25-03-2021, 09:46 PM
Meredith jakoś nigdy nie miała problemu ze statusem krwi. Może i jej nazwisko miało bardzo bogatą historię sięgającą całe stulecia wstecz i zawsze było związane z tą ciemniejszą stroną magii, ale ona to nie tylko Lancaster. Meredith ma dużo więcej do zaoferowania i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Niestety nie każdy miał okazję się tego dowiedzieć, bo ocenianie jej przez pryzmat nazwiska jest dużym błędem. Na szczęście były jeszcze na tym świecie ludzie, którzy woleli najpierw kogoś poznać, zanim ocenią. Aaron miał uprzedzenia przez czystość jej krwi? W tej chwili to jego problem. Dopóki jawnie jej nie obrażał z tego tytułu, nie było problemu i mogła podzielić się nocną chwilą na papierosa. Nie mówił za dużo, więc był całkiem w porządku towarzystwem na nielegalną eskapadę.
- Zamierzasz mnie wydać? - Zabrzmiała w tym wyraźna nutka ironii. Nie mniej obróciła się w jego kierunku, więc teraz o ścianę opierała się jednym ramieniem. Czy bała się szlabanu? Miała świadomość, że coś tak niewinnego, jak zapalenie papierosa o północy poza zamkiem, nie wpędzi jej w zbyt wielkie kłopoty. Gdyby dyrekcja dowiedziała się o tym, że tworzy substancje o przeróżnych działaniach, niektóre wielce kontrowersyjne i prawdopodobnie niebezpieczne, to Meredith groziłoby coś znacznie poważniejszego niż szlaban. Bała się? Ani trochę. Czuła potrzebę odpowiedzenia na pytanie choćby z grzeczności? Jakoś nie. On miał swoje gierki, ona miała swoje. On lubił onieśmielać ludzi? Och, Meredith robiła to bezustannie. Niekoniecznie z przyjemności, po prostu taka jest jej natura. Dlatego też nie każdy lubi z nią przebywać i wielu może uważać ją za trochę przerażającą. Aaron jednak na takiego nie wyglądał. Nie wątpiła, że doskonale wiedział jak rozgrywać swoje karty. Czy może raczej jest typem szachisty?
- Zamierzasz mnie wydać? - Zabrzmiała w tym wyraźna nutka ironii. Nie mniej obróciła się w jego kierunku, więc teraz o ścianę opierała się jednym ramieniem. Czy bała się szlabanu? Miała świadomość, że coś tak niewinnego, jak zapalenie papierosa o północy poza zamkiem, nie wpędzi jej w zbyt wielkie kłopoty. Gdyby dyrekcja dowiedziała się o tym, że tworzy substancje o przeróżnych działaniach, niektóre wielce kontrowersyjne i prawdopodobnie niebezpieczne, to Meredith groziłoby coś znacznie poważniejszego niż szlaban. Bała się? Ani trochę. Czuła potrzebę odpowiedzenia na pytanie choćby z grzeczności? Jakoś nie. On miał swoje gierki, ona miała swoje. On lubił onieśmielać ludzi? Och, Meredith robiła to bezustannie. Niekoniecznie z przyjemności, po prostu taka jest jej natura. Dlatego też nie każdy lubi z nią przebywać i wielu może uważać ją za trochę przerażającą. Aaron jednak na takiego nie wyglądał. Nie wątpiła, że doskonale wiedział jak rozgrywać swoje karty. Czy może raczej jest typem szachisty?