27-03-2021, 01:30 AM
Ciemność skutecznie ukrywała wszelkie gesty, które w świetle dnia mogłyby mieć duże znaczenie i wpłynąć na przebieg ich rozmowy. Dlatego też ta rozmowa była tak interesująca. Odbiór informacji mogli oprzeć jedynie na zmyśle słuchu, a najwyraźniej obydwoje bardziej cenią sobie ciszę od słów.
- Może. - Wzruszyła lekko jednym ramieniem, tym wolnym od podpierania ściany, ale wcale nie musiało to zostać zauważone. - A może wydałabym cię pierwsza. - Gdyby głos mógł się uśmiechnąć, to właśnie coś tego pokroju rozbrzmiało w jej tonie. Nawet jeśli fizyczny uśmiech Meredith był białym krukiem i tylko nielicznym dane było do zobaczyć, to głos częściej odpowiednio się modulował, żeby dać wydźwięk odpowiedniej emocji. Tym bardziej pod osłoną nocy.
W momencie kiedy obok nich rozbłysło światło przywołane zaklęciem Lumos, Meredith przymknęła powieki i osłoniła oczy. Tak nagłe rozjaśnienie mrocznego pomieszczenia było niemal bolesne dla oczu przyzwyczajonych do innych warunków. Nawet jeśli nie było intensywne, to przez kilka sekund wydawało się oślepiające.
Zanim spojrzała na intruza, usłyszała damski głos żądający wyjaśnień. Jak już wzrok przyzwyczaił się do tej niewielkiej ilości światła, mogła przyjrzeć się dziewczynie. Na jej piersi widniała odznaka prefekta - błyszcząca pod wpływem odbijających się promieni wychodzących z różdżki. Nie trudno było rozpoznać kolory Hufflepuffu. Gorzej już było z imieniem dziewczyny - Meredith była przekonana, że go nie zna. Odruchowo spojrzała na trzymanego przez siebie papierosa, wypalonego jedynie do połowy, po czym wyciągnęła go w kierunku nieznajomej.
- Spięta jesteś. Zapal. - Może i było to podwójnie bezczelne, skoro Fenella właśnie wyraziła swoją postawę wobec palenia w jednym krótkim słowie, ale czy Meredith jakkolwiek zwracała na to uwagę? Nie. Przyłapano ją. Nie po raz pierwszy i pewnie nie ostatni. Nie widziała sensu w wykłócaniu się, bo i tak nic by tym nie osiągnęła. Zamiast tego mogła się przynajmniej pobawić.
- Może. - Wzruszyła lekko jednym ramieniem, tym wolnym od podpierania ściany, ale wcale nie musiało to zostać zauważone. - A może wydałabym cię pierwsza. - Gdyby głos mógł się uśmiechnąć, to właśnie coś tego pokroju rozbrzmiało w jej tonie. Nawet jeśli fizyczny uśmiech Meredith był białym krukiem i tylko nielicznym dane było do zobaczyć, to głos częściej odpowiednio się modulował, żeby dać wydźwięk odpowiedniej emocji. Tym bardziej pod osłoną nocy.
W momencie kiedy obok nich rozbłysło światło przywołane zaklęciem Lumos, Meredith przymknęła powieki i osłoniła oczy. Tak nagłe rozjaśnienie mrocznego pomieszczenia było niemal bolesne dla oczu przyzwyczajonych do innych warunków. Nawet jeśli nie było intensywne, to przez kilka sekund wydawało się oślepiające.
Zanim spojrzała na intruza, usłyszała damski głos żądający wyjaśnień. Jak już wzrok przyzwyczaił się do tej niewielkiej ilości światła, mogła przyjrzeć się dziewczynie. Na jej piersi widniała odznaka prefekta - błyszcząca pod wpływem odbijających się promieni wychodzących z różdżki. Nie trudno było rozpoznać kolory Hufflepuffu. Gorzej już było z imieniem dziewczyny - Meredith była przekonana, że go nie zna. Odruchowo spojrzała na trzymanego przez siebie papierosa, wypalonego jedynie do połowy, po czym wyciągnęła go w kierunku nieznajomej.
- Spięta jesteś. Zapal. - Może i było to podwójnie bezczelne, skoro Fenella właśnie wyraziła swoją postawę wobec palenia w jednym krótkim słowie, ale czy Meredith jakkolwiek zwracała na to uwagę? Nie. Przyłapano ją. Nie po raz pierwszy i pewnie nie ostatni. Nie widziała sensu w wykłócaniu się, bo i tak nic by tym nie osiągnęła. Zamiast tego mogła się przynajmniej pobawić.