29-03-2021, 01:14 PM
Miał wrażenie jakby w jedną chwilę wszystko było nie tak w tak okropny sposób, że bardziej się nie dało. A przynajmniej tak sądził. I w zasadzie jak matka powiedziała, że sama z nim pojedzie na peron, już wtedy wiedział, że to nie będzie dobry dzień, czekał tylko co się wydarzy. I proszę, miał oto obraz co się wydarzyło. Nienawidził tej rodziny z każdą taką sytuacją coraz bardziej. A nie, nie była pierwszą gdzie jego potencjalny znajomy był dosłownie przeganiany, choć od kilku lat sam o to dbał żeby uniknąć podobnych sytuacji. Cóż, dlatego i z kilku innych powodów.
Saoirse prowadziła niezręcznie swój monolog, chcąc widać odwócić ich uwagę od tego, co się wydarzyło. I może nie ma potrzeby dramatyzowania, gdyby tylko Romilly się tak nie bał matki, i nie wiedział do czego jest zdolna. Zatrzymał się w końcu dość daleko od rodzicielki, puszczając dopiero Puchonkę i rozglądając się nieco w popłochu, zupełnie jakby się obawiał, że za nimi pójdzie. Niepotrzebnie, bo wiedział, że tak nie będzie. Ale co jeśli? Jego czarne postrzępione włosy zdawały się niemal delikatnie unosić, choć to tylko złudzenie przez ich spuszenie.
- Przepraszam. - Powiedział w końcu po chwili, zwracając wzrok na Saoirse. - Mogłem cię uprzedzić żebyś nie podchodziła jeśli z nią będę. Wcześniej.
Ale jak ostatni debil zupełnie nie pomyślał o tej sytuacji i teraz miał ochotę okrzyczeć samego siebie za tą głupotę nieskończoną. Westchnął, próbując opanować nerwy.
- Chociaż przyznaję, że trochę ją sprowokowałaś. - Jego wzrok wyostrzył się nieco gdy lekko zmrużył oczy. No bo faktycznie, jej "uprzejmy" tekst był złotem, szkoda, że w kierunku jego matki, będącej też wcieleniem samego szatana.
Saoirse prowadziła niezręcznie swój monolog, chcąc widać odwócić ich uwagę od tego, co się wydarzyło. I może nie ma potrzeby dramatyzowania, gdyby tylko Romilly się tak nie bał matki, i nie wiedział do czego jest zdolna. Zatrzymał się w końcu dość daleko od rodzicielki, puszczając dopiero Puchonkę i rozglądając się nieco w popłochu, zupełnie jakby się obawiał, że za nimi pójdzie. Niepotrzebnie, bo wiedział, że tak nie będzie. Ale co jeśli? Jego czarne postrzępione włosy zdawały się niemal delikatnie unosić, choć to tylko złudzenie przez ich spuszenie.
- Przepraszam. - Powiedział w końcu po chwili, zwracając wzrok na Saoirse. - Mogłem cię uprzedzić żebyś nie podchodziła jeśli z nią będę. Wcześniej.
Ale jak ostatni debil zupełnie nie pomyślał o tej sytuacji i teraz miał ochotę okrzyczeć samego siebie za tą głupotę nieskończoną. Westchnął, próbując opanować nerwy.
- Chociaż przyznaję, że trochę ją sprowokowałaś. - Jego wzrok wyostrzył się nieco gdy lekko zmrużył oczy. No bo faktycznie, jej "uprzejmy" tekst był złotem, szkoda, że w kierunku jego matki, będącej też wcieleniem samego szatana.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."