23-03-2021, 04:45 AM
Może Saoirse nie mówiła o tym na głos, by nie zwracać dodatkowo uwagi na swoje gubienie wątków oraz nawracające rozproszenie, ale była niezmiernie wdzięczna kuzynce za to, że tak płynnie przeszła do przypominania jej, gdzie skończyła. Tak, jak najbardziej zwracała uwagę na takie drobiazgi! Może to nieco ironiczne ze względu na to, że często nie zauważała rzeczy o wiele większych...
- Ja w sumie nie wiem, czy mroczni, czy oni po prostu myślą, że tak muszą, bo to się wpisuje w ich dom, czy jakoś tak, nie wiem, serio, ale to takie strasznie ograniczające chyba... No bo patrz, jak się zachowujesz tak dziwnie mrocznie i w ogóle, to też nie tak, że w piątek założysz jaskrawy sweter w koty czy truskawki, bo wszyscy będą się gapić, że to dziwne. Albo nie wejdziesz tak sobie z "no hej, przybij"! - tu uniosła rękę wysoko, jasno sugerując, że chce przybić piątkę, jednak jeśli tylko jej nie otrzymała, opuściła ją nie zrażając się i kontynuując wywód. - No bo nie, bo niby wstyd, czy głupio i znowu by wszyscy patrzyli z takim "o chuj, co się dzieje", nie? To takie strasznie ograniczające mi się wydaje, że niby są tacy poważni i dumni. I chyba sporo ich omija. Znaczy, nie to że wszystkich, bo są różni wiadomo... Romilly'ego na przykład sporo omija, tak sądzę.
On oczywiście od razu by zaprzeczył, albo upierałby się, że przecież jego nie interesują podobne rzeczy... Właśnie dlatego powstrzymywała się przed pewnymi komentarzami w jego obecności.
- No w sumie też możemy... - mruknęła zaraz w odpowiedzi, już rozglądając się uważniej za ciekawym miejscem i jeszcze innym, w którym mogłaby ustawić dobrze aparat.
- O... Wow, to właściwie przejebane ma z tymi sowami. Bo w sumie chcąc nie chcąc i tak coś dostaje... Jak na przykład listę podręczników i takie tam, a to też różne sowy bywają - jedne rzucą pod drzwi, a inne się zawezmą, że muszą znaleźć tego adresata tak na siłę, spotkać się z nim twarzą w twarz i jeszcze chętnie by za to ciastko dostały. Albo jakby ktoś nie wiedział, że ma z tym problem. Ja sobie w sumie nie wyobrażam... I to jeszcze tak do końca życia nie korzystać z sów, to same problemy...
- Ja w sumie nie wiem, czy mroczni, czy oni po prostu myślą, że tak muszą, bo to się wpisuje w ich dom, czy jakoś tak, nie wiem, serio, ale to takie strasznie ograniczające chyba... No bo patrz, jak się zachowujesz tak dziwnie mrocznie i w ogóle, to też nie tak, że w piątek założysz jaskrawy sweter w koty czy truskawki, bo wszyscy będą się gapić, że to dziwne. Albo nie wejdziesz tak sobie z "no hej, przybij"! - tu uniosła rękę wysoko, jasno sugerując, że chce przybić piątkę, jednak jeśli tylko jej nie otrzymała, opuściła ją nie zrażając się i kontynuując wywód. - No bo nie, bo niby wstyd, czy głupio i znowu by wszyscy patrzyli z takim "o chuj, co się dzieje", nie? To takie strasznie ograniczające mi się wydaje, że niby są tacy poważni i dumni. I chyba sporo ich omija. Znaczy, nie to że wszystkich, bo są różni wiadomo... Romilly'ego na przykład sporo omija, tak sądzę.
On oczywiście od razu by zaprzeczył, albo upierałby się, że przecież jego nie interesują podobne rzeczy... Właśnie dlatego powstrzymywała się przed pewnymi komentarzami w jego obecności.
- No w sumie też możemy... - mruknęła zaraz w odpowiedzi, już rozglądając się uważniej za ciekawym miejscem i jeszcze innym, w którym mogłaby ustawić dobrze aparat.
- O... Wow, to właściwie przejebane ma z tymi sowami. Bo w sumie chcąc nie chcąc i tak coś dostaje... Jak na przykład listę podręczników i takie tam, a to też różne sowy bywają - jedne rzucą pod drzwi, a inne się zawezmą, że muszą znaleźć tego adresata tak na siłę, spotkać się z nim twarzą w twarz i jeszcze chętnie by za to ciastko dostały. Albo jakby ktoś nie wiedział, że ma z tym problem. Ja sobie w sumie nie wyobrażam... I to jeszcze tak do końca życia nie korzystać z sów, to same problemy...