29-03-2021, 04:59 AM
Gdyby usłyszała podobne słowa od rówieśnika, najpewniej byłaby w stanie od razu odpysknąć... Ktoś mówił, że Puchoni to miłe, cieplutkie kluseczki? No nie, przecież nie chodziło o to, żeby dawać się obrażać! Choć i tak akurat Saoirse miała dosyć wysoką tolerancję, jeśli chodziło o podobne zachowania. A jednak mówiła to do niej dorosła osoba, po której spodziewała się wiele przez wzgląd na opowieści (o ile można było nazwać tak krótkie nawiązania do niej Romilly'ego), ale nie tego... Właściwie początkowo poczuła się zraniona i ogarnęła ją dziwna bezradność i tylko dlatego nie odpowiedziała jej równie uprzejmie. Także nim zdążyła wydusić z siebie cokolwiek, Ślizgon skutecznie odciągnął ją za sobą.
Z kolei gdy zdążyli oddalić się od tej strasznej, strasznej kobiety... Cóż, Saoirse wciąż nie do końca wiedziała, jak to skomentować. Chyba jednak narzekanie na nią nie byłoby najlepszym ruchem, a jednak niezręcznie przejść do rozmowy o pogodzie... Obróciła jeszcze na chwilę głowę, by po raz ostatni zobaczyć matkę Romilly'ego, a następnie odetchnęła cichutko. Wróciła do niego wzrokiem i jeszcze przez moment zastanawiała się, jak wybrnąć z sytuacji, by nie wyszło zbyt niezręcznie. Zwłaszcza że sama widziała po nim, że jest... Zdenerwowany? Zły albo zaniepokojony, albo może oba? W takich chwilach chyba lepiej udawać głupszą, niż się jest, prawda? Na przykład zmieniając temat całkowicie, na coś o niewielkiej wadze?
Cmoknęła cicho ustami, jakby właśnie na coś wpadła.
- A, no właśnie. Bo miałam cię w sumie spytać, tylko no, musiałam sobie przypomnieć co... - zaczęła zerkając na chwilę na swój nadgarstek.
Czy zamierzał w ogóle ją puścić? Nieco za mocno ją ściskał...
- Nie wiem, czytałeś może dzisiejsze gazety? Zaraz, nie, bo to chyba wydanie z wczoraj... Nieważne. Chyba że w ogóle nie czytasz Żonglera, bo nie wiem, zdaje mi się, że nie jest aż tak popularny. Znaczy jest, ale nie tak jak Prorok. W każdym razie było coś o czerwonych kapturkach i chyba o tym, że są w Walii i jakoś podejrzanie w grupach? A w sumie te informacje trochę niekoniecznie zgadzają się z rzeczami, które mieliśmy kiedyś na obronie przed czarną magią, albo może powinnam właściwie powtórzyć sobie, co tam o nich było, ale generalnie gość też tam pisał, że to niekoniecznie normalne zachowanie, że to niebezpieczne i że coś o zaginięciach mugoli? I dosyć to jest creepy, nie? No bo okej, niby teoretycznie Walia nie obchodzi mnie-... Nie tak. Nie tak bardzo, no bo wiadomo, że nie myśli się tak bardzo, jak się jest w pewnej odległości, to jednak co innego... Ale z drugiej strony sporo osób jest z Walii... Ale nawet jakbym takich nie znała, to nie wiem. Nie czytałeś o tym, tak?
Nie był to temat, który chciała poruszyć w trybie priorytetowym... Raczej zwyczajnie było to pierwsze, co przyszło jej na myśl, skoro i tak czytała artykuł dzisiaj przy śniadaniu.
Zadanie: [13] Na bieżąco: Wariant 3
Uczestnicy: Romilly S. Burke
Progress: kapturkowy monolog - done
Z kolei gdy zdążyli oddalić się od tej strasznej, strasznej kobiety... Cóż, Saoirse wciąż nie do końca wiedziała, jak to skomentować. Chyba jednak narzekanie na nią nie byłoby najlepszym ruchem, a jednak niezręcznie przejść do rozmowy o pogodzie... Obróciła jeszcze na chwilę głowę, by po raz ostatni zobaczyć matkę Romilly'ego, a następnie odetchnęła cichutko. Wróciła do niego wzrokiem i jeszcze przez moment zastanawiała się, jak wybrnąć z sytuacji, by nie wyszło zbyt niezręcznie. Zwłaszcza że sama widziała po nim, że jest... Zdenerwowany? Zły albo zaniepokojony, albo może oba? W takich chwilach chyba lepiej udawać głupszą, niż się jest, prawda? Na przykład zmieniając temat całkowicie, na coś o niewielkiej wadze?
Cmoknęła cicho ustami, jakby właśnie na coś wpadła.
- A, no właśnie. Bo miałam cię w sumie spytać, tylko no, musiałam sobie przypomnieć co... - zaczęła zerkając na chwilę na swój nadgarstek.
Czy zamierzał w ogóle ją puścić? Nieco za mocno ją ściskał...
- Nie wiem, czytałeś może dzisiejsze gazety? Zaraz, nie, bo to chyba wydanie z wczoraj... Nieważne. Chyba że w ogóle nie czytasz Żonglera, bo nie wiem, zdaje mi się, że nie jest aż tak popularny. Znaczy jest, ale nie tak jak Prorok. W każdym razie było coś o czerwonych kapturkach i chyba o tym, że są w Walii i jakoś podejrzanie w grupach? A w sumie te informacje trochę niekoniecznie zgadzają się z rzeczami, które mieliśmy kiedyś na obronie przed czarną magią, albo może powinnam właściwie powtórzyć sobie, co tam o nich było, ale generalnie gość też tam pisał, że to niekoniecznie normalne zachowanie, że to niebezpieczne i że coś o zaginięciach mugoli? I dosyć to jest creepy, nie? No bo okej, niby teoretycznie Walia nie obchodzi mnie-... Nie tak. Nie tak bardzo, no bo wiadomo, że nie myśli się tak bardzo, jak się jest w pewnej odległości, to jednak co innego... Ale z drugiej strony sporo osób jest z Walii... Ale nawet jakbym takich nie znała, to nie wiem. Nie czytałeś o tym, tak?
Nie był to temat, który chciała poruszyć w trybie priorytetowym... Raczej zwyczajnie było to pierwsze, co przyszło jej na myśl, skoro i tak czytała artykuł dzisiaj przy śniadaniu.