21-03-2021, 09:44 PM
Najbardziej prawdopodobna opcja? Malcolm przyszedł tutaj, żeby coś zniszczyć, albo zrobić komuś kawał. To miejsce było w końcu nazbyt spokojne, jak dla niego wyjątkowej osobowości. Tak, młody McGonagall był na swój sposób wyjątkowy - wyjątkowo wredny, dowcipny a przede wszystkim nad wyraz pobudzony. Po prostu nie było dnia, kiedy by nie mógł popisać się swoimi czarami, zabłysnąć na lekcji lub wysadzić coś za pomocą materiałów wybuchowych, które dla zabawy kupował na ulicy Pokątnej. Biorąc to pod uwagę, raczej lepiej było, żeby trzymał się z daleka od drewnianego mostu, który podczas słynnej Bitwy o Hogwart został zniszczony właśnie przez ładunki wybuchowe. Pewnie gdyby ten drewniany most był istotą żywą, widząc nadchodzącego Malcolma, by się sam pod sobą zarwał.
Po co tak właściwie tutaj Malcolm przyszedł? W zasadzie sam nie wiedział. Czasami, kiedy chodził bez celu po Gogwarcie trafiał w rożne ciekawe miejsca, tak jakby zamek sam go prowadził do miejsc, w których być powinien. Widocznie McGonagall tak dał mu w kość, że postanowił go zaprowadzić ku wyjściu, bowiem przechodząc przez ten drewniany most można było opuścić Hogwart. Oczywiście to była tylko jedna z wielu dróg.
Malcolm zatrzymał się nagle i rozejrzał wokół. Do jego płuc docierało czyste powietrze pachnące świeżością i lasem. Przed jego oczami z kolei rozciągał się zapierający dech w piersiach widok, który nie znudził mu się nawet po sześciu minionych już latach spędzonych w tej szkole. Położył dłoń na drewnianej belce i uśmiechnął się sam do siebie. Miał wrażenie, że mimo wszystko będzie tęsknił za tą szkołą. Spędził w niej kawał swojego życia i chociaż był całkiem utalentowanym, może mało poważnym, ale jednak, czarodziejem, to ciężko mu było z myślą, że będzie musiał po tym roku opuścić mury tej szkoły już... na zawsze. Wzdrygnął się na samą myśl.
Ten rok musiał być dobry, najlepszy ze wszystkich, a przede wszystkim miał się nigdy nie skończyć. No, a przynajmniej trwać nieco dłużej niż wszystkie poprzednie lata spędzone w tych zimnych murach, które stały się dla niego drugim domem. Ah, ileż on by dał, żeby cofnąć czas, przynajmniej do piątej klasy, i ponownie przeżyć sielankę, naukę oraz wszystko to, co sprawiało, że Hogwart stawał się prawdziwie magicznym miejscem, chyba jednym z najbardziej magicznych na całym świecie.
Nawet Malcolma czasami brało na sentymenty. Sam się sobie dziwił.
W tej chwili stanął przy balustradzie, oparł się o nią i ze spokojem obserwował widok zachodzącego słońca. Upił łyk wody, którą trzymał właśnie w ręku, w szklanej butelce. Cóż, po wczorajszej popijawie, trochę jednak męczył go kac.