20-03-2021, 10:30 PM
Rozmowa z Gryfonką przychodziła mu z taką łatwością, że aż zaczął się w tym wszystkim zastanawiać, czemu właściwie nie mieli okazji porozmawiać wcześniej. Jasne, może nie było do tego specjalnej okazji, ale przecież mieli razem zajęcia i w ogóle. Zaskakujące, że tak wartościowe osoby poznawało się w dość nietypowych okolicznościach, później w trakcie rozmowy odkrywając, jak wiele ich łączy. Chociażby miłość do zwierząt. Ach, jak wspaniale było pogadać z kimś, kto zrozumie pasję Olivera.
-Może przez instynkt, tak myślę. Bo wiesz, czasami mam tak, że nie odzywam się do Pana Kota, ale on i tak wie, kiedy jest mi przykro i zawsze przy mnie wtedy jest. A na imię chyba reaguje, znaczy nigdy tego nie rozpracowałem, bo czasami się rusza, czasami nie, ale to może dlatego, że zwyczajnie jest leniwy - powiedział z czułością w głosie, spoglądając na swojego zwierzaka, którego tak kochał, a którego strata wyjątkowo by go zabolała. Wiele w życiu przeszli, to łączyło na resztę lat. - Myślę, że ludzie nie chcą tego za bardzo robić. Wiesz, skupiać się na świecie, skoro mogą na sobie. To trochę przykre, bo według mnie wspaniale jest rozumieć naturę - skomentował, czując się tak dobrze podczas tej rozmowy. Tego mu brakowało, bratniej duszy, która rozumie, co miał na myśli.
-Zazdroszczę ci, naprawdę. Kiedyś, jak już skończymy naukę w szkole, mam nadzieję, że będę miał z tym styczność. A tacie serdecznie podziękuj, naprawdę - uśmiechnął się do niej. Potrzebował rady, a wydawało się, że tata dziewczyny jest wystarczająco kompetentny, aby naprowadzić chłopaka na jakąś ścieżkę. Miał póki co zbyt wiele pomysłów, chociaż sam fakt, że chciał w przyszłości robić coś z roślinami i zwierzętami stanowił sporo.
-Czyli możemy uznać, że misja zaliczona. Akceptują się, bo Kotu nie przeszkadza Mina. Ani troszeczkę - powiedział, lekko w dłonie klaszcząc, ale nie za cicho, bo zwierzaki nadal się obwąchiwały, by raz zaszła między nimi większa interakcja. Pupil Olivera usiadł, spoglądając na łapę, która go uderzyła. Przechylił głowę, miaucząc, w czym nie było nic negatywnego, Kang to czuł. Zaraz podszedł pewniej do kotki i zaczął ją wąchać po głowie.
-Może przez instynkt, tak myślę. Bo wiesz, czasami mam tak, że nie odzywam się do Pana Kota, ale on i tak wie, kiedy jest mi przykro i zawsze przy mnie wtedy jest. A na imię chyba reaguje, znaczy nigdy tego nie rozpracowałem, bo czasami się rusza, czasami nie, ale to może dlatego, że zwyczajnie jest leniwy - powiedział z czułością w głosie, spoglądając na swojego zwierzaka, którego tak kochał, a którego strata wyjątkowo by go zabolała. Wiele w życiu przeszli, to łączyło na resztę lat. - Myślę, że ludzie nie chcą tego za bardzo robić. Wiesz, skupiać się na świecie, skoro mogą na sobie. To trochę przykre, bo według mnie wspaniale jest rozumieć naturę - skomentował, czując się tak dobrze podczas tej rozmowy. Tego mu brakowało, bratniej duszy, która rozumie, co miał na myśli.
-Zazdroszczę ci, naprawdę. Kiedyś, jak już skończymy naukę w szkole, mam nadzieję, że będę miał z tym styczność. A tacie serdecznie podziękuj, naprawdę - uśmiechnął się do niej. Potrzebował rady, a wydawało się, że tata dziewczyny jest wystarczająco kompetentny, aby naprowadzić chłopaka na jakąś ścieżkę. Miał póki co zbyt wiele pomysłów, chociaż sam fakt, że chciał w przyszłości robić coś z roślinami i zwierzętami stanowił sporo.
-Czyli możemy uznać, że misja zaliczona. Akceptują się, bo Kotu nie przeszkadza Mina. Ani troszeczkę - powiedział, lekko w dłonie klaszcząc, ale nie za cicho, bo zwierzaki nadal się obwąchiwały, by raz zaszła między nimi większa interakcja. Pupil Olivera usiadł, spoglądając na łapę, która go uderzyła. Przechylił głowę, miaucząc, w czym nie było nic negatywnego, Kang to czuł. Zaraz podszedł pewniej do kotki i zaczął ją wąchać po głowie.