na krok, wspierając ręce na bioderkach i pokazała mu język. - Aaaa, tak, poznaję ten język. - Udało mu się jakoś zdjać plecak i nawet bezpiecznie odstawić pod ścianę, żeby zaraz znienacka porwać Octavię i roześmianą przerzucić sobie przez ramię, a młodszego braciszka (ważącego tyle co nic) zgarnąć pod pachę. - Pani Crawford, kradnę te dwie małpeczki, na pewno chętnie przyjmą je do cyrku! - Cóż, wpuśćcie Tadzia między dzieci, to będzie się wyśmienicie bawił!
wątek przedawniony
- Nie tylko SUMy! Szkoda żeby nas wywalili, jak w końcu wspięliśmy się na szczyty, ty jako prefekt i ja kapitan drużyny. - Mimo że już od minionego roku piastowali te stanowiska, to jednak fajnie byłoby mieć okazję wykazać się trochę dłużej. - Pewnie byście beze mnie zginęli, ale bez obaw! Nigdzie się nie wybieram - Położył jedną rękę na sercu, tym samym jakby składał obietnicę, że nie zostawi przyjaciół. Jak wylatywać z Hogwartu, to tylko razem!... Ale miał nadzieję jednak w ogóle.
Za każdym razem kiedy odwiedzał Arthura, pani Crawford obsypywała Tadzia nie tylko uściskami i buziakami na powitanie, ale również komplementami i pytaniami, na które on chętnie odpowiadał. Potrafił zaskarbić sobie sympatię rodziców znajomych, nie ma co! A cóż zrobić, jak takie słoneczko nagle pojawi się w domu? Wypiął dumnie pierś, jakby to on był synem Cawfordów, a nie Arthur.
- Przekonam ją, że kto, jak kto, ale z naszej trójki to prędzej Kitty nas zbałamuci. - Czasami, ale tylko czasami, panienka Conners zachowywała się bardziej po męsku niż oni dwaj razem wzięci, bo potrafili być strasznymi dzieciakami dużo częściej, niż przewidywała norma.
Przekroczenie progu domu państwa Crawford było niczym wejście do klatki z małpkami - tak to odebrał Tadek, kiedy zanim jeszcze zdjął plecak już został wyściskany przez mamę Arthura, a zaraz po tym gdzieś w okolicach pasa i kolan poczuł małe przyczepy w postaci najmłodszych biegających potomków rodu. Jakoś mu to nie przeszkadzało.
- Dzień dobry w to piękne słoneczne popołudnie! - Co z tego, że trochę kropiło, słoneczko i tak wyglądało zza chmurek co chwilę. - Arthur, gdzie Octavia i co to za dziewczynka? - Śmiejąc się i nawet nie próbując udawać poważnego tonu, potargał delikatnie blond włosy jedynej siostry przyjaciela, która zaraz oburzyła się żartobliwie, że to przecież ona! Odsunęła się nawet na krok, wspierając ręce na bioderkach i pokazała mu język. - Aaaa, tak, poznaję ten język. - Udało mu się jakoś zdjać plecak i nawet bezpiecznie odstawić pod ścianę, żeby zaraz znienacka porwać Octavię i roześmianą przerzucić sobie przez ramię, a młodszego braciszka (ważącego tyle co nic) zgarnąć pod pachę. - Pani Crawford, kradnę te dwie małpeczki, na pewno chętnie przyjmą je do cyrku! - Cóż, wpuśćcie Tadzia między dzieci, to będzie się wyśmienicie bawił!