28-03-2021, 11:26 PM
Czy gdyby wiedziała, co ją tu czeka, faktycznie podeszłaby się przywitać? Cóż, na pewno dałoby jej to do myślenia... Może obserwowałaby ich chwilę, tak profilaktycznie? Albo machnęła tylko w jego stronę, żeby dopaść go później? Sama nie była tego pewna. Niemniej jednak na sto procent podobna myśl wraz z pytaniem zagościłyby w jej głowie!
Dopiero po chwili odsunęła się od Ślizgona o kroczek i spojrzała ku jego matce, szybko domyślając się, w jakiej sytuacji się znalazła. Pomijała wiele rzeczy przez nieuwagę, ale nie była też głupia! Podobnie nie do końca zrozumiała pytania kobiety i ta rzeczywiście musiała je uzupełnić. Bo po co byłoby jej to nazwisko? Dziwne pytanie na dzień dobry...
- O'Donovan. Mi też miło poznać - odparła od razu z ciepłym uśmiechem, gdy pani Burke sprecyzowała.
Sam uśmiech na jej twarzy pojawił się tu bardziej z przyzwyczajenia, może trochę też, by zrobić dobrą minę do złej gry (a jednak nie wyglądał ani trochę mniej naturalnie!)... Bo przecież doskonale wiedziała, jaki stosunek Romilly ma do swojej rodziny. Musiało być z nimi coś nie tak. Nawet jeśli miałoby okazać się, że przesadzał, coś było na rzeczy, a ona była w stu procentach po jego stronie!
Ale zaraz, zaraz. Czy matka chłopaka właściwie mówiła, że miło poznać? Czy to zabrzmiało pasywno agresywnie? Tak jakby zarzuciła jej brak manier? Puchonka musiała od teraz żyć z myślą...
Dopiero po chwili odsunęła się od Ślizgona o kroczek i spojrzała ku jego matce, szybko domyślając się, w jakiej sytuacji się znalazła. Pomijała wiele rzeczy przez nieuwagę, ale nie była też głupia! Podobnie nie do końca zrozumiała pytania kobiety i ta rzeczywiście musiała je uzupełnić. Bo po co byłoby jej to nazwisko? Dziwne pytanie na dzień dobry...
- O'Donovan. Mi też miło poznać - odparła od razu z ciepłym uśmiechem, gdy pani Burke sprecyzowała.
Sam uśmiech na jej twarzy pojawił się tu bardziej z przyzwyczajenia, może trochę też, by zrobić dobrą minę do złej gry (a jednak nie wyglądał ani trochę mniej naturalnie!)... Bo przecież doskonale wiedziała, jaki stosunek Romilly ma do swojej rodziny. Musiało być z nimi coś nie tak. Nawet jeśli miałoby okazać się, że przesadzał, coś było na rzeczy, a ona była w stu procentach po jego stronie!
Ale zaraz, zaraz. Czy matka chłopaka właściwie mówiła, że miło poznać? Czy to zabrzmiało pasywno agresywnie? Tak jakby zarzuciła jej brak manier? Puchonka musiała od teraz żyć z myślą...