23-03-2021, 03:30 AM
- Erm... No nie wiem, na przykład świetnie? - rzuciła z uśmiechem.
Raczej nie miała problemów z wygórowanym ego, niemniej jednak wierzyła, że poradziłaby sobie co najmniej dobrze! Może komentowałaby trochę chaotycznie, starając się na raz ogarnąć, co dzieje się na całym boisku... Już nie wspominając o tym, że sytuacja byłaby tragiczna, gdyby musiała dzielić z kimś stanowiska komentatora, bo ten drugi mógłby w gruncie rzeczy w ogóle się nie wstrzelić.
- A co, może nie mam racji? - dodała z równym rozbawieniem, jednak z tym faktycznie miała zamiar odpuścić.
Gdy tylko wyszli, właściwie obeszła stolik i miała zamiar iść dalej, tym razem na spacer między sklepikami, jednak szybko zwróciła uwagę - na szczęście... - że Romilly postanowił tu osiąść... I właściwie nie pozostawiało jej to wyboru.
- O... - mruknęła, po czym zawróciła dwa kroczki, by zaraz zająć miejsce na przeciwko niego. - Znaczy że często tu przychodzisz?
Z jakiegoś powodu nie spodziewała się po nim tak częstych spacerów po Pokątnej i okolicach. A może to ona przyzwyczaiła się, że przychodzi się tu zwykle z obowiązku, okazjonalnie na umówione spotkanie? Z drugiej strony, jeśli tylko miałaby policzyć, ile razy sama jadła tu lody, potrafiłaby po pewnym czasie przywołać dziesięć takich przykładów i zdawało jej się, że to w gruncie rzeczy niewiele.
Raczej nie miała problemów z wygórowanym ego, niemniej jednak wierzyła, że poradziłaby sobie co najmniej dobrze! Może komentowałaby trochę chaotycznie, starając się na raz ogarnąć, co dzieje się na całym boisku... Już nie wspominając o tym, że sytuacja byłaby tragiczna, gdyby musiała dzielić z kimś stanowiska komentatora, bo ten drugi mógłby w gruncie rzeczy w ogóle się nie wstrzelić.
- A co, może nie mam racji? - dodała z równym rozbawieniem, jednak z tym faktycznie miała zamiar odpuścić.
Gdy tylko wyszli, właściwie obeszła stolik i miała zamiar iść dalej, tym razem na spacer między sklepikami, jednak szybko zwróciła uwagę - na szczęście... - że Romilly postanowił tu osiąść... I właściwie nie pozostawiało jej to wyboru.
- O... - mruknęła, po czym zawróciła dwa kroczki, by zaraz zająć miejsce na przeciwko niego. - Znaczy że często tu przychodzisz?
Z jakiegoś powodu nie spodziewała się po nim tak częstych spacerów po Pokątnej i okolicach. A może to ona przyzwyczaiła się, że przychodzi się tu zwykle z obowiązku, okazjonalnie na umówione spotkanie? Z drugiej strony, jeśli tylko miałaby policzyć, ile razy sama jadła tu lody, potrafiłaby po pewnym czasie przywołać dziesięć takich przykładów i zdawało jej się, że to w gruncie rzeczy niewiele.