24-04-2021, 12:00 AM
Przed zebraniem się do odpowiedzi, zmarszczyła lekko brwi patrząc na niego pytająco, a nawet nieco podejrzliwie. Naprawdę to wymagało odpowiedzi? Dlaczego miałaby być mokra? Co takiego mogło się wydarzyć? To chyba jasne, co robiła! A skoro tak, to czy to pytanie retoryczne, podchwytliwe, czy raczej zwyczajna złośliwość? Niemniej jednak wypadało odpowiedzieć, skoro Romilly patrzył na nią... Z zainteresowaniem?
- No bo pływałam... - odpowiedziała ostrożnie, niemal pytająco, patrząc na niego uważnie, bo nie wiedziała, jakiej reakcji właściwie ma oczekiwać po tym, jak powiedziała mu najbardziej oczywistą rzecz.
Może jeszcze zaraz miał jej powiedzieć coś głupiego wstawiając się za gburowatym bibliotekarzem? Że niby ma rację i w takim razie po co pływała?
- Ale chodzi o to, że w sumie nie chciałabym jeszcze robić sobie dodatkowo takich rundek przed kolacją, że góra-dół, żeby się przebrać, wysuszyć, wrócić, spróbować wypożyczyć, a on mi może po złości jeszcze powiedzieć, że mam spadać i może jutro, czy coś, chociaż nawet nie wiem, czy tak można? Chyba nie. To byłoby już całkowicie bez sensu, ale to co robi teraz - tu wskazała z wyraźnym wyrzutem na drzwi biblioteki. - Też chyba w gruncie rzeczy normalne nie jest, to nie tak że jestem jakoś ujebana, to tylko woda, a właściwie już jestem prawie sucha.
Była sucha, na tyle, na ile osoba, która wyszła z jeziora parę do parunastu minut temu, mogła być...
- To jak? - dopytała już szczerze nie wiedząc, czy może w jakimkolwiek stopniu na niego liczyć.
Przez ostatnie tygodnie był dobrym... Kolegą? A jednak do tej pory nie był skory do przysług.
- No bo pływałam... - odpowiedziała ostrożnie, niemal pytająco, patrząc na niego uważnie, bo nie wiedziała, jakiej reakcji właściwie ma oczekiwać po tym, jak powiedziała mu najbardziej oczywistą rzecz.
Może jeszcze zaraz miał jej powiedzieć coś głupiego wstawiając się za gburowatym bibliotekarzem? Że niby ma rację i w takim razie po co pływała?
- Ale chodzi o to, że w sumie nie chciałabym jeszcze robić sobie dodatkowo takich rundek przed kolacją, że góra-dół, żeby się przebrać, wysuszyć, wrócić, spróbować wypożyczyć, a on mi może po złości jeszcze powiedzieć, że mam spadać i może jutro, czy coś, chociaż nawet nie wiem, czy tak można? Chyba nie. To byłoby już całkowicie bez sensu, ale to co robi teraz - tu wskazała z wyraźnym wyrzutem na drzwi biblioteki. - Też chyba w gruncie rzeczy normalne nie jest, to nie tak że jestem jakoś ujebana, to tylko woda, a właściwie już jestem prawie sucha.
Była sucha, na tyle, na ile osoba, która wyszła z jeziora parę do parunastu minut temu, mogła być...
- To jak? - dopytała już szczerze nie wiedząc, czy może w jakimkolwiek stopniu na niego liczyć.
Przez ostatnie tygodnie był dobrym... Kolegą? A jednak do tej pory nie był skory do przysług.