22-03-2021, 04:40 PM
Zdecydowanie zaskakujące było to, że Puchoni tak szybko stracili punkty i byli pod kreską. Przez ostatnie sześć lat udawało się to raczej Krukonom za sprawą Malcolma, który nigdy nie mógł wysiedzieć na tyłku dłużej niż dzień. Raz nawet udało mu się stracić punkty po tym, jak obściskiwał się ze swoim byłym chłopaku w miejscu, gdzie myślał, że nikt go nie przyłapie, a jednak ostatecznie przyłapał go sam dyrektor Hogwartu. Plusem było to, że tamten Gryfon też stracił wtedy punkty ale głównie za to, że dał się tak łatwo podejść McGonagallowi niż dlatego, że się z nim obściskiwał. Czy jednak tak trudno było winić za to całowanie kogoś w kim buzowały nastoletnie hormony? Inna sprawa, że te hormony nadal się nie uspokoiły, bo jednak Malcolm wręcz kochał wciąż psocić i podrywać chłopaków w szkole, nawet tych, o których wiedział, że są hetero. Hej, w końcu może mu się jakiegoś uda wyrwać, a wtedy będzie mógł się szczycić, że sprowadził kogoś na drogę homoseksualizmu! Tak, to było coś z czego zdecydowanie chodziłby dumny niczym paw.
Nagle w to samo miejsce przyszedł mu znany, o rok młodszy Puchon, którego wcześniej zaczął uczyć transmutacji. Malcolm mógł powiedzieć, że go lubi. Ba! Puchon ten był również całkiem przystojnym czarodziejem, więc nic dziwnego, że McGonagall wciąż na niego naciskał, że powinien brać więcej korepetycji u niego. Oczywiście to robił tylko po to, żeby popatrzeć jak Adrian rzuca zaklęcia, pręży swoje mięśnie i w ogóle.
- No proszę Robinson. Dawno się nie widzieliśmy - odparł mu. Spojrzał na niego trochę z dołu. W końcu Adrian był aż siedem centymetrów wyższy od Krukona. Zresztą wcale nie tak trudno było być od niego wyższym, Malcolm niestety nie odziedziczył wzrostu po swoim ojcu, a raczej pod tym względem wdał się w szczupłą i niską matkę. No cóż, przynajmniej odziedziczył tez po niej coś z urody, bo co jak co ale nie można było odmówić mu uroczego uśmiechu czy wyjątkowo ładnych oczu.
- Co? Nie... to znaczy tak. W zasadzie trafiłem tu przypadkiem, chyba zamek chce odpocząć zanim znowu coś odwale. Spokojnie, tym razem nie brałem ze sobą materiałów wybuchowych więc jesteśmy bezpieczni na tym moście... a przynajmniej tak sądzę - odpowiedział i poskakał przez chwilę na odnowionych deskach, które wprawdzie skrzypnęły ale jednak solidnie trzymały się całości konstrukcji.
- No więc co tam u Ciebie? Jak spędziłeś wakacje? - spytał i wyciągnął paczkę z jakimiś słodyczami z kieszeni szaty. Podał czekoladę Adrianowi, chciał go po prostu poczęstować. - Nadrobiłeś trochę transmutację czy dalej mam cię uczyć? - spytał od niechcenia, chociaż miał nadzieję, że Adrian zgodzi się na dalsze korepetycje.
Nagle w to samo miejsce przyszedł mu znany, o rok młodszy Puchon, którego wcześniej zaczął uczyć transmutacji. Malcolm mógł powiedzieć, że go lubi. Ba! Puchon ten był również całkiem przystojnym czarodziejem, więc nic dziwnego, że McGonagall wciąż na niego naciskał, że powinien brać więcej korepetycji u niego. Oczywiście to robił tylko po to, żeby popatrzeć jak Adrian rzuca zaklęcia, pręży swoje mięśnie i w ogóle.
- No proszę Robinson. Dawno się nie widzieliśmy - odparł mu. Spojrzał na niego trochę z dołu. W końcu Adrian był aż siedem centymetrów wyższy od Krukona. Zresztą wcale nie tak trudno było być od niego wyższym, Malcolm niestety nie odziedziczył wzrostu po swoim ojcu, a raczej pod tym względem wdał się w szczupłą i niską matkę. No cóż, przynajmniej odziedziczył tez po niej coś z urody, bo co jak co ale nie można było odmówić mu uroczego uśmiechu czy wyjątkowo ładnych oczu.
- Co? Nie... to znaczy tak. W zasadzie trafiłem tu przypadkiem, chyba zamek chce odpocząć zanim znowu coś odwale. Spokojnie, tym razem nie brałem ze sobą materiałów wybuchowych więc jesteśmy bezpieczni na tym moście... a przynajmniej tak sądzę - odpowiedział i poskakał przez chwilę na odnowionych deskach, które wprawdzie skrzypnęły ale jednak solidnie trzymały się całości konstrukcji.
- No więc co tam u Ciebie? Jak spędziłeś wakacje? - spytał i wyciągnął paczkę z jakimiś słodyczami z kieszeni szaty. Podał czekoladę Adrianowi, chciał go po prostu poczęstować. - Nadrobiłeś trochę transmutację czy dalej mam cię uczyć? - spytał od niechcenia, chociaż miał nadzieję, że Adrian zgodzi się na dalsze korepetycje.