30-03-2021, 12:43 AM
Niedługo po zjedzeniu lekkiego lunchu, Aurora sprintem udała się nad jezioro. Od jakiegoś czasu coraz częściej myślała i śniła o zanurkowaniu w głębinach, bo wiedziała czego będzie tam szukać. Obecność trytonów na terenie Hogwartu nie była tajemnicą. Jak mogłaby nie wykorzystać takiej okazji? Nie musiała wybierać się w daleką podróż ani zatrudniać całej grupy specjalistów, bo nie wybierała się w zupełnie nieznane okolice. No dobra, tak, nie miała pojęcia jak wygląda dno jeziora, bo nigdy przecież tam nie była, ale przeczytała ile znalazła na temat fauny i flory otaczających szkołę, więc była pewna łatwości zadania.
Poza tym naprawdę chciała nauczyć się języka trytońskiego i jak zrobić to lepiej, jeśli nie właśnie z przedstawicielem gatunku, który się nim posługuje? Nie spodziewała się, że tak po prostu z chęcią rzucą się jej z pomocą. Miała nadzieję zdobyć ich zaufanie i może dojść do porozumienia. Pierwszym krokiem było w ogóle wejść do jeziora, więc po co i na co miała czekać? Przecież to takie łatwe.
Nie planowała nikogo zabierać ze sobą, bo jednak nurkowanie w jeziorze było dużo mniej pewne niż wyprawa do Zakazanego Lasu. Wolała nie martwić się o kogoś poza sobą samą, kiedy eksplorowała jakieś miejsce po raz pierwszy. Niby w dwójkę raźniej, ale...
Sowa? A to ci niespodziewane towarzystwo siedzące na dużym kamieniu nad brzegiem wody. Aurora zatrzymała się kilka metrów od zwierzęcia, patrząc na nie z uśmiechem.
- Hej. Czyżbyś na mnie czekała? - Odłożywszy torbę tak po prostu na ziemię, podeszła powoli do zwierzęcia. Kucnęła, żeby znaleźć się na jego poziomie. Tylko jej się wydawało, czy to była ta sama sowa szkolna, którą bardzo często wybierała jej kuzynka do przesyłek? - Mogę cię prosić o przysługę? Niewielka przesyłka. - Uśmiechnęła się lekko, jakby ten gest miał zapewnić jej ptasią przychylność. Cofnęła się po swoją torbę, wygrzebała z niej kawałek kartki, pióro i kałamarz i naskrobała krótki liścik. Zgięty na cztery papier podała sowie i pogłaskała ją delikatnie po szyi. - Wiesz do kogo zanieść. - Nie musiała czekać, żeby białe ptaszysko wzniosło się w powietrze i skierowało do Hogwartu. Przecież nie mogło być przypadkiem, że właśnie tutaj gdzie miała zamiar zacząć swoją wyprawę badawczą, spotkała ulubioną sowę szkolną kuzynki. Najwidoczniej miała ją poinformować o swoich zamiarach.
W oczekiwaniu na odpowiedź zaplotła włosy w warkocz, żeby nie przeszkadzały pod wodą. Nie krępując się ewentualnymi przypadkowymi spojrzeniami, rozebrała się z niepotrzebnych warstw ubrań. Będąc w samej bieliźnie z torby szkolnej wyciągnęła koszulkę i spodenki wykonane z takiego samego materiału, jak stroje kąpielowe. Przecież należało zaopatrzyć się przynajmniej w tak podstawowe rzeczy!
Zanim zdążyła się ubrać, otrzymała krótką odpowiedź, która wielce ją ucieszyła. Na nowym, mniejszym kawałku papieru naskrobała odpowiedź, po czym wróciła do przygotowań. W kilka sekund przeskoczyła z bielizny w komplet do pływania, po czym zgarnęła swoje rzeczy na kupkę, w bezpiecznej odległości od brzegu. Weszła do wody po kolana, żeby już zacząć przyzwyczajać się do jej temperatury i czekała na kuzynkę.