25-03-2021, 12:53 AM
Nie podejrzewała, że ktoś mógłby ją śledzić. Zakładała, że jeśli o tej porze spotka kogokolwiek, to skończyłoby się to na odejmowaniu punktów, szlabanie albo wzajemnym udawaniu, że nikogo się nie widziało. Dlatego też będąc już poza zamkiem, trzymając się cienia nie rozglądała się nadmiernie. Kompletnie umknął jej fakt, że ktoś za nią podąża i była przekonana o swojej samotności, dopóki niespodziewany głos przerwał panująca wokoło ciszę. Owszem, zaskoczył ją, ale nie podskoczyła w przestrachu. Drgnęła i odwróciła się w kierunku źródła głosu, próbując rozpoznać intruza. Dopiero kiedy postąpiła krok w jego kierunku, rozpoznała postać Aarona. Księżyc świeci, więc pan Moon postanowił pomóc łysemu i patrolować błonia nocą? Jest księżyc i pojawił się Księżyc, cóż za ironia losu.
Przesunęła wzrokiem po konturach jego sylwetki teraz już wyraźniej rysującej się w ciemności. Nie odpowiedziała tak od razu. Z początku w ogóle nie miała zamiaru odpowiadać, przecież przyszła tu tylko dla przyjemności dymka. Zwykle zbywała ludzi wymowną ciszą, bo nie interesowało jej jakiekolwiek poznawanie ich. Z innymi uczniami ze swojego domu też nie trzymała się jakoś blisko, bo wcale tego nie potrzebowała.
Dlatego w ciszy zaciągnęła się ponownie i zaraz znowu wypuściła dym z płuc, nie odwracając głowy. Jeśli stał wystarczająco blisko, to znalazł się w tej wydychanej chmurce. Chciał zapalić? Mógł poprosić. A ona mogła się nie podzielić. Jak ostatnio dobrowolnie spróbowała mu pomóc na lekcji eliksirów, to odniosła wrażenie, że ostatecznie go to zdenerwowało. Nie ma problemu, następnym razem nie pomoże.
Po kilku sekundach ciszy w końcu się odezwała. Nie mówiła głośno, bo i nie było takiej potrzeby, nie było tu nikogo poza nimi. Przynajmniej taką miała nadzieję, wystarczył już jeden nieproszony gość. Chociaż jeszcze nie zdecydowała, czy może znieść jego towarzystwo. Trochę zainteresowało ją, że nie jest jedyną osobą wychodzącą nocą w ukryciu. Chociaż w przypadku Ślizgonów stawało się to coraz bardziej popularne. Nutka adrenalinki przed snem?
- Tak dobrze mnie znasz. - Choć jej ton pozostał stały, to cała odpowiedź ociekała ironią. W jakichkolwiek kryteriach Meredith by siebie nie definiowała, "porządna" nigdy nie figurowało na liście. Ale skąd on mógłby to wiedzieć, skoro ona sama nigdy nie kwapiła się nic wyjaśniać? Nie marnowała czasu na poświęcanie uwagi na to, co inni o niej myślą. Dopóki nie przekroczą pewnej granicy, ale o to też było stosunkowo trudno.
Przesunęła wzrokiem po konturach jego sylwetki teraz już wyraźniej rysującej się w ciemności. Nie odpowiedziała tak od razu. Z początku w ogóle nie miała zamiaru odpowiadać, przecież przyszła tu tylko dla przyjemności dymka. Zwykle zbywała ludzi wymowną ciszą, bo nie interesowało jej jakiekolwiek poznawanie ich. Z innymi uczniami ze swojego domu też nie trzymała się jakoś blisko, bo wcale tego nie potrzebowała.
Dlatego w ciszy zaciągnęła się ponownie i zaraz znowu wypuściła dym z płuc, nie odwracając głowy. Jeśli stał wystarczająco blisko, to znalazł się w tej wydychanej chmurce. Chciał zapalić? Mógł poprosić. A ona mogła się nie podzielić. Jak ostatnio dobrowolnie spróbowała mu pomóc na lekcji eliksirów, to odniosła wrażenie, że ostatecznie go to zdenerwowało. Nie ma problemu, następnym razem nie pomoże.
Po kilku sekundach ciszy w końcu się odezwała. Nie mówiła głośno, bo i nie było takiej potrzeby, nie było tu nikogo poza nimi. Przynajmniej taką miała nadzieję, wystarczył już jeden nieproszony gość. Chociaż jeszcze nie zdecydowała, czy może znieść jego towarzystwo. Trochę zainteresowało ją, że nie jest jedyną osobą wychodzącą nocą w ukryciu. Chociaż w przypadku Ślizgonów stawało się to coraz bardziej popularne. Nutka adrenalinki przed snem?
- Tak dobrze mnie znasz. - Choć jej ton pozostał stały, to cała odpowiedź ociekała ironią. W jakichkolwiek kryteriach Meredith by siebie nie definiowała, "porządna" nigdy nie figurowało na liście. Ale skąd on mógłby to wiedzieć, skoro ona sama nigdy nie kwapiła się nic wyjaśniać? Nie marnowała czasu na poświęcanie uwagi na to, co inni o niej myślą. Dopóki nie przekroczą pewnej granicy, ale o to też było stosunkowo trudno.