24-03-2021, 01:39 AM
- Miło mi cię poznać. Uczęszczałaś wcześniej do Beauxbatons? - Jedyna popularna francuska szkoła magiczna jaką kojarzył, to była właśnie Akademia, więc i jej wcześniejsza przynależność do szeregów studentów była największym prawdopodobieństwem. Również wychylił się odrobinę, żeby sięgnąć do jej drobnej dłoni, która zaraz zniknęła w jego, zdecydowanie większej. Uścisk nie był mocny, zdecydowanie odpowiednio wymierzony żeby pozostać pewnym, ale nie być agresywnym. Uśmiechnął się nieco szerzej, z pewną nutą zainteresowania. Zmrużył oczy, jakby nad czymś się zastanawiał. - Boleyn? Przypadek, czy autentyczne pokrewieństwo? - Jej nazwisko zwróciło uwagę Noah, bo nie było wcale popularne i nie kojarzyło się z historią Francji, skąd z pewnością pochodziła Ori, ten akcent nie był wyuczony. Nie wykluczał jednak najzwyklejszego zbiegu okoliczności.
Ori wyglądała na szczerze zauroczoną wyjątkowo pięknym miejscem w Hogwarcie. Przypomniało mu się, że wśród informacji o innych szkołach magii, o których czytał już jakiś czas temu, podana również była ich architektura. Beauxbatons ma dużo ogrodów, więc może stąd ta lekka... nostalgia? emanująca od dziewczyny.
- Tak, zdecydowanie emanuje spokojem, o który czasem ciężko na korytarzach Hogwartu. I bezsprzecznie ma w sobie coś wyjątkowego. - Choć wciąż mówił o ogrodzie, to nie oderwał wzroku od nowej znajomej. Ona też miała w sobie coś wyjątkowego. I zdawała sobie z tego sprawę bez wątpienia. - Może być choć maleńką konkurencją dla uroków Beauxbatons? - Dopiero po chwili wykonał niezbyt obszernym ruchem wskazał fontannę i część rozkwieconych zakątków, chcąc sprecyzować co ma na myśli. Chociaż z pewnością miało to więcej niż jedną płaszczyznę. Miał nadzieję, że przynajmniej w jakimś maleńkim stopniu mogła poczuć się tutaj bliżej domu, jeśli stęskniłaby się za Francją.
Pochylił się odrobinę w jej kierunku i zniżył ton do niemalże załamującego się w szept.
- Jeszcze nigdy tu nikogo nie spotkałem. - Nawet jeśli nie był częstym gościem, to za każdym poprzednim razem był tutaj zupełnie sam. Oriane była pierwszą osobą spotkaną w tym miejscu. I nie miał nic przeciwko temu, żeby je z nią dzielić. Taka mała, pachnąca tajemnica, która może ich zaprowadzić w niebywale intersującym kierunku.
Ori wyglądała na szczerze zauroczoną wyjątkowo pięknym miejscem w Hogwarcie. Przypomniało mu się, że wśród informacji o innych szkołach magii, o których czytał już jakiś czas temu, podana również była ich architektura. Beauxbatons ma dużo ogrodów, więc może stąd ta lekka... nostalgia? emanująca od dziewczyny.
- Tak, zdecydowanie emanuje spokojem, o który czasem ciężko na korytarzach Hogwartu. I bezsprzecznie ma w sobie coś wyjątkowego. - Choć wciąż mówił o ogrodzie, to nie oderwał wzroku od nowej znajomej. Ona też miała w sobie coś wyjątkowego. I zdawała sobie z tego sprawę bez wątpienia. - Może być choć maleńką konkurencją dla uroków Beauxbatons? - Dopiero po chwili wykonał niezbyt obszernym ruchem wskazał fontannę i część rozkwieconych zakątków, chcąc sprecyzować co ma na myśli. Chociaż z pewnością miało to więcej niż jedną płaszczyznę. Miał nadzieję, że przynajmniej w jakimś maleńkim stopniu mogła poczuć się tutaj bliżej domu, jeśli stęskniłaby się za Francją.
Pochylił się odrobinę w jej kierunku i zniżył ton do niemalże załamującego się w szept.
- Jeszcze nigdy tu nikogo nie spotkałem. - Nawet jeśli nie był częstym gościem, to za każdym poprzednim razem był tutaj zupełnie sam. Oriane była pierwszą osobą spotkaną w tym miejscu. I nie miał nic przeciwko temu, żeby je z nią dzielić. Taka mała, pachnąca tajemnica, która może ich zaprowadzić w niebywale intersującym kierunku.