28-03-2021, 04:36 PM
Wzruszył ramionami na jej odpowiedź, przyjmując do wiadomości takie wyjaśnienie. Saoirse nie wydawała się ani tak łakoma jak Romilly, ani chcąca być gdziekolwiek indziej niż w domu, jak on. Dlatego nie był zdziwiony jej odpowiedzią, w zasadzie nawet nie spodziewał się innej.
Gdyby też wiedział jakie są obawy Saoirse, najpewniej by uznał to za ogromnie ironiczne. Dlaczego? Bo pobyt w szkole raczej działał na niego otwierająco, podczas gdy dom i matka wywierały na niego taki wpływ, że zamykał się w sobie ponownie, przycichał czy też całkiem milczał, zdarzało się nawet, że jeśli się do niego nie zwracano, słowa nie powiedział w ciągu dnia. Rodzicielka sprawiała, że jego chęć bycia kimś innym schodziła na dalszy plan, zdominowana przez jej wizje jego przyszłości.
Skinął głową, spoglądając na nią z uwagą. Teraz nie wydawał się zamknięty, mimo wszystko. Przyzwyczaił się do niej, poza tym naprawdę potrzebował oddechu od domu. To ironiczne, jak lepiej znosił brak pozytywności w swoim życiu gdy jej nie było. Nie czuł co traci czy jak inaczej mogłoby być. A teraz, kiedy Saoirse na stałe barwiła jego życie innymi, weselszymi kolorami, coraz ciężej było mu znosić atmosferę w domu bez niej. I choć po części pozwalał sobie na bycie z nią w tym okruchu dobroci, radości, to przy tym coraz bardziej przerażało go jak zagubiony bywał gdy jej nie było. Zupełnie jakby się uzależniał od jej osoby i tego, co ze sobą niosła.
- Oh. - Cóż, kolejna rzecz, która w całości byłą różna od jego rzeczywistości. Nie był zdziwiony, nadal, a jednak takie odkrycia wskazywały mu jak bardzo nie tak wygląda jego codzienność, i jak bardzo nie chciałby być jej częścią. - Um... Tak, trochę mam więcej. - Czy to wstyd? Może. Odwrócił wzrok gdzieś w stronę alejek, niby oglądając otoczenie z zainteresowaniem. Jego oczy zdawały się z ciemnego brązu przebarwić w coś pomiędzy fioletem a czerwienią. Nie miał jednak sam o tym pojęcia, pogrążony we własnych myślach. - Ale zwykle w czasie wolnym albo odwiedzam Pokątną, albo generalnie spaceruję.
Wzruszył ramieniem, chcąc zbyć temat, przy czym spojrzał na nią.
- To co, idziemy dalej? - zagaił, chcąc zostawić ten temat i może wrócić do rzeczy miłych, których miał takie niedobory.
Gdyby też wiedział jakie są obawy Saoirse, najpewniej by uznał to za ogromnie ironiczne. Dlaczego? Bo pobyt w szkole raczej działał na niego otwierająco, podczas gdy dom i matka wywierały na niego taki wpływ, że zamykał się w sobie ponownie, przycichał czy też całkiem milczał, zdarzało się nawet, że jeśli się do niego nie zwracano, słowa nie powiedział w ciągu dnia. Rodzicielka sprawiała, że jego chęć bycia kimś innym schodziła na dalszy plan, zdominowana przez jej wizje jego przyszłości.
Skinął głową, spoglądając na nią z uwagą. Teraz nie wydawał się zamknięty, mimo wszystko. Przyzwyczaił się do niej, poza tym naprawdę potrzebował oddechu od domu. To ironiczne, jak lepiej znosił brak pozytywności w swoim życiu gdy jej nie było. Nie czuł co traci czy jak inaczej mogłoby być. A teraz, kiedy Saoirse na stałe barwiła jego życie innymi, weselszymi kolorami, coraz ciężej było mu znosić atmosferę w domu bez niej. I choć po części pozwalał sobie na bycie z nią w tym okruchu dobroci, radości, to przy tym coraz bardziej przerażało go jak zagubiony bywał gdy jej nie było. Zupełnie jakby się uzależniał od jej osoby i tego, co ze sobą niosła.
- Oh. - Cóż, kolejna rzecz, która w całości byłą różna od jego rzeczywistości. Nie był zdziwiony, nadal, a jednak takie odkrycia wskazywały mu jak bardzo nie tak wygląda jego codzienność, i jak bardzo nie chciałby być jej częścią. - Um... Tak, trochę mam więcej. - Czy to wstyd? Może. Odwrócił wzrok gdzieś w stronę alejek, niby oglądając otoczenie z zainteresowaniem. Jego oczy zdawały się z ciemnego brązu przebarwić w coś pomiędzy fioletem a czerwienią. Nie miał jednak sam o tym pojęcia, pogrążony we własnych myślach. - Ale zwykle w czasie wolnym albo odwiedzam Pokątną, albo generalnie spaceruję.
Wzruszył ramieniem, chcąc zbyć temat, przy czym spojrzał na nią.
- To co, idziemy dalej? - zagaił, chcąc zostawić ten temat i może wrócić do rzeczy miłych, których miał takie niedobory.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."