29-03-2021, 03:19 PM
W zasadzie trochę puścił jej słowa mimo uszu, nie chcąc wszczynać kłótni, która była zbędna i nic by nie zmieniła w tej sytuacji. Wyszło słabo, ale też niczego lepszego nie spodziewał się po Isidore, ona każdego potrafiła zgnoić jeśli tylko miała na to ochotę. A dzisiaj zdecydowanie miała.
Dopiero jak Saoirse się na niego niemal wydarła, drgnął wyrwany z zamyślenia, mrugając i patrząc na nią w lekkim zagubieniu.
- Spoko, a ja nie ostrzegłem, z kolei matka jest słodka jak sok z cytryny. To nie mogło skończyć się dobrze.
To chyba ten etap kiedy godził się z tym, że ma przypał, i przyjmował na klatę konsekwencje. Może to fakt, że znajdowali się już sami, sprawiał, że nerwy powoli odpuszczały i odzyskiwał nieco senowniejsze myślenie, serce z kolei uspokajało się powoli wraz z jego rozszalałą metamorfomagią. Gdy odetchnął, już nawet wyglądał normalnie!
- Teraz zastanowisz się dwa razy zanim powiesz, że JA jestem ponury, huh? - zapytał, siląc się na nieśmiały żarcik, choć okazał to ledwie lekkim uniesieniem na chwilę kącika ust. - I pomyśleć, że to ja jestem tym najweselszym z najbliższej rodziny... Ale dobra, mniejsza, zresztą napiszę jej potem list po portugalsku to się nie będzie wkurzać.
Czyli w pełnym zaangażowaniu bagatelizował tą sytuację, podsumowując wzruszeniem ramieniem od niechcenia, zupełnie jakby to zupełnie nie była najbardziej przerażająca rozmowa ostatniego... Cóż, zależy u kogo, ale wierzył, że Saoirse raczej jeśli już, to dawno prowadziła gorszą wymianę zdań. Ironicznie, w zasadzie to pewnie było właśnie z nim...
Dopiero jak Saoirse się na niego niemal wydarła, drgnął wyrwany z zamyślenia, mrugając i patrząc na nią w lekkim zagubieniu.
- Spoko, a ja nie ostrzegłem, z kolei matka jest słodka jak sok z cytryny. To nie mogło skończyć się dobrze.
To chyba ten etap kiedy godził się z tym, że ma przypał, i przyjmował na klatę konsekwencje. Może to fakt, że znajdowali się już sami, sprawiał, że nerwy powoli odpuszczały i odzyskiwał nieco senowniejsze myślenie, serce z kolei uspokajało się powoli wraz z jego rozszalałą metamorfomagią. Gdy odetchnął, już nawet wyglądał normalnie!
- Teraz zastanowisz się dwa razy zanim powiesz, że JA jestem ponury, huh? - zapytał, siląc się na nieśmiały żarcik, choć okazał to ledwie lekkim uniesieniem na chwilę kącika ust. - I pomyśleć, że to ja jestem tym najweselszym z najbliższej rodziny... Ale dobra, mniejsza, zresztą napiszę jej potem list po portugalsku to się nie będzie wkurzać.
Czyli w pełnym zaangażowaniu bagatelizował tą sytuację, podsumowując wzruszeniem ramieniem od niechcenia, zupełnie jakby to zupełnie nie była najbardziej przerażająca rozmowa ostatniego... Cóż, zależy u kogo, ale wierzył, że Saoirse raczej jeśli już, to dawno prowadziła gorszą wymianę zdań. Ironicznie, w zasadzie to pewnie było właśnie z nim...
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."