27-03-2021, 12:09 AM
Rzadki okaz... Bez wątpienia miała rację. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo prawdziwe są jej słowa. Nie mogła odgadnąć jego prawdziwej natury, nie obawiał się o to. Przecież nie dał jej żadnych ku temu podstaw, żadnej informacji, która mogłaby go zdradzić. Nawet jeśli wyczuwał, że otacza ją inna energia odbiegająca od wszystkiego czego dotychczas doświadczył, to jak do tej pory nie miał czasu ani ochoty głębiej się nad tym zastanowić. Jej obecność i bliskość skutecznie przyciągały całą uwagę.
Nie dała mu możliwości odpowiedzieć choćby gestem. Poczuł miękkie usta na swoim policzku. Krótki pocałunek odbiegający znacząco od tego, który mógłby mieć miejsce gdyby tylko obydwoje dali ponieść się tej intymnej chwili. Delikatny i w pewien sposób obiecujący ponowne spotkanie. Zbyt wiele zostało niedopowiedziane, by zainteresowanie i ciekawość usunęły się w zacienione obszary świadomości. Z pewnością wspomnienie tego niezwykłego spotkania zaprzątnie myśli Davenporta niejednokrotnie, dopóki nie będą mieli okazji znowu porozmawiać.
Nie odpowiedział. Pozwolił, aby cisza ogrodu wybrzmiała każdą nutą głosu Oriane do samego końca, aż zniknie ostatnia wibracja. Podążył za nią spojrzeniem, kiedy podnosiła się z wolna oddalając. Odruchowo przesunął wzrokiem po jej sylwetce, kiedy znów jej figura uwydatniła się pod wpływem subtelnych, zamierzonych ruchów. Kiedy w końcu powrócił do jej oczu, mogła wyczytać w nich niemą obietnicę. Och, nawet jakby chciał, to nie byłoby mu tak łatwo być nieznajomym. Nie, kiedy już ją zobaczy.
Odwróciła się i zaczęła odchodzić. Przez chwilę pozostał zahipnotyzowany jej oddalającą się sylwetką, ale udało mu się oderwać od niej wzrok, zanim jeszcze dotarła do drzwi. Spojrzał na fontannę i odetchnął płytko. Energia kipiąca gdzieś pod powierzchnią świadomości, ta sama, która w jakiś sposób przyciągała go do Oriane, oddaliła się razem z nią.
Nie mógł oprzeć się jeszcze jednemu, ostatniemu zerknięciu w jej kierunku. Poczuł dziwnie magnetyczny impuls, nakazujący mu przekręcić głowę w stronę wyjścia i kiedy to zrobił, Ori właśnie odwróciła się nieco, żeby rzucić mu ostatnie spojrzenie. Po czym zniknęła za zamykającymi się drzwiami, a Noah został sam.
Zamknął oczy i odetchnął głęboko, wypuszczając powietrze przez usta. Powinien przemyśleć kilka spraw. Miał nieodparte wrażenie, że przed nim wyjątkowo trudny cykl księżyca i najlepiej byłoby się do tego stosownie przygotować. Odczekał chwilę, pozwalając organizmowi z wolna otrząsnąć się z jakże przyjemnych - aczkolwiek prawdopodobnie niebezpiecznych na przyszłość - wrażeń dzisiejszego popołudnia. W tej chwili Ogród Zimowy był miejscem zbytnio wypełnionym echem intensywnej atmosfery, żeby móc wykorzystać jego ciszę do kontemplacji własnych reakcji.
Otwarłszy w końcu oczy, Noah podniósł się niespiesznie z kamiennego brzegu fontanny i w zamyśleniu ruszył do wyjścia.
Jeśli w ogóle dzisiaj zaśnie, to wiedział czym będzie dzisiejszy sen pachniał.
/zt
Nie dała mu możliwości odpowiedzieć choćby gestem. Poczuł miękkie usta na swoim policzku. Krótki pocałunek odbiegający znacząco od tego, który mógłby mieć miejsce gdyby tylko obydwoje dali ponieść się tej intymnej chwili. Delikatny i w pewien sposób obiecujący ponowne spotkanie. Zbyt wiele zostało niedopowiedziane, by zainteresowanie i ciekawość usunęły się w zacienione obszary świadomości. Z pewnością wspomnienie tego niezwykłego spotkania zaprzątnie myśli Davenporta niejednokrotnie, dopóki nie będą mieli okazji znowu porozmawiać.
Nie odpowiedział. Pozwolił, aby cisza ogrodu wybrzmiała każdą nutą głosu Oriane do samego końca, aż zniknie ostatnia wibracja. Podążył za nią spojrzeniem, kiedy podnosiła się z wolna oddalając. Odruchowo przesunął wzrokiem po jej sylwetce, kiedy znów jej figura uwydatniła się pod wpływem subtelnych, zamierzonych ruchów. Kiedy w końcu powrócił do jej oczu, mogła wyczytać w nich niemą obietnicę. Och, nawet jakby chciał, to nie byłoby mu tak łatwo być nieznajomym. Nie, kiedy już ją zobaczy.
Odwróciła się i zaczęła odchodzić. Przez chwilę pozostał zahipnotyzowany jej oddalającą się sylwetką, ale udało mu się oderwać od niej wzrok, zanim jeszcze dotarła do drzwi. Spojrzał na fontannę i odetchnął płytko. Energia kipiąca gdzieś pod powierzchnią świadomości, ta sama, która w jakiś sposób przyciągała go do Oriane, oddaliła się razem z nią.
Nie mógł oprzeć się jeszcze jednemu, ostatniemu zerknięciu w jej kierunku. Poczuł dziwnie magnetyczny impuls, nakazujący mu przekręcić głowę w stronę wyjścia i kiedy to zrobił, Ori właśnie odwróciła się nieco, żeby rzucić mu ostatnie spojrzenie. Po czym zniknęła za zamykającymi się drzwiami, a Noah został sam.
Zamknął oczy i odetchnął głęboko, wypuszczając powietrze przez usta. Powinien przemyśleć kilka spraw. Miał nieodparte wrażenie, że przed nim wyjątkowo trudny cykl księżyca i najlepiej byłoby się do tego stosownie przygotować. Odczekał chwilę, pozwalając organizmowi z wolna otrząsnąć się z jakże przyjemnych - aczkolwiek prawdopodobnie niebezpiecznych na przyszłość - wrażeń dzisiejszego popołudnia. W tej chwili Ogród Zimowy był miejscem zbytnio wypełnionym echem intensywnej atmosfery, żeby móc wykorzystać jego ciszę do kontemplacji własnych reakcji.
Otwarłszy w końcu oczy, Noah podniósł się niespiesznie z kamiennego brzegu fontanny i w zamyśleniu ruszył do wyjścia.
Jeśli w ogóle dzisiaj zaśnie, to wiedział czym będzie dzisiejszy sen pachniał.
/zt