01-04-2021, 12:13 AM
Yannis również przyszedł na peron sam. Zresztą, większość uczniów starszych klas raczej darowało sobie wielce uroczyste pożegnania i robienie z początku roku wydarzenia jakby mieli nigdy więcej się nie zobaczyć. Doprawdy, bez przesady, w wakacje w większości pewnie nawet nie spędzają ze sobą czasu, może poza pierwszym tygodniem kiedy bycie znowu razem zdaje się na nowo świeże i niesamowite, do pierwszej sprzeczki. On pozwalał sobie nawet ten tydzień odpuszczać, może dlatego, że i tak to rekordowy czas żeby z ojcem czy bratem nie ściąć się słownie chociaż kilkoma zdaniami.
W zasadzie nie mógł się doczekać szkoły w każde wakacje, bo poza dobrym dostępem do prasy - każdej, bez wyjątku - nie miał większych korzyści z gnicia w domu. Czasem spotykał się ze znajomymi ze szkoły, jednak w większości jednak mieli swoje życia, co sprowadzało się do zarywania większości czasu na studiowaniu prawa czarodziejów i nieco (bardzo) obsesyjnego poszukiwania sprawiedliwości w każdych sprawach jej pozbawionych. Tak czy inaczej, szkoła dawała mu zajęcie i możliwość skupienia się na rzeczach codziennych zamiast pogrążać się w przeszłości i przyszłości, co tylko pogarszało jego już i tak dużą obsesję na punkcie śmierci matki.
Nie spodziewał się jednak, sam nie wiedział czemu dokładnie, że pierwszą z osób, jaka w ogóle do niego podejdzie zagadać, nie będzie ktoś z jego przyjaciół, tylko jego osobista nemesis - Lucas Remington. Zatrzymał się z wózkiem, patrząc na niego z początku zupełnie bez zrozumienia, za to z ogromną konsternacją, przetwarzając zadane pytanie.
- Hej - odpowiedział w końcu po może kilku krótkich sekundach zawieszenia. - Quidditch?
Bo naturalnie wiedział, że był to zawodowy gracz quidditcha, i to nie przez ostatni artykuł w Czarownicy na temat jego życia prywatnego - nie żeby kogoś to obchodziło poza dzikimi fankami, bez sensu, chcemy czytać o sporcie! - a po prostu dlatego, że bardzo interesował się tym sportem i poza nauką i obsesją, ogrom czasu spędzał na śledzeniu całego światka sportowego z tej dyscypliny.
- A co? - Czy Lucas też czyta Czarownicę? Ale nie zapyta pierwszy, bo pewnie go czymś wkurzy, na przykład głupim komentarzem na temat podziału pracy na męską i damską, co jeśli chce się być doinformowanym w tym, co się dzieje na świecie, jest zupełnie durne.
- Czytałeś może ostatni artykuł Proroka? Ten o mugolu w Dziurawym Kotle?
Nie to żeby nie miał z kim o tym rozmawiać, skoro to jego wróg, ale oprócz tego był też dobrym kumplem, co było szalenie dziwne. Po prostu zależało od kontekstu, a choć kłócili się w zasadzie non stop, Lucas był przy okazji jedną z niewielu osób wśród jego bliskich znajomych, która aktualnie nie tylko była oczytana, ale umiała dyskutować na różne tematy zamiast przyjmować wersje, jakie opisano w książkach czy gazetach bez zastanowienia dlaczego tak właśnie, a nie inaczej. I to naprawdę w nim cenił, był bardzo inteligentny. Szkoda, że przy okazji uparty jak osioł, nie dało mu się nic przetłumaczyć i czasem lepiej by się z nim spędzało czas gdyby był jednak niemową.
Zadanie: [13] Na bieżąco - Wariant 1
Uczestnicy: Lucas Remington
Progress: in progress
W zasadzie nie mógł się doczekać szkoły w każde wakacje, bo poza dobrym dostępem do prasy - każdej, bez wyjątku - nie miał większych korzyści z gnicia w domu. Czasem spotykał się ze znajomymi ze szkoły, jednak w większości jednak mieli swoje życia, co sprowadzało się do zarywania większości czasu na studiowaniu prawa czarodziejów i nieco (bardzo) obsesyjnego poszukiwania sprawiedliwości w każdych sprawach jej pozbawionych. Tak czy inaczej, szkoła dawała mu zajęcie i możliwość skupienia się na rzeczach codziennych zamiast pogrążać się w przeszłości i przyszłości, co tylko pogarszało jego już i tak dużą obsesję na punkcie śmierci matki.
Nie spodziewał się jednak, sam nie wiedział czemu dokładnie, że pierwszą z osób, jaka w ogóle do niego podejdzie zagadać, nie będzie ktoś z jego przyjaciół, tylko jego osobista nemesis - Lucas Remington. Zatrzymał się z wózkiem, patrząc na niego z początku zupełnie bez zrozumienia, za to z ogromną konsternacją, przetwarzając zadane pytanie.
- Hej - odpowiedział w końcu po może kilku krótkich sekundach zawieszenia. - Quidditch?
Bo naturalnie wiedział, że był to zawodowy gracz quidditcha, i to nie przez ostatni artykuł w Czarownicy na temat jego życia prywatnego - nie żeby kogoś to obchodziło poza dzikimi fankami, bez sensu, chcemy czytać o sporcie! - a po prostu dlatego, że bardzo interesował się tym sportem i poza nauką i obsesją, ogrom czasu spędzał na śledzeniu całego światka sportowego z tej dyscypliny.
- A co? - Czy Lucas też czyta Czarownicę? Ale nie zapyta pierwszy, bo pewnie go czymś wkurzy, na przykład głupim komentarzem na temat podziału pracy na męską i damską, co jeśli chce się być doinformowanym w tym, co się dzieje na świecie, jest zupełnie durne.
- Czytałeś może ostatni artykuł Proroka? Ten o mugolu w Dziurawym Kotle?
Nie to żeby nie miał z kim o tym rozmawiać, skoro to jego wróg, ale oprócz tego był też dobrym kumplem, co było szalenie dziwne. Po prostu zależało od kontekstu, a choć kłócili się w zasadzie non stop, Lucas był przy okazji jedną z niewielu osób wśród jego bliskich znajomych, która aktualnie nie tylko była oczytana, ale umiała dyskutować na różne tematy zamiast przyjmować wersje, jakie opisano w książkach czy gazetach bez zastanowienia dlaczego tak właśnie, a nie inaczej. I to naprawdę w nim cenił, był bardzo inteligentny. Szkoda, że przy okazji uparty jak osioł, nie dało mu się nic przetłumaczyć i czasem lepiej by się z nim spędzało czas gdyby był jednak niemową.