26-03-2021, 01:41 AM
- Prawdopodobnie nasza rozmowa wyglądałaby wtedy inaczej. W razie sprzecznych interesów musielibyśmy znaleźć kompromis. Cieszę się, że nie wybrałem samotności. - Bardzo możliwe, że w tej równoległej rzeczywistości, gdzie ich decyzje były inne, Ogród Zimowy nie byłby dla nich niczym specjalnym. Nie byłoby tej rozmowy nie ograniczającej się jedynie do słów. Tych uśmiechów i emocjonującego dreszczyku.
Oriane wyraźnie odznaczała się na tle damskiej społeczności Hogwartu. Nie tylko przez tą dziwnie intensywną i magnetyczną aurę, ale przez sam styl bycia. Pełna gracji, elegancka, świadoma swoich atutów i pewna siebie. Wiele z jej gestów było wyuczonych i nie ulegało wątpliwości, że otrzymała w dzieciństwie zupełnie inną edukację. Prawdziwa młoda dama, ale czego innego spodziewać się po potomkini królewskiej krwi? Może i Noah nie był wybitnie wprawnym flirciarzem i tez jakoś niespecjalnie szukał okazji do praktyki, ale też nigdy wcześniej nie miał okazji zaangażować się w taką konwersację, jaka między nimi rozkwitła. Miał szczęście mieć wykształconych rodziców, którzy dobrze go wychowali. I jako ambitny i oczytany młody człowiek, który miał nie do końca zaplanowaną okazję poszerzyć troszkę swoją wiedzę o innych kulturach, potrafił grać w tę grę. Nie zawsze był w stanie się tak opanować, ale doskonale wiedział kiedy nie powinien prowokować podobnych sytuacji.
Dzisiaj z przyjemnością podjął się tego wyzwania, choć z początku niezupełnie świadomie.
Jego pytanie zawisło w powietrzu, dając mu możliwość obserwacji jej chwilowej zadumy. Kiedy zgrabnie odbiła piłeczkę, unikając odpowiedzi, nie mógł powstrzymać ponownego chwilowego poszerzenia uśmiechu. Nawet na moment oderwał od niej wzrok, jakby tym razem nic go to nie kosztowało. Wyciągnął dłoń z wody i lekko otrzepał z nadmiaru kropel, po czym podparł się o brzeg fontanny podobnie, jak Ori była podparta wcześniej.
- Raczej coś, co ty chciałabyś żebym wiedział. - Będąc mniej więcej w połowie zdania, znowu spojrzał jej w oczy. Na jego ustach tańczył powstrzymywany łobuzerski uśmiech, ukrywający się pod drżącymi z trudu utrzymania go wargami. Starał się utrzymać go w ryzach przyjaźnie zainteresowanego wyrazu. Nie wątpił, że to wyłapała. Może nawet był to w jakimś stopniu zamierzony ruch?
Oriane wyraźnie odznaczała się na tle damskiej społeczności Hogwartu. Nie tylko przez tą dziwnie intensywną i magnetyczną aurę, ale przez sam styl bycia. Pełna gracji, elegancka, świadoma swoich atutów i pewna siebie. Wiele z jej gestów było wyuczonych i nie ulegało wątpliwości, że otrzymała w dzieciństwie zupełnie inną edukację. Prawdziwa młoda dama, ale czego innego spodziewać się po potomkini królewskiej krwi? Może i Noah nie był wybitnie wprawnym flirciarzem i tez jakoś niespecjalnie szukał okazji do praktyki, ale też nigdy wcześniej nie miał okazji zaangażować się w taką konwersację, jaka między nimi rozkwitła. Miał szczęście mieć wykształconych rodziców, którzy dobrze go wychowali. I jako ambitny i oczytany młody człowiek, który miał nie do końca zaplanowaną okazję poszerzyć troszkę swoją wiedzę o innych kulturach, potrafił grać w tę grę. Nie zawsze był w stanie się tak opanować, ale doskonale wiedział kiedy nie powinien prowokować podobnych sytuacji.
Dzisiaj z przyjemnością podjął się tego wyzwania, choć z początku niezupełnie świadomie.
Jego pytanie zawisło w powietrzu, dając mu możliwość obserwacji jej chwilowej zadumy. Kiedy zgrabnie odbiła piłeczkę, unikając odpowiedzi, nie mógł powstrzymać ponownego chwilowego poszerzenia uśmiechu. Nawet na moment oderwał od niej wzrok, jakby tym razem nic go to nie kosztowało. Wyciągnął dłoń z wody i lekko otrzepał z nadmiaru kropel, po czym podparł się o brzeg fontanny podobnie, jak Ori była podparta wcześniej.
- Raczej coś, co ty chciałabyś żebym wiedział. - Będąc mniej więcej w połowie zdania, znowu spojrzał jej w oczy. Na jego ustach tańczył powstrzymywany łobuzerski uśmiech, ukrywający się pod drżącymi z trudu utrzymania go wargami. Starał się utrzymać go w ryzach przyjaźnie zainteresowanego wyrazu. Nie wątpił, że to wyłapała. Może nawet był to w jakimś stopniu zamierzony ruch?