03-04-2021, 12:46 AM
Po krótkiej wymianie listów z kuzynką, Aurora nie spodziewała się spotkać tu kogokolwiek innego, jak właśnie kuzynkę - w końcu zaprosiła ją na tę małą wyprawę! Dlatego też czekała, brodząc w wodzie po kolana, zamiast od razu zanurkować w głębinach jeziora. Woda nie była wcale taka zła, szczególnie wziąwszy pod uwagę ogólny klimat Szkocji. Ochlapała przedramiona i twarz, żeby zminimalizować ewentualny szok przy zanurzeniu, bo przy dnie temperatura wody znacząco różniła się od powierzchni.
Kroki usłyszała z odległości kilku metrów, niosły się niewielkim echem po tafli jeziora. Uśmiechnęła się sama do siebie, zanim zorientowała się, że to nie były kroki należące do osoby, na którą czekała. Nie mniej wciąż były znajome, słyszała je setki, jeśli nie nawet tysiące razy. Odwróciła się, na co zaakompaniował jej plusk poruszonej nogami wody, żeby od razu rozpoznać Saoirse.
- O, cześć. Nie spodziewałam się spotkać tu kogokolwiek. - Podeszła te kilka kroków do brzegu, żeby zatrzymać się dużo bliżej Puchonki. Wciąż pozostała w wodzie, tym razem sięgającej do kostek. - Nie widziałaś gdzieś po drodze mojej kuzynki? Miała zaraz przyjść. - Nie było żadną tajemnicą ani niewiadomą kto jest jej rodziną, a już tym bardziej wiedzieli o tym wszyscy mieszkańcy domu borsuka, Sao szczególnie, bo przecież znają się nie od dziś. Wychyliła się odrobinę, żeby spojrzeć ponad ramieniem O'Donovan w kierunku prowadzącym do zamku, ale nigdzie nie było widać nawet śladu znajomej burzy loków. Z nieco szerszym uśmiechem przyjrzała się rudej koleżance. Jak zwykle buzia jej się nie zamykała, co Aurorze ani trochę nie przeszkadzało, w końcu sama była wiecznie nakręconą kataryną.
- Popływać w sumie nie, raczej nie tutaj, są lepsze miejsca. - Wzruszyła jednym ramieniem i machnęła ręką w nieokreślonym kierunku, jakby miało to w jakiś sposób naprowadzić Sao na odpowiedniejsze do tego celu miejsce. - Tutaj najłatwiej dostać się w głąb jeziora. - Odwróciła się nieznacznie, spoglądając przez własne ramię w kierunku środka wspomnianego zbiornika wodnego, bo właśnie tam się w tej chwili wybierała. Na pytanie o temperaturę wody zaśmiała się króciutko pod nosem, po czym rzuciła dziewczynie nieco łobuzerskie spojrzenie.
- Nie najgorsza, przyjemne orzeźwienie po cieplejszych letnich dniach dniach, ale nie wykręca stawów z zimna. Spróbuj, polecam. - I jakby nigdy nic schyliła się i ochlapała Saoirse na tyle, żeby zmoczyć odrobinę jej twarz, ale nie narazić jej na ociekanie wodą. Zachichotała, tą samą ręką zasłaniając usta. Och, no nie mogła się powstrzymać, mała wyśmienity humor!
- Wskakuj, serio jest przyjemna. Możemy się przepłynąć. - Nie zdradziła jej jeszcze swoich planów, ale z pewnością właśnie w tym kierunku zmierzała. Po prostu ten mały żarcik wydał jej się w tej chwili nieco bardziej priorytetowy, bo miała element zaskoczenia.
Kroki usłyszała z odległości kilku metrów, niosły się niewielkim echem po tafli jeziora. Uśmiechnęła się sama do siebie, zanim zorientowała się, że to nie były kroki należące do osoby, na którą czekała. Nie mniej wciąż były znajome, słyszała je setki, jeśli nie nawet tysiące razy. Odwróciła się, na co zaakompaniował jej plusk poruszonej nogami wody, żeby od razu rozpoznać Saoirse.
- O, cześć. Nie spodziewałam się spotkać tu kogokolwiek. - Podeszła te kilka kroków do brzegu, żeby zatrzymać się dużo bliżej Puchonki. Wciąż pozostała w wodzie, tym razem sięgającej do kostek. - Nie widziałaś gdzieś po drodze mojej kuzynki? Miała zaraz przyjść. - Nie było żadną tajemnicą ani niewiadomą kto jest jej rodziną, a już tym bardziej wiedzieli o tym wszyscy mieszkańcy domu borsuka, Sao szczególnie, bo przecież znają się nie od dziś. Wychyliła się odrobinę, żeby spojrzeć ponad ramieniem O'Donovan w kierunku prowadzącym do zamku, ale nigdzie nie było widać nawet śladu znajomej burzy loków. Z nieco szerszym uśmiechem przyjrzała się rudej koleżance. Jak zwykle buzia jej się nie zamykała, co Aurorze ani trochę nie przeszkadzało, w końcu sama była wiecznie nakręconą kataryną.
- Popływać w sumie nie, raczej nie tutaj, są lepsze miejsca. - Wzruszyła jednym ramieniem i machnęła ręką w nieokreślonym kierunku, jakby miało to w jakiś sposób naprowadzić Sao na odpowiedniejsze do tego celu miejsce. - Tutaj najłatwiej dostać się w głąb jeziora. - Odwróciła się nieznacznie, spoglądając przez własne ramię w kierunku środka wspomnianego zbiornika wodnego, bo właśnie tam się w tej chwili wybierała. Na pytanie o temperaturę wody zaśmiała się króciutko pod nosem, po czym rzuciła dziewczynie nieco łobuzerskie spojrzenie.
- Nie najgorsza, przyjemne orzeźwienie po cieplejszych letnich dniach dniach, ale nie wykręca stawów z zimna. Spróbuj, polecam. - I jakby nigdy nic schyliła się i ochlapała Saoirse na tyle, żeby zmoczyć odrobinę jej twarz, ale nie narazić jej na ociekanie wodą. Zachichotała, tą samą ręką zasłaniając usta. Och, no nie mogła się powstrzymać, mała wyśmienity humor!
- Wskakuj, serio jest przyjemna. Możemy się przepłynąć. - Nie zdradziła jej jeszcze swoich planów, ale z pewnością właśnie w tym kierunku zmierzała. Po prostu ten mały żarcik wydał jej się w tej chwili nieco bardziej priorytetowy, bo miała element zaskoczenia.