24-03-2021, 10:31 PM
Znudziło mu się siedzenie w Pokoju Wspólnym, w którym nie działo się zupełnie nic, poza pisków jakichś drugoklasistów grających w szachy czarodziejów, czy podniecone głosy piątoklasistek, które dzieliły się informacjami na temat przedstawicieli płci przeciwnej, którzy zwrócili na nie swoją uwagę. Żałosne na tyle, że postanowił pospacerować po szkole wiedząc, że ma jeszcze trochę czasu, zanim ostatecznie wybije godzina dziesiąta. Tylko czy to robiło specjalnie wielką różnicę, skoro Philipa nie było nigdzie na około i nie narażał się tym samym na gniew prefekta, który wyjątkowo mocno chciał zapewne Moonowi szlaban wlepić. Po tym wszystkim, czego dopuścił się Aaron, zapewne miał prawo.
Przeciągnął się, wychodząc. Wędrówka po ciemnej szkole zawsze wiązała się z ryzykiem, dlatego rozglądał się raz po raz na boki, nie chcąc użerać się z woźnym. Zabierał tylko jego cenny czas, który człowiek mógł przeznaczyć na łamanie większej ilości punktów regulaminu.
Nie spodziewał się spotkać nikogo na swojej drodze, a tu proszę bardzo, mignął mu cień, za którym postanowił pójść. Co prawda mógł to być jakiś nauczyciel, ale szybko się przekonał, że ma do czynienia nie z kim innym, jak właśnie z Meredith. Och, tym sposobem śledzenie stało się jeszcze lepsze.
Udał się za nią korytarzem, nad wyraz cicho, ale w tym miał odpowiednią wprawę. Dokąd ją tak ciągnęło o takiej porze? Och, proszę, postanowiła wyjść z zamku. Aż mu się przypomniało jego ostatnie tu spotkanie z Leightonem, kiedy zmierzali w dosłownie tym samym kierunku.
Chata gajowego.
Czy od teraz to zawsze będzie miejsce spotkań Aarona z kimś? Zdecydowanie wolałby, aby zostało jego i Philipa. Miało wtedy znacznie głębszą i bardziej fascynującą historię.
Nie zatrzymał się, ostatecznie dochodząc na miejsce. Widział, jak odpalała papierosa. Z nim nie miała zamiaru się podzielić?
-Proszę, proszę. Kto by pomyślał, że ktoś tak porządny będzie się wymykał do tak mało porządnego miejsca - skomentował, ostatecznie oznajmiając dziewczynie o swojej obecności. Jeśli dostanie zawału spokojnie, złapie ją.
Chyba.
Przeciągnął się, wychodząc. Wędrówka po ciemnej szkole zawsze wiązała się z ryzykiem, dlatego rozglądał się raz po raz na boki, nie chcąc użerać się z woźnym. Zabierał tylko jego cenny czas, który człowiek mógł przeznaczyć na łamanie większej ilości punktów regulaminu.
Nie spodziewał się spotkać nikogo na swojej drodze, a tu proszę bardzo, mignął mu cień, za którym postanowił pójść. Co prawda mógł to być jakiś nauczyciel, ale szybko się przekonał, że ma do czynienia nie z kim innym, jak właśnie z Meredith. Och, tym sposobem śledzenie stało się jeszcze lepsze.
Udał się za nią korytarzem, nad wyraz cicho, ale w tym miał odpowiednią wprawę. Dokąd ją tak ciągnęło o takiej porze? Och, proszę, postanowiła wyjść z zamku. Aż mu się przypomniało jego ostatnie tu spotkanie z Leightonem, kiedy zmierzali w dosłownie tym samym kierunku.
Chata gajowego.
Czy od teraz to zawsze będzie miejsce spotkań Aarona z kimś? Zdecydowanie wolałby, aby zostało jego i Philipa. Miało wtedy znacznie głębszą i bardziej fascynującą historię.
Nie zatrzymał się, ostatecznie dochodząc na miejsce. Widział, jak odpalała papierosa. Z nim nie miała zamiaru się podzielić?
-Proszę, proszę. Kto by pomyślał, że ktoś tak porządny będzie się wymykał do tak mało porządnego miejsca - skomentował, ostatecznie oznajmiając dziewczynie o swojej obecności. Jeśli dostanie zawału spokojnie, złapie ją.
Chyba.