22-03-2021, 03:02 AM
Nie musiał być bardzo blisko, żeby usłyszeć głos Heather. W takich chwilach wyostrzone zmysły pobudzone jednym konkretnym bodźcem automatycznie skupiły się na wyszukiwaniu właśnie jej. Pośród hałasu skrzypiących kółek wózków, kroków setek osób, pomiaukiwania kotów, trzasku, rozmów, śmiechów, zawodzenia, w końcu usłyszał ją tak, jakby stała zaledwie metr od niego. Nie zauważył jej od razu, co było niezbitym dowodem na to, że znajduje się gdzieś za ścianą kłębiących się na peronie podróżnych.
Nawet się nie zorientował, że wstał i ściskając książkę w obydwóch dłoniach, wzrokiem przeczesuje tłum. Jak dotarło do niego, że wyciąga szyję i chyba nazbyt gorączkowo stara się odnaleźć Gryfonkę, odchrząknął i przetarł twarz dłonią, przez moment uciskając zamknięte oczy. W ten sposób słuch jeszcze bardziej się wyostrzył i mógł wyłapać część wypowiedzi skierowanej do osób, z którymi rozmawiała.
Czaicie to? Żeni się. Widziałyście go w ogóle?
Poczuł nieprzyjemne drżenie ramion i napięcie mięśni.
Przecież to jest bóg seksapilu, cholera, i kolejny kawaler, i to jaki!, odpadł.
Dopiero po kilku sekundach (i zdziwionych spojrzeniach dwóch mijających go drugoklasistów) zorientował się, że to drżenie wywołane jej narastającym w krtani warkotem. Potrząsnął głową, chcąc odsunąć od siebie myśli, które sprowokowane były w tej chwili wilczym rozdrażnieniem. Ostatni raz omiótł kłębiące się nieopodal głowy, instynktownie zwracając się coraz bardziej w prawo, aż natrafił na znajome blond włosy. Heather trajkotała w najlepsze.
... jak rozkradną wszystkich bogaczy zanim skończę naukę, zobowiązuję się którąś ubić.
Zacisnął zęby z taką siłą, że aż dziw, że nie usłyszał ich trzasku. Z jakiegoś powodu poczuł złość, słysząc każde kolejne słowo dziewczyny. Naprawdę starał się oderwać od niej spojrzenie, przerwać to niefizyczne połączenie oparte na zmysłach skupiających się na wybranym celu, ale tak bardzo brakowało mu siły woli, że poczuł tylko narastającą frustrację.
I wtedy, zupełnie nieoczekiwanie, poczuł coś innego niż do tej pory, coś... nieznanego: niewyjaśnioną potrzebę rozejrzenia się, podszept podświadomości. Nie zorientował się kiedy przestał słyszeć głos Heather, ani nie zarejestrował momentu ostatecznego oderwania od niej wzroku. Przeczesał gęstniejący tłum tak, jakby wiedział czego szuka. Ta dziwna wibracja - która wcześniej pojawiła się znikąd i zwróciła jego uwagę z taką siłą, że nie mógł się oprzeć podświadomej pokusie odnalezienia jej źródła - przybrała na sile w momencie, jak zatrzymał błękitne spojrzenie na tym razem zupełnie nieznanej blondynce. Stała dużo bliżej, niż Heather, wiec usłyszenie jej francuskiego akcentu było dużo łatwiejsze. Przez kilka długich sekund nie był w stanie oderwać od niej wzroku, po prostu lustrując ją zainteresowanym spojrzeniem. Wszelkie inne dźwięki dookoła tak jakby wytłumiły się, a obraz rozmył. Tylko ta nieznajoma pozostawała wyraźna zarówno werbalnie, jak i wizualnie. Skupiony na tej dziwnej wewnętrznej sile, która pchała go w kierunku francuzeczki, nie zorientował się nawet, że postąpił w jej kierunku półtorej kroku. Wciąż pozostawała jakieś pięć metrów od niego, co chwilę znikając za przechodzącym innym pasażerem, ale czuł jej bezustanną obecność... pod skórą, niemalże z taką siłą z jaką czuł księżyc.
Nawet się nie zorientował, że wstał i ściskając książkę w obydwóch dłoniach, wzrokiem przeczesuje tłum. Jak dotarło do niego, że wyciąga szyję i chyba nazbyt gorączkowo stara się odnaleźć Gryfonkę, odchrząknął i przetarł twarz dłonią, przez moment uciskając zamknięte oczy. W ten sposób słuch jeszcze bardziej się wyostrzył i mógł wyłapać część wypowiedzi skierowanej do osób, z którymi rozmawiała.
Czaicie to? Żeni się. Widziałyście go w ogóle?
Poczuł nieprzyjemne drżenie ramion i napięcie mięśni.
Przecież to jest bóg seksapilu, cholera, i kolejny kawaler, i to jaki!, odpadł.
Dopiero po kilku sekundach (i zdziwionych spojrzeniach dwóch mijających go drugoklasistów) zorientował się, że to drżenie wywołane jej narastającym w krtani warkotem. Potrząsnął głową, chcąc odsunąć od siebie myśli, które sprowokowane były w tej chwili wilczym rozdrażnieniem. Ostatni raz omiótł kłębiące się nieopodal głowy, instynktownie zwracając się coraz bardziej w prawo, aż natrafił na znajome blond włosy. Heather trajkotała w najlepsze.
... jak rozkradną wszystkich bogaczy zanim skończę naukę, zobowiązuję się którąś ubić.
Zacisnął zęby z taką siłą, że aż dziw, że nie usłyszał ich trzasku. Z jakiegoś powodu poczuł złość, słysząc każde kolejne słowo dziewczyny. Naprawdę starał się oderwać od niej spojrzenie, przerwać to niefizyczne połączenie oparte na zmysłach skupiających się na wybranym celu, ale tak bardzo brakowało mu siły woli, że poczuł tylko narastającą frustrację.
I wtedy, zupełnie nieoczekiwanie, poczuł coś innego niż do tej pory, coś... nieznanego: niewyjaśnioną potrzebę rozejrzenia się, podszept podświadomości. Nie zorientował się kiedy przestał słyszeć głos Heather, ani nie zarejestrował momentu ostatecznego oderwania od niej wzroku. Przeczesał gęstniejący tłum tak, jakby wiedział czego szuka. Ta dziwna wibracja - która wcześniej pojawiła się znikąd i zwróciła jego uwagę z taką siłą, że nie mógł się oprzeć podświadomej pokusie odnalezienia jej źródła - przybrała na sile w momencie, jak zatrzymał błękitne spojrzenie na tym razem zupełnie nieznanej blondynce. Stała dużo bliżej, niż Heather, wiec usłyszenie jej francuskiego akcentu było dużo łatwiejsze. Przez kilka długich sekund nie był w stanie oderwać od niej wzroku, po prostu lustrując ją zainteresowanym spojrzeniem. Wszelkie inne dźwięki dookoła tak jakby wytłumiły się, a obraz rozmył. Tylko ta nieznajoma pozostawała wyraźna zarówno werbalnie, jak i wizualnie. Skupiony na tej dziwnej wewnętrznej sile, która pchała go w kierunku francuzeczki, nie zorientował się nawet, że postąpił w jej kierunku półtorej kroku. Wciąż pozostawała jakieś pięć metrów od niego, co chwilę znikając za przechodzącym innym pasażerem, ale czuł jej bezustanną obecność... pod skórą, niemalże z taką siłą z jaką czuł księżyc.