24-03-2021, 07:36 PM
Zastanowiwszy się nad tym, że Oriane była w Hogwarcie nowa, Noah w jakimś stopniu mógłby ją zrozumieć - zupełnie nowi koledzy, nowe miejsce, nowy styl nauki, do którego musiała przywyknąć. Kiedy wrócił po trzech latach i zaczął naukę z młodszymi od siebie uczniami, kiedy to niemal nikt go nie pamiętał ani nie rozpoznał, również był w jakimś sensie nowy. Może nie w samym zamku, ten znał już całkiem przyzwoicie, ale to już nie było to samo. Ori wydawała się radzić sobie z tymi wyzwaniami z wrodzoną klasą.
Może dlatego czuł dziwne zainteresowanie jej osobą? Nie, to było coś zupełnie innego. Poza faktycznie interesującą osobowością, było w niej coś więcej. Bezustanne podszepty podświadomości przycichły, ale wciąż wyczuwał ich obecność. Jakby lekki nacisk na świadome odbieranie otoczenia. Nie był to wpływ księżyca, bo dopiero co pełnia się skończyła, ani też nie wywołała tego niedawna drzemka i sen, który przez kilka pierwszych chwil wydawał się ucieleśnić. Kiedy zdał sobie sprawę, że dziewczę jest jak najbardziej realne, przyciąganie jej aury zelżało. Intrygowała bezustannie, ale czy nie jest to typowe dla interesujących osób?
Pomimo jej rozbawionego tonu, Noah wyczuł w tym pytaniu jakąś delikatną nutkę goryczki. Z pewnością nie raz została o to zapytana, w końcu nie on jeden znał historię ich kraju. Też nie byłby zachwycony, jakby na wiadomość o jego naturze ludzie, prawdopodobnie za każdym razem, automatycznie podchwytywali ten temat. Noah również wolałby być pamiętany za swoje osiągnięcia, a nie klątwę, o którą się nie prosił.
Wzruszył lekko jednym ramieniem, przywołując na usta delikatniejszy, niezobowiązujący uśmiech.
- Czysta ciekawość oparta na szybkim skojarzeniu. - Nie, nie zamierzał tematu drążyć. To osobliwe spotkać potomkinię jednej z królowych Anglii, ale czy nie jest to zbyt... osobista kwestia? Jak na pierwsze spotkanie na pewno.
Esencja piękna. Przemknęło to przez jego myśl zaraz po jej wypowiedzi. Jeśli przez urodę rozumieć nie tylko wizualnie przyjemności, ale również aromatyczną atrakcyjność oraz uspokajające i harmonijne dźwięki, to czy tak właśnie nie było. Esencja naturalnego piękna.
Nie umknęło jego uwadze, jak przez krótki moment wzrok Ori ześliznął się po jego twarzy, żeby zaraz wrócić do błękitnych oczu. Poczuł, jak przez kark przebiega delikatne, acz przyjemne mrowienie. Nawet jeśli nie przeszło mu przez myśl podejmować się prób całowania dopiero co poznanej dziewczyny, to ten gest zamącił lekko jego myśli. Wyszeptane pytanie przez dwie sekundy zawisło między nimi, jakby nie zdecydowane którędy najkrótsza droga do świadomości Noah. Znów poczuł to dziwne przyciąganie, tym razem gwałtowniejsze... zniecierpliwione. Nie, nie zamierzał się mu poddać. Tak wiele razy opierał się swoim instynktom w dużo mniej sprzyjających warunkach, że był w stanie sprzeciwić się podświadomej ochocie na... właściwie na co? Czego oczekiwała Oriane?
Jej wzrok, w jakiś sposób wyzywający, nie dawał jednoznacznej odpowiedzi. W jego spojrzeniu błysnęła dzika iskierka, na ten ułamek sekundy źrenice rozszerzyły się znacznie, żeby wrócić szybko do standardowego rozmiaru. Było w tym coś drapieżnego, przebłysk podświadomego instynktu łowcy. Mogło pozostać niezauważone, bo nie było ani trochę zamierzone.
- To wyjątkowo przyjemny pierwszy raz. - Tym razem i on zaczął szeptać, jakby zdradzał jej tajemnicę, której nie powinny słyszeć nawet kwiaty. Uśmiechnął się przyjaźnie i dopiero po chwili odsunął o centymetr lub dwa. - Wybór należy do ciebie, Oriane. Jesteś wolną kobietą. - Wciąż szeptał, acz tym razem nieco głośniej, kwiaty już mogły usłyszeć.
Nie zamierzał wyganiać dziewczyny z tak urokliwego miejsca. Ani trochę nie przeszkadzała mu jej obecność, była wręcz wyjątkowo pasującym uzupełnieniem chwili. Jeśli odejdzie, to zrobi to z własnego wyboru. Jednak gdzieś pod tym wszystkim była nadzieja, że zostanie jeszcze przez chwilę.
Może dlatego czuł dziwne zainteresowanie jej osobą? Nie, to było coś zupełnie innego. Poza faktycznie interesującą osobowością, było w niej coś więcej. Bezustanne podszepty podświadomości przycichły, ale wciąż wyczuwał ich obecność. Jakby lekki nacisk na świadome odbieranie otoczenia. Nie był to wpływ księżyca, bo dopiero co pełnia się skończyła, ani też nie wywołała tego niedawna drzemka i sen, który przez kilka pierwszych chwil wydawał się ucieleśnić. Kiedy zdał sobie sprawę, że dziewczę jest jak najbardziej realne, przyciąganie jej aury zelżało. Intrygowała bezustannie, ale czy nie jest to typowe dla interesujących osób?
Pomimo jej rozbawionego tonu, Noah wyczuł w tym pytaniu jakąś delikatną nutkę goryczki. Z pewnością nie raz została o to zapytana, w końcu nie on jeden znał historię ich kraju. Też nie byłby zachwycony, jakby na wiadomość o jego naturze ludzie, prawdopodobnie za każdym razem, automatycznie podchwytywali ten temat. Noah również wolałby być pamiętany za swoje osiągnięcia, a nie klątwę, o którą się nie prosił.
Wzruszył lekko jednym ramieniem, przywołując na usta delikatniejszy, niezobowiązujący uśmiech.
- Czysta ciekawość oparta na szybkim skojarzeniu. - Nie, nie zamierzał tematu drążyć. To osobliwe spotkać potomkinię jednej z królowych Anglii, ale czy nie jest to zbyt... osobista kwestia? Jak na pierwsze spotkanie na pewno.
Esencja piękna. Przemknęło to przez jego myśl zaraz po jej wypowiedzi. Jeśli przez urodę rozumieć nie tylko wizualnie przyjemności, ale również aromatyczną atrakcyjność oraz uspokajające i harmonijne dźwięki, to czy tak właśnie nie było. Esencja naturalnego piękna.
Nie umknęło jego uwadze, jak przez krótki moment wzrok Ori ześliznął się po jego twarzy, żeby zaraz wrócić do błękitnych oczu. Poczuł, jak przez kark przebiega delikatne, acz przyjemne mrowienie. Nawet jeśli nie przeszło mu przez myśl podejmować się prób całowania dopiero co poznanej dziewczyny, to ten gest zamącił lekko jego myśli. Wyszeptane pytanie przez dwie sekundy zawisło między nimi, jakby nie zdecydowane którędy najkrótsza droga do świadomości Noah. Znów poczuł to dziwne przyciąganie, tym razem gwałtowniejsze... zniecierpliwione. Nie, nie zamierzał się mu poddać. Tak wiele razy opierał się swoim instynktom w dużo mniej sprzyjających warunkach, że był w stanie sprzeciwić się podświadomej ochocie na... właściwie na co? Czego oczekiwała Oriane?
Jej wzrok, w jakiś sposób wyzywający, nie dawał jednoznacznej odpowiedzi. W jego spojrzeniu błysnęła dzika iskierka, na ten ułamek sekundy źrenice rozszerzyły się znacznie, żeby wrócić szybko do standardowego rozmiaru. Było w tym coś drapieżnego, przebłysk podświadomego instynktu łowcy. Mogło pozostać niezauważone, bo nie było ani trochę zamierzone.
- To wyjątkowo przyjemny pierwszy raz. - Tym razem i on zaczął szeptać, jakby zdradzał jej tajemnicę, której nie powinny słyszeć nawet kwiaty. Uśmiechnął się przyjaźnie i dopiero po chwili odsunął o centymetr lub dwa. - Wybór należy do ciebie, Oriane. Jesteś wolną kobietą. - Wciąż szeptał, acz tym razem nieco głośniej, kwiaty już mogły usłyszeć.
Nie zamierzał wyganiać dziewczyny z tak urokliwego miejsca. Ani trochę nie przeszkadzała mu jej obecność, była wręcz wyjątkowo pasującym uzupełnieniem chwili. Jeśli odejdzie, to zrobi to z własnego wyboru. Jednak gdzieś pod tym wszystkim była nadzieja, że zostanie jeszcze przez chwilę.