23-03-2021, 12:30 AM
Zerknął na nią niepewnie, trochę pytająco, gdy go zatrzymała. Sądził, że jego rozumowanie jest poprawne, zaraz dopiero Saoirse wyjaśniła w czym aktualnie popełnił błąd. Uniósł brwi w niemym "ah".
- Okej, to nie zrozumiałem dokładnie. Chociaż w zasadzie to powodzenia mu w dalszej drodze, liga krajowa to już zawsze coś. Chociaż to nieco tobie utrudnia, ale... No, jakoś chyba inaczej patrzy się kiedy ktoś z rodziny jest jakkolwiek związany z zawodem i kolejna osoba z pokolenia też w to idzie. To budzi zaufanie.
Niby w temacie skupienia miałby wiele do powiedzenia i najpewniej nie spodobałoby jej się to - w końcu miał pewien przykład sprzed minuty, że niezwykle łatwo się rozprasza i zapomina o istotnych rzeczach - jednak odpuścił sobie. Po pierwsze, jej ostatnia wypowiedź sugerowała, że sama mimo wszystko zdawała się trochę mieć świadomość tego, jak jej idzie. Po drugie, nie chciał jej przecież zdemotywować, póki co dobrze jej chyba szło? Nie idealnie, ale starała się, a bez tego ani rusz. Chociaż nie był pewien czy umie sobie wyobrazić tą energiczną, chaotyczną rudą Puchonkę w skupieniu na dłużej. Nie spotkał się z takim widokiem.
Spojrzał więc na nią z pogodnym uśmiechem, przyjaznym, który dotarł do jego oczu, rozjaśniając je delikatnie.
- To tylko patrzeć jak będę cię słuchał oglądając jakiś większy mecz.
Nigdy nie oglądał meczy. Ale z nią jako komentatorem? Zdecydowanie by zaczął. Doszli do sklepu z lodami, gdzie Saoirse została przepuszczona przodem, jakoś tak z nawyku. Tak, Romek miewał i takie nawyki, nie tylko te najgorsze.
- Żeby dać nam pretekst, możemy w imię tego zjeść po dwie gałki, głosuję za tym.
Łasuch.
- Okej, to nie zrozumiałem dokładnie. Chociaż w zasadzie to powodzenia mu w dalszej drodze, liga krajowa to już zawsze coś. Chociaż to nieco tobie utrudnia, ale... No, jakoś chyba inaczej patrzy się kiedy ktoś z rodziny jest jakkolwiek związany z zawodem i kolejna osoba z pokolenia też w to idzie. To budzi zaufanie.
Niby w temacie skupienia miałby wiele do powiedzenia i najpewniej nie spodobałoby jej się to - w końcu miał pewien przykład sprzed minuty, że niezwykle łatwo się rozprasza i zapomina o istotnych rzeczach - jednak odpuścił sobie. Po pierwsze, jej ostatnia wypowiedź sugerowała, że sama mimo wszystko zdawała się trochę mieć świadomość tego, jak jej idzie. Po drugie, nie chciał jej przecież zdemotywować, póki co dobrze jej chyba szło? Nie idealnie, ale starała się, a bez tego ani rusz. Chociaż nie był pewien czy umie sobie wyobrazić tą energiczną, chaotyczną rudą Puchonkę w skupieniu na dłużej. Nie spotkał się z takim widokiem.
Spojrzał więc na nią z pogodnym uśmiechem, przyjaznym, który dotarł do jego oczu, rozjaśniając je delikatnie.
- To tylko patrzeć jak będę cię słuchał oglądając jakiś większy mecz.
Nigdy nie oglądał meczy. Ale z nią jako komentatorem? Zdecydowanie by zaczął. Doszli do sklepu z lodami, gdzie Saoirse została przepuszczona przodem, jakoś tak z nawyku. Tak, Romek miewał i takie nawyki, nie tylko te najgorsze.
- Żeby dać nam pretekst, możemy w imię tego zjeść po dwie gałki, głosuję za tym.
Łasuch.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."