24-03-2021, 12:55 PM
Był pewien, że wiele osób nad wyraz ekscytowało się faktem, że zbliżał się kolejny rok szkolny. Aaron, który co prawda był fanem czarowania, jak również nauki rzeczy, które w przyszłości miały my się przydać do wykonania planu, który z roku na rok zdawał się być coraz to bardziej dopracowany, tak z całą pewnością nie piszczał niczym te wszystkie dziewczyny na peronie, na którym pojawiało się coraz to więcej osób. Robił się tłok, czyli coś, za czym Moon z całą pewnością nie przepadał. Chciał już wejść do pociągu i móc wywalić z przedziału każdego, kto będzie chciał mu w jakikolwiek sposób przeszkodzić. W szkole niespecjalnie mógł na ciszę liczyć, więc przynajmniej podczas jazdy pociągiem chciał jej doświadczyć.
Pchnął wózek, na którym znajdowały się jego bagaże, wcześniej żegnając się ze swoimi dziadkami, którzy obrali sobie za cel odprowadzenie go chociaż na peron. Co prawda nie przechodzili przez ścianę, nadal trochę się jej obawiając, ale stali pod ścianą, kiedy Ślizgon przez nią przechodził.
Już na samym wstępie na peronie dziewiątym i trzy czwarte zrobił się jakiś harmider. Mógł to przewidzieć już wcześniej. Co roku panował tutaj chaos.
Dostrzegł, jak jakaś ruda panna rozwala swój kufer, z którego wyleciały rzeczy. Najbardziej interesujące dla Moona okazały się skrawki kolorowego materiału. Prychnął pod nosem, zbliżając się do miejsca, w którym wszystko się rozgrywało. Chciał pomóc? Oczywiście, że nie. Nie jego problem, że jakaś niezdara nie potrafiła utrzymać kufra na wózku. On jedynie schylił się zgarniając dość tęczowe majtki dziewczyny, chowając je do kieszeni. Merlin jeden wie po co mu to, ale był pewien, że w którymś momencie nadarzy się idealna okazja, aby wykorzystać zdobych. I bynajmniej nie w celu zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych.
Zadanie: [2.2] Wyciągnij swoją dłoń (wariant Arcyłotr)
Uczestnicy: Cassandra w sumie, której zajumał gatki
Progress: Done
Pchnął wózek, na którym znajdowały się jego bagaże, wcześniej żegnając się ze swoimi dziadkami, którzy obrali sobie za cel odprowadzenie go chociaż na peron. Co prawda nie przechodzili przez ścianę, nadal trochę się jej obawiając, ale stali pod ścianą, kiedy Ślizgon przez nią przechodził.
Już na samym wstępie na peronie dziewiątym i trzy czwarte zrobił się jakiś harmider. Mógł to przewidzieć już wcześniej. Co roku panował tutaj chaos.
Dostrzegł, jak jakaś ruda panna rozwala swój kufer, z którego wyleciały rzeczy. Najbardziej interesujące dla Moona okazały się skrawki kolorowego materiału. Prychnął pod nosem, zbliżając się do miejsca, w którym wszystko się rozgrywało. Chciał pomóc? Oczywiście, że nie. Nie jego problem, że jakaś niezdara nie potrafiła utrzymać kufra na wózku. On jedynie schylił się zgarniając dość tęczowe majtki dziewczyny, chowając je do kieszeni. Merlin jeden wie po co mu to, ale był pewien, że w którymś momencie nadarzy się idealna okazja, aby wykorzystać zdobych. I bynajmniej nie w celu zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych.