26-03-2021, 01:13 AM
Nie mógł nie zawtórować jej śmiechem. Nie tak słodkim i dźwięcznym, jak to miały w zwyczaju zadowolone z obrotu spraw kokietki. Raczej stonowanym i ciepłym, nie angażując w to zbyt wielu decybeli. Przez moment przyglądał jej się z nieco szerszym uśmiechem, przygryzając lekko wargę w zastanowieniu. W końcu odruchowo przesunął językiem po skubanym przez zęby miejscu i nabrał nieco więcej powietrza w płuca, przez co wyprostował się nieco bardziej.
- Nie tyle ogrodu, co jego odwiedzających. - Mógł mówić o pozostałych uczniach mających wolność wyboru w sprawie wstępu do ogrodu, ale miał na myśli ją. I siebie. Czyż nie byli w tej chwili jedynymi gośćmi tego jakże urokliwego zakątka zamku? - Gdybym wcześniej odpowiedział, że wolałbym zostać sam w mojej samotni, to nie byłaby to samolubna próba ograniczenia twojej wolności wstępu do tego miejsca? Tym bardziej, kiedy sama przyznałaś, że ci się tutaj podoba. - Nie mógłby odmówić jej możliwości przebywania w miejscu, które lubi. Do niej należał wybór gdzie chodzić i spędzać czas. Skoro Ogród był ogólnodostępny, z jakiego tytułu ktoś miałby go sobie zawłaszczyć? - Ale tak, zgadzam się, im mniej osób zna niektóre sekrety, tym lepiej. - Posłał jej niejednoznaczne spojrzenie. Czyżby miał to być ich... sekret? Miejsce pozornie przypadkowych schadzek? Czy może azyl, gdzie obydwoje mogą umknąć przed resztą świata i ukryć się przed ciekawskimi spojrzeniami? Prośba, czy propozycja?
Nie umknęła jego uwadze ta subtelna zmiana uśmiechu. Czuł wciąż tę dziwną energię krążącą między nimi. Miał wrażenie, że prześlizguje się zalotnie po ramionach, jakby każde pojedyncze spojrzenie miało moc dotyku. Chwilami przybierała na sile, jakby chciała go omotać niewidzialną wstęgą, zaraz znów wycofywała się prowokująco.
Zjawisko, którego nie potrafił wytłumaczyć. I które z jakiegoś powodu chciał pochwycić. Zrozumieć. Oriane intrygowała go bardziej, niż chciałby to móc przyznać. Może nawet w jakimś stopniu fascynowała. Niebezpieczne połączenie.
Przez krótki moment zawiesił wzrok na leciutko, ponętnie wydętych ustach dziewczyny. Uniósł delikatnie jeden kącik własnych ust, w niesymetrycznym, nieco zaczepnym uśmiechu. Jakby coś w nich dojrzał, jakby właśnie zdradziły mu słodką tajemnicę. Z nieznacznym ociąganiem w kocu spojrzał jej w oczy. Rozświetlone figlarnie w promieniach słońca wpadających przez szklane witraże.
- Powiedz mi coś o sobie. Coś, co chciałabyś żeby inni o tobie wiedzieli. - Mimo że nie użył formy proszącej, to rozbrzmiało to wyraźnie w jego tonacji. Chciał móc dowiedzieć się choć jeszcze jednej rzeczy więcej, którą chciałaby się podzielić. Coś, co odkryłoby nieco więcej tajemnicy. Nie za dużo, żeby móc mieć pretekst do kolejnej rozmowy. Bądź intymnego spotkania, którego doświadczali teraz zupełnie przypadkiem. Może to nie przypadek, tylko powszechnie znany los skrzyżował ich ścieżki w takim, a nie innym miejscu? Prawie jakby skumulowana magia miejsca pchnęła ich ku sobie, nie oferując żadnych wyjaśnień.
- Nie tyle ogrodu, co jego odwiedzających. - Mógł mówić o pozostałych uczniach mających wolność wyboru w sprawie wstępu do ogrodu, ale miał na myśli ją. I siebie. Czyż nie byli w tej chwili jedynymi gośćmi tego jakże urokliwego zakątka zamku? - Gdybym wcześniej odpowiedział, że wolałbym zostać sam w mojej samotni, to nie byłaby to samolubna próba ograniczenia twojej wolności wstępu do tego miejsca? Tym bardziej, kiedy sama przyznałaś, że ci się tutaj podoba. - Nie mógłby odmówić jej możliwości przebywania w miejscu, które lubi. Do niej należał wybór gdzie chodzić i spędzać czas. Skoro Ogród był ogólnodostępny, z jakiego tytułu ktoś miałby go sobie zawłaszczyć? - Ale tak, zgadzam się, im mniej osób zna niektóre sekrety, tym lepiej. - Posłał jej niejednoznaczne spojrzenie. Czyżby miał to być ich... sekret? Miejsce pozornie przypadkowych schadzek? Czy może azyl, gdzie obydwoje mogą umknąć przed resztą świata i ukryć się przed ciekawskimi spojrzeniami? Prośba, czy propozycja?
Nie umknęła jego uwadze ta subtelna zmiana uśmiechu. Czuł wciąż tę dziwną energię krążącą między nimi. Miał wrażenie, że prześlizguje się zalotnie po ramionach, jakby każde pojedyncze spojrzenie miało moc dotyku. Chwilami przybierała na sile, jakby chciała go omotać niewidzialną wstęgą, zaraz znów wycofywała się prowokująco.
Zjawisko, którego nie potrafił wytłumaczyć. I które z jakiegoś powodu chciał pochwycić. Zrozumieć. Oriane intrygowała go bardziej, niż chciałby to móc przyznać. Może nawet w jakimś stopniu fascynowała. Niebezpieczne połączenie.
Przez krótki moment zawiesił wzrok na leciutko, ponętnie wydętych ustach dziewczyny. Uniósł delikatnie jeden kącik własnych ust, w niesymetrycznym, nieco zaczepnym uśmiechu. Jakby coś w nich dojrzał, jakby właśnie zdradziły mu słodką tajemnicę. Z nieznacznym ociąganiem w kocu spojrzał jej w oczy. Rozświetlone figlarnie w promieniach słońca wpadających przez szklane witraże.
- Powiedz mi coś o sobie. Coś, co chciałabyś żeby inni o tobie wiedzieli. - Mimo że nie użył formy proszącej, to rozbrzmiało to wyraźnie w jego tonacji. Chciał móc dowiedzieć się choć jeszcze jednej rzeczy więcej, którą chciałaby się podzielić. Coś, co odkryłoby nieco więcej tajemnicy. Nie za dużo, żeby móc mieć pretekst do kolejnej rozmowy. Bądź intymnego spotkania, którego doświadczali teraz zupełnie przypadkiem. Może to nie przypadek, tylko powszechnie znany los skrzyżował ich ścieżki w takim, a nie innym miejscu? Prawie jakby skumulowana magia miejsca pchnęła ich ku sobie, nie oferując żadnych wyjaśnień.