21-03-2021, 08:51 PM
Oh, Ava, biedactwo - to twój ostatni papieros i nie będziesz mieć szansy go dokończyć. Przynajmniej nie w taki sposób, w jaki byś chciała.
Skrzaty domowe są, bądź nie bądź, pracownikami szkoły. Prędko dotarła do dyrektora Barcika wiadomość o dwóch delikwentach nie tylko zasmradzających dymem kuchnię ale i brudzących ją popiołem, że o butelce alkoholu wymieszanego z sokiem już nawet nie wspomnę i uciekaniu z lekcji też nie. Mimo pobłażliwego podejścia do uczniaków, jakie Barcik miał wobec uczniów w początkach roku szkolnego, nie mógł odpuścić podobnej przewiny. Wezwał Błyskotkę - pojedynczy skrzat z jego Dyrektorskiej Ekipy Respektowania Prawa wystarczał zdecydowanie do podobnej misji karnej.
W kącie kuchni pojawiła się mała figurka w czarnej poszewce na poduszkę, ze starym krawatem przewiązanym wokół głowy - Błyskotka bardzo do serca brała sobie rolę ninja DERPa. Pstryknęła kościstymi paluszkami na co papieros w palcach panny Clevers stał się dziwnie oślizgły ale i lepki, niemożliwy do odklejenia od skóry. Wyrosły mu w przeciągu sekundy oczy rodem z anime, urocze bądź przerażające, zależy chyba od osoby. Filtr zmienił się w mięsiste usta posyłające Avie całusy, oczy zaś puszczały na zmianę zalotne perskie oczka. Biel papierosa była miękka jak ciało przeciętnej dżdżownicy, z wyjątkiem tyłka, który przyjął nieregularny szaro-czarny odcień spopielałej końcówki. Ciało papierobaka wygięło się w kształt podkowy i z przeciągłym a głośnym jak grzmot odgłosem pierdnięcia śmierdzącego palącym się tytoniem zaczął sypać z tyłka wprost w twarz Avy złoto-czerwonym brokatem oraz szarym konfetti. Zarówno brokat jak i konfetti przylegało do skóry panny Clevers jakby je ktoś do niej przykleił magicznie wzmocnionym super-glue.
Błyskotka, wykorzystując zamieszanie jakie powstało wokół pierdzącego brokatem papierobaka, wstrzeliła z procy wprost w szyjkę butelki małą kuleczkę. Mętna perełka zawirowała w butelce pochłaniając z mieszanki cały alkohol, i w miarę wchłaniania rosła aż wyglądała jak półprzezroczysta żaba. Żaba radośnie zapluskała w soku, czknęła, zaśmiała się skrzekliwie i spojrzała na Avę. Przylgnęła do szkła, o ile jej pijane ruchy dało się jakkolwiek określić, i polizała wnętrze butelki z szerokim uśmiechem.
- Ja cię - czknięcie - kocham, a ty mnie chcesz wypić - rechotliwym głosem mówiła do Avy alkoholowa pijana żaba. - Prawie jak ja cię kocham a ty - czknięcie - śpisz. Będziemy Romeem i Julią Hogwartu!
Ześlizgnęła się po szkle, sok zabulgotał. Jeśli panna Ava miała nadzieję, że żaba się utopiła, nie był to jej szczęśliwy dzień. Żaba wypłynęła na wierzch, dryfując na plecach z nogami skierowanymi ku szyjce butelki, śpiewając klasyk Celestyny Warbeck przez czknięcia i chichoty.
Błyskotka w tym czasie wsunęła obu uczniom liściki od dyrektora do toreb i puf! już jej nie było. Jeśli uczniaki w tym roku będą tak nierozsądne to, z pewnością, dorobi się premii w postaci wymarzonego wodnego łóżka. Nie ma bata.
„Drogi mikro-przestępco!
Mnie również trudno się przyzwyczaić do dnia roboczego po miesiącach lenistwa, nie usprawiedliwia to jednak łamania szkolnego regulaminu w tak mało inteligentny sposób. Z przykrością informuję Cię o ujemnych punktach na jakie, mój mały mikro-przestępco, zapracowałeś/-aś w pocie czoła. Minus pięć za łamanie regulaminu, minus pięć za głupotę.
Informuję dodatkowo, że trzecie przyłapanie na łamaniu regulaminu równa się jednorazowemu odebraniu przywileju wizyty w Hogsmeade.
Miłego dnia!
Dyrektor Barcik”
Brokat i papierobakowy pierd zostają Ci, droga Avo, do końca tego wątku, a żaba w butelce dopóki owej butelki nie opróżnisz! Adrianie, niestety byłeś w złym miejscu i o złej porze, bo choć sam nie palisz, to oberwało ci się za tak głupie łamanie regulaminu przez koleżankę. No i nie ładnie tak opuszczać lekcje, panie Robinson...
Skrzaty domowe są, bądź nie bądź, pracownikami szkoły. Prędko dotarła do dyrektora Barcika wiadomość o dwóch delikwentach nie tylko zasmradzających dymem kuchnię ale i brudzących ją popiołem, że o butelce alkoholu wymieszanego z sokiem już nawet nie wspomnę i uciekaniu z lekcji też nie. Mimo pobłażliwego podejścia do uczniaków, jakie Barcik miał wobec uczniów w początkach roku szkolnego, nie mógł odpuścić podobnej przewiny. Wezwał Błyskotkę - pojedynczy skrzat z jego Dyrektorskiej Ekipy Respektowania Prawa wystarczał zdecydowanie do podobnej misji karnej.
W kącie kuchni pojawiła się mała figurka w czarnej poszewce na poduszkę, ze starym krawatem przewiązanym wokół głowy - Błyskotka bardzo do serca brała sobie rolę ninja DERPa. Pstryknęła kościstymi paluszkami na co papieros w palcach panny Clevers stał się dziwnie oślizgły ale i lepki, niemożliwy do odklejenia od skóry. Wyrosły mu w przeciągu sekundy oczy rodem z anime, urocze bądź przerażające, zależy chyba od osoby. Filtr zmienił się w mięsiste usta posyłające Avie całusy, oczy zaś puszczały na zmianę zalotne perskie oczka. Biel papierosa była miękka jak ciało przeciętnej dżdżownicy, z wyjątkiem tyłka, który przyjął nieregularny szaro-czarny odcień spopielałej końcówki. Ciało papierobaka wygięło się w kształt podkowy i z przeciągłym a głośnym jak grzmot odgłosem pierdnięcia śmierdzącego palącym się tytoniem zaczął sypać z tyłka wprost w twarz Avy złoto-czerwonym brokatem oraz szarym konfetti. Zarówno brokat jak i konfetti przylegało do skóry panny Clevers jakby je ktoś do niej przykleił magicznie wzmocnionym super-glue.
Błyskotka, wykorzystując zamieszanie jakie powstało wokół pierdzącego brokatem papierobaka, wstrzeliła z procy wprost w szyjkę butelki małą kuleczkę. Mętna perełka zawirowała w butelce pochłaniając z mieszanki cały alkohol, i w miarę wchłaniania rosła aż wyglądała jak półprzezroczysta żaba. Żaba radośnie zapluskała w soku, czknęła, zaśmiała się skrzekliwie i spojrzała na Avę. Przylgnęła do szkła, o ile jej pijane ruchy dało się jakkolwiek określić, i polizała wnętrze butelki z szerokim uśmiechem.
- Ja cię - czknięcie - kocham, a ty mnie chcesz wypić - rechotliwym głosem mówiła do Avy alkoholowa pijana żaba. - Prawie jak ja cię kocham a ty - czknięcie - śpisz. Będziemy Romeem i Julią Hogwartu!
Ześlizgnęła się po szkle, sok zabulgotał. Jeśli panna Ava miała nadzieję, że żaba się utopiła, nie był to jej szczęśliwy dzień. Żaba wypłynęła na wierzch, dryfując na plecach z nogami skierowanymi ku szyjce butelki, śpiewając klasyk Celestyny Warbeck przez czknięcia i chichoty.
Błyskotka w tym czasie wsunęła obu uczniom liściki od dyrektora do toreb i puf! już jej nie było. Jeśli uczniaki w tym roku będą tak nierozsądne to, z pewnością, dorobi się premii w postaci wymarzonego wodnego łóżka. Nie ma bata.
„Drogi mikro-przestępco!
Mnie również trudno się przyzwyczaić do dnia roboczego po miesiącach lenistwa, nie usprawiedliwia to jednak łamania szkolnego regulaminu w tak mało inteligentny sposób. Z przykrością informuję Cię o ujemnych punktach na jakie, mój mały mikro-przestępco, zapracowałeś/-aś w pocie czoła. Minus pięć za łamanie regulaminu, minus pięć za głupotę.
Informuję dodatkowo, że trzecie przyłapanie na łamaniu regulaminu równa się jednorazowemu odebraniu przywileju wizyty w Hogsmeade.
Miłego dnia!
Dyrektor Barcik”
Brokat i papierobakowy pierd zostają Ci, droga Avo, do końca tego wątku, a żaba w butelce dopóki owej butelki nie opróżnisz! Adrianie, niestety byłeś w złym miejscu i o złej porze, bo choć sam nie palisz, to oberwało ci się za tak głupie łamanie regulaminu przez koleżankę. No i nie ładnie tak opuszczać lekcje, panie Robinson...