25-03-2021, 01:05 AM
Aaron miał to do siebie, że uwielbiał zakłócać przestrzeń innym ludziom. Czerpał z tego radość, poważnie. A to kogoś śledził jedynie dla własnej zabawy, a to podchodził zbyt blisko, czego jego rozmówca sobie nie życzył. To wszystko wiązało się z obserwacją ludzkich zachowań, a te potrafiły być fascynujące. Ostatecznie mało kto chciał w ogóle pokazać, że Moon ich denerwuje. Częściej było widać niepokój, dyskomfort, zażenowanie czy strach, w zależności kto to był i co Ślizgon robił.
Nie mógł odpuścić oczywiście okazji udania się za koleżanką z domu. Przecież chciał mieć na uwadze jej dobro, bo kto wie, czy ktoś nie postanowi jej zaatakować. Ot, wykaże się dobrą wolą. Przecież nie będzie jej straszył, prawda? Może troszeczkę, ale zasłużyła, wymykając się tak z zamku, jak również nie rozglądając się na boki. Błąd niemal początkującego.
Uśmiechnął się lekko, kiedy dostrzegł, że się wzdrygnęła. Czemu zawsze podobne reakcje tak bardzo mu się podobały, chociaż każdego normalnego obeszłyby zupełnie?
Podszedł do niej bliżej, by ostatecznie mogła zobaczyć go całego. Noc im sprzyjała, nia dając ani trochę światła, które mogłoby zdradzić obecność. Nie chciał się użerać z nikim, komu w głowie byłoby danie im szlabanu. Jak chociażby z Philipem, chociaż z nim to historia była zupełnie inna i bardziej skomplikowana.
Oparł się obok niej, przez co niestabilna ściana poruszyła się nieznacznie. Niedawno miał z nią styczność, wiedział, że wytrzyma.
Nie przeszkadzała mu cisza, która zapanowała pomiędzy nimi. Lubił ją, napawając się zawsze, gdy tylko się pojawiała. Była towarem tak rzadkim, że człowiek naprawdę wiele był skłonny za nią dać. Dodatkowo nie przeszkadzało mu towarzystwo dziewczyny. Miał co prawda do niej mieszane uczucia, nie tylko ze względu na ostatnie lekcje z eliksirów, ale ogólnie jakoś nigdy nie mieli aż tak wielu okazji, by porozmawiać. Każde z nich bardziej trzymało się na uboczu.
-Oczywiście, niemal na wylot - rzucił, równie ironicznie. Nie znał jej wcale, a ona nie znała jego. Czasami ze sobą palili, najczęściej nie zwracając na siebie uwagi. Wspaniała znajomość bez większych komplikacji.
Sięgnął do kieszeni, wyciągając papierosa. Nie będzie przecież stał biernie, skoro zapowiadała się wspaniała impreza. Odpalił go, zaciągając się dymem, który chwilę później wolno wypuścił. - Idealna noc do łamania szkolnych zasad, co? - powiedział ot, żeby na chwilę zabić tę ciszę.
Nie mógł odpuścić oczywiście okazji udania się za koleżanką z domu. Przecież chciał mieć na uwadze jej dobro, bo kto wie, czy ktoś nie postanowi jej zaatakować. Ot, wykaże się dobrą wolą. Przecież nie będzie jej straszył, prawda? Może troszeczkę, ale zasłużyła, wymykając się tak z zamku, jak również nie rozglądając się na boki. Błąd niemal początkującego.
Uśmiechnął się lekko, kiedy dostrzegł, że się wzdrygnęła. Czemu zawsze podobne reakcje tak bardzo mu się podobały, chociaż każdego normalnego obeszłyby zupełnie?
Podszedł do niej bliżej, by ostatecznie mogła zobaczyć go całego. Noc im sprzyjała, nia dając ani trochę światła, które mogłoby zdradzić obecność. Nie chciał się użerać z nikim, komu w głowie byłoby danie im szlabanu. Jak chociażby z Philipem, chociaż z nim to historia była zupełnie inna i bardziej skomplikowana.
Oparł się obok niej, przez co niestabilna ściana poruszyła się nieznacznie. Niedawno miał z nią styczność, wiedział, że wytrzyma.
Nie przeszkadzała mu cisza, która zapanowała pomiędzy nimi. Lubił ją, napawając się zawsze, gdy tylko się pojawiała. Była towarem tak rzadkim, że człowiek naprawdę wiele był skłonny za nią dać. Dodatkowo nie przeszkadzało mu towarzystwo dziewczyny. Miał co prawda do niej mieszane uczucia, nie tylko ze względu na ostatnie lekcje z eliksirów, ale ogólnie jakoś nigdy nie mieli aż tak wielu okazji, by porozmawiać. Każde z nich bardziej trzymało się na uboczu.
-Oczywiście, niemal na wylot - rzucił, równie ironicznie. Nie znał jej wcale, a ona nie znała jego. Czasami ze sobą palili, najczęściej nie zwracając na siebie uwagi. Wspaniała znajomość bez większych komplikacji.
Sięgnął do kieszeni, wyciągając papierosa. Nie będzie przecież stał biernie, skoro zapowiadała się wspaniała impreza. Odpalił go, zaciągając się dymem, który chwilę później wolno wypuścił. - Idealna noc do łamania szkolnych zasad, co? - powiedział ot, żeby na chwilę zabić tę ciszę.