22-03-2021, 12:46 PM
Uśmiechnął się do niej ze szczerym rozbawieniem, choć nadal uważał by się nie szczerzyć bardziej niż wypada. Skłonił się po sekundzie lekko w uznaniu.
- Zapewniam, że nie słyszałem złego słowa w twoim kierunku, pani.
Umiał być urokliwą osobą! Umiał się zachować i być niemalże szarmancko sympatycznym dżentelmenem. Niech tylko Oriane poczeka i da im szansę, a wkrótce będzie jej recytował wiersze i zabierał na romantyczne spacery w urokliwe miejsca, jak brukowane uliczki Pokątnej w półmroku zachodzącego słońca, czy przedmieścia pachnące świeżo wyrośniętą trawą, lasem majaczącym w oddali i kwiatami wyglądającymi zza kępek zieleni. Raphael doceniał piękno otoczenia, jak i piękno chwili, niczym rasowy poeta romantyk opiewający ciepło promieni słonecznych i tchnienie wiatru.
Pokiwał głową z większą powagą niż dotąd, słuchając jej wypowiedzi. Rozumiał jej słowa, nie tylko poprzez zwyczajnie obraz francuskiej szkoły z jej głowy, ale i po prostu znając zmianę, z jaką mogła się teraz mierzyć. Wielu uczniów Hogwartu zdawało się uważać, że jest to jedyna właściwa szkoła i nie godzi się zarówno chwalić innych szkół, jak i w ogóle tolerować stwierdzenia, że może Hogwart jest w czymś gorszy. Raphael nie należał do tych osób. Szkoła jak szkoła, każda miała swoje plusy i minusy, nie uważał żeby któraś była lepsza albo gorsza. Tak naprawdę to była kwestia personalnych oczekiwań i światopoglądu, zupełnie subiektywna ocena i należało uszanować każdą. Naturalnie, on uwielbiał Hogwart, ale też nie znał innych szkół. Jak więc mógł powiedzieć, że woli coś od czegoś, jeśli nie zna obu stron? To zupełnie niewłaściwe i ograniczające.
- Jaka to różnica? Poza tym, jak sądzę, że Beauxbâtons jest zdaje się znacznie bardziej skupiona na nauce manier i generalnie obycia w społeczeństwie, podczas gdy w Hogwarcie liczy się przede wszystkim wiedza z dziedzin magicznych i niewiele poza tym.
To była prawda, przykra, ale prawda. Absolutnie nie brzmiał jakoby uważał, że to coś dobrego, bo wolałby jednak żeby i takie zajęcia się odbywały. To nie była szkoła, do której szło się nauczyć poprawnego zachowania w grupie czy tego, co wypada, a co nie. To była szkoła, gdzie trzeba się nauczyć rzucać zaklęcia i rozpoznawać istoty magiczne. A potem ci wszyscy uczniowie wychodzili doskonale radząc sobie z magią, ale zupełnie nie potrafiąc zachować się w towarzystwie, które zwraca uwagę też na takie szczegóły. On miał szczęście, był uczony tego w domu i potrafił poradzić sobie doskonale w sztuce dyplomacji czy ot spotkania towarzyskiego jak dzisiejsze, co nie było takie znowu proste i oczywiste dla pewnych osób, jak było dla niego. Niewiele osób potrafiło zachować się poprawnie, najpewniej prowokując ogrom skandalicznych sytuacji.
Dobrze jest mieć dobre wykształcenie i unikać podobnych niezręczności.
- Plusem jest to, że w tym kierunku chociażby my mamy wykształcenie ze strony naszych rodzin, ja indywidualnie. Minus to niestety fakt, że mało kto w Hogwarcie ma pojęcie o manierach.
- Zapewniam, że nie słyszałem złego słowa w twoim kierunku, pani.
Umiał być urokliwą osobą! Umiał się zachować i być niemalże szarmancko sympatycznym dżentelmenem. Niech tylko Oriane poczeka i da im szansę, a wkrótce będzie jej recytował wiersze i zabierał na romantyczne spacery w urokliwe miejsca, jak brukowane uliczki Pokątnej w półmroku zachodzącego słońca, czy przedmieścia pachnące świeżo wyrośniętą trawą, lasem majaczącym w oddali i kwiatami wyglądającymi zza kępek zieleni. Raphael doceniał piękno otoczenia, jak i piękno chwili, niczym rasowy poeta romantyk opiewający ciepło promieni słonecznych i tchnienie wiatru.
Pokiwał głową z większą powagą niż dotąd, słuchając jej wypowiedzi. Rozumiał jej słowa, nie tylko poprzez zwyczajnie obraz francuskiej szkoły z jej głowy, ale i po prostu znając zmianę, z jaką mogła się teraz mierzyć. Wielu uczniów Hogwartu zdawało się uważać, że jest to jedyna właściwa szkoła i nie godzi się zarówno chwalić innych szkół, jak i w ogóle tolerować stwierdzenia, że może Hogwart jest w czymś gorszy. Raphael nie należał do tych osób. Szkoła jak szkoła, każda miała swoje plusy i minusy, nie uważał żeby któraś była lepsza albo gorsza. Tak naprawdę to była kwestia personalnych oczekiwań i światopoglądu, zupełnie subiektywna ocena i należało uszanować każdą. Naturalnie, on uwielbiał Hogwart, ale też nie znał innych szkół. Jak więc mógł powiedzieć, że woli coś od czegoś, jeśli nie zna obu stron? To zupełnie niewłaściwe i ograniczające.
- Jaka to różnica? Poza tym, jak sądzę, że Beauxbâtons jest zdaje się znacznie bardziej skupiona na nauce manier i generalnie obycia w społeczeństwie, podczas gdy w Hogwarcie liczy się przede wszystkim wiedza z dziedzin magicznych i niewiele poza tym.
To była prawda, przykra, ale prawda. Absolutnie nie brzmiał jakoby uważał, że to coś dobrego, bo wolałby jednak żeby i takie zajęcia się odbywały. To nie była szkoła, do której szło się nauczyć poprawnego zachowania w grupie czy tego, co wypada, a co nie. To była szkoła, gdzie trzeba się nauczyć rzucać zaklęcia i rozpoznawać istoty magiczne. A potem ci wszyscy uczniowie wychodzili doskonale radząc sobie z magią, ale zupełnie nie potrafiąc zachować się w towarzystwie, które zwraca uwagę też na takie szczegóły. On miał szczęście, był uczony tego w domu i potrafił poradzić sobie doskonale w sztuce dyplomacji czy ot spotkania towarzyskiego jak dzisiejsze, co nie było takie znowu proste i oczywiste dla pewnych osób, jak było dla niego. Niewiele osób potrafiło zachować się poprawnie, najpewniej prowokując ogrom skandalicznych sytuacji.
Dobrze jest mieć dobre wykształcenie i unikać podobnych niezręczności.
- Plusem jest to, że w tym kierunku chociażby my mamy wykształcenie ze strony naszych rodzin, ja indywidualnie. Minus to niestety fakt, że mało kto w Hogwarcie ma pojęcie o manierach.