17-04-2021, 08:00 PM
- Wiesz, jeśli chodzi o językoznawstwo międzygatunkowe, to można to studiować. Wtedy poznaje się kilka języków, ale w sumie po takich studiach możesz być tylko tłumaczem, a to trochę ograniczające, jeśli chcesz robić w życiu bardziej ekscytujące rzeczy. No bo na przykład ja chcę poznać języki, ale moim głównym zajęciem będzie coś zupełnie innego, nie mam czasu na naukę tylko języków, bo stracę lata praktyki w terenie. Bo ci, co umieją jakiś język, to jakoś niechętnie chcą go nauczyć inną osobę. - Miała styczność z tłumaczami, bo na niektóre wyprawy potrzebowali osobę, która będzie mogła dogadać się z danym gatunkiem i choć próbowała dopytywać o jakieś wskazówki, lekcje w trasie, czy choćby pomoc w spisaniu kilku podstawowych wyrażeń, to zbywano ją czym prędzej. Zupełnie tak, jakby nie brano jej zainteresowania na poważnie, a Aurora odchodziła do takich spraw nad wyraz poważnie!
- Byłam na każdym kontynencie, bo na szczęście moi rodzice nie ograniczają się do tylko jednej strefy klimatycznej. Co prawda nie zwiedziłam ich dogłębnie, bo na to chyba nikomu życia by nie wystarczyło, ale miałam to szczęście, że mogłam poznać niektóre gatunki istniejące tylko w konkretnych zakątkach świata. Widziałam nawet smoki! O rany, nawet sobie nie wyobrażasz jak wspaniałe i majestatyczne z nich stworzenia. - Jeśli nie po jej podekscytowanym tonie, to z pewnością po roziskrzonym spojrzeniu można było poznać, że Aurora zdecydowanie jest zafascynowana właśnie tym gatunkiem. Właściwie brała poważnie pod uwagę karierę smokologa, ale też nie chciała się ograniczać, dlatego ogół magozoologii był dla niej bardzo atrakcyjną opcją.
Entuzjazm Saoirse w obliczu uczestnictwa w mini wyprawie i poznaniu pewnych zasad, jakimi kierowała się Flosadóttir tylko jeszcze bardziej podkręcił ekscytację. Nie ma to jak dobrze dobrane towarzystwo do ekspedycji! I można było to wszystko przedstawić nawet teraz, pływając sobie po płyciznach jeziora, jak przyjemnie!
- Okej, jeśli o trytony chodzi, to będzie to dość delikatna sprawa, bo to dumny gatunek, ale to zostaw mnie, ja się tym zajmę. W trakcie takich wypraw bardzo ważne jest, żebyś była gotowa na nieoczekiwane, więc nie można opuścić gardy w żadnej chwili. Skupienie i refleks często ratują skórę. Ja mam już doświadczenie z różnego rodzaju sytuacjami, więc jak mówię "wiejemy", to spierdalamy, a jak mówię "nie ruszaj się", to niech ci nawet powieka nie drgnie. Innymi słowy lepiej żebyś mnie słuchała, bo po prostu mam więcej doświadczenia w terenie. Czy to w porządku? To ważne, żebyś ufała, że zadbam o twoje bezpieczeństwo, nawet jeśli może ci się wydawać inaczej. - Aurora dobrze wiedziała, że nie jest łatwo oddać swojego losu w czyjeś ręce, ale na tym właśnie polegało bycie liderem - to ona, jako ta bardziej doświadczona i z większą wiedzą, miała być odpowiedzialna za bezpieczeństwo całej ekipy i to ona miała podejmować decyzje, bo po prostu w wielu sytuacjach tego typu już była. Kiedy podróżowała z rodzicami, to jej tata był tym ostatecznym liderem i wszyscy bezdyskusyjnie się go słuchali, co niejednokrotnie uratowało im skórę. Może ona sama czasem nieco naginała te zasady, ale wtedy też to ona za to obrywała.
Na słowa dotyczące pewnego Ślizgona, uśmiechnęła się nieco łobuzersko, jakby coś wiedziała. Jedyne co, to mogła po prostu coś podejrzewać i sobie w głowie własne historie tworzyć, ale nie przeszkodziło jej to w podążeniu tym tropem.
- Hm, no zawsze sprawiał na mnie wrażenie wyobcowanego. Ale prawda, to chujowe siedzieć tak zawsze samemu, więc rozumiem twój altruizm jak najbardziej. Ja bym tak nie mogła z dala od ludzi i jeszcze cały czas w ciszy, przecież idzie zwariować! I jak? Co on na to, że teraz ma towarzystwo zajebistej Puchonki? - Tak, Aurora jak najbardziej uważała Sao za zajebistą dziewczynę. Nie dość, że przesympatyczna, energiczna i chętna do rozmów, to na dodatek bardzo ładna! Kto nie chciałby takiego towarzystwa? No chyba tylko ślepy i tępy.
- Byłam na każdym kontynencie, bo na szczęście moi rodzice nie ograniczają się do tylko jednej strefy klimatycznej. Co prawda nie zwiedziłam ich dogłębnie, bo na to chyba nikomu życia by nie wystarczyło, ale miałam to szczęście, że mogłam poznać niektóre gatunki istniejące tylko w konkretnych zakątkach świata. Widziałam nawet smoki! O rany, nawet sobie nie wyobrażasz jak wspaniałe i majestatyczne z nich stworzenia. - Jeśli nie po jej podekscytowanym tonie, to z pewnością po roziskrzonym spojrzeniu można było poznać, że Aurora zdecydowanie jest zafascynowana właśnie tym gatunkiem. Właściwie brała poważnie pod uwagę karierę smokologa, ale też nie chciała się ograniczać, dlatego ogół magozoologii był dla niej bardzo atrakcyjną opcją.
Entuzjazm Saoirse w obliczu uczestnictwa w mini wyprawie i poznaniu pewnych zasad, jakimi kierowała się Flosadóttir tylko jeszcze bardziej podkręcił ekscytację. Nie ma to jak dobrze dobrane towarzystwo do ekspedycji! I można było to wszystko przedstawić nawet teraz, pływając sobie po płyciznach jeziora, jak przyjemnie!
- Okej, jeśli o trytony chodzi, to będzie to dość delikatna sprawa, bo to dumny gatunek, ale to zostaw mnie, ja się tym zajmę. W trakcie takich wypraw bardzo ważne jest, żebyś była gotowa na nieoczekiwane, więc nie można opuścić gardy w żadnej chwili. Skupienie i refleks często ratują skórę. Ja mam już doświadczenie z różnego rodzaju sytuacjami, więc jak mówię "wiejemy", to spierdalamy, a jak mówię "nie ruszaj się", to niech ci nawet powieka nie drgnie. Innymi słowy lepiej żebyś mnie słuchała, bo po prostu mam więcej doświadczenia w terenie. Czy to w porządku? To ważne, żebyś ufała, że zadbam o twoje bezpieczeństwo, nawet jeśli może ci się wydawać inaczej. - Aurora dobrze wiedziała, że nie jest łatwo oddać swojego losu w czyjeś ręce, ale na tym właśnie polegało bycie liderem - to ona, jako ta bardziej doświadczona i z większą wiedzą, miała być odpowiedzialna za bezpieczeństwo całej ekipy i to ona miała podejmować decyzje, bo po prostu w wielu sytuacjach tego typu już była. Kiedy podróżowała z rodzicami, to jej tata był tym ostatecznym liderem i wszyscy bezdyskusyjnie się go słuchali, co niejednokrotnie uratowało im skórę. Może ona sama czasem nieco naginała te zasady, ale wtedy też to ona za to obrywała.
Na słowa dotyczące pewnego Ślizgona, uśmiechnęła się nieco łobuzersko, jakby coś wiedziała. Jedyne co, to mogła po prostu coś podejrzewać i sobie w głowie własne historie tworzyć, ale nie przeszkodziło jej to w podążeniu tym tropem.
- Hm, no zawsze sprawiał na mnie wrażenie wyobcowanego. Ale prawda, to chujowe siedzieć tak zawsze samemu, więc rozumiem twój altruizm jak najbardziej. Ja bym tak nie mogła z dala od ludzi i jeszcze cały czas w ciszy, przecież idzie zwariować! I jak? Co on na to, że teraz ma towarzystwo zajebistej Puchonki? - Tak, Aurora jak najbardziej uważała Sao za zajebistą dziewczynę. Nie dość, że przesympatyczna, energiczna i chętna do rozmów, to na dodatek bardzo ładna! Kto nie chciałby takiego towarzystwa? No chyba tylko ślepy i tępy.