24-04-2021, 11:56 PM
Zmarszczył brwi lekko, trochę nie wiedząc jak odebrać jej odpowiedź. Po części nie rozumiał w ogóle chęci pływania w jeziorze, bo nie lubił pływać, a po części po prostu przez sekundę się zawiesił i nie zrozumiał po prostu do końca odpowiedzi. Czy to przez nieuwagę, czy składnię.
Dlatego nie skomentował. Jak to on w zasadzie, ot odwrócił się i znikł za drzwiami biblioteki. Zajęło mu to kilkanaście minut, bo oprócz ksiązki dla niej, oczywiście brał jeszcze dla siebie, bo po to tam szedł. Potem musiał poczekać aż ktoś przed nim dogada się z bibliotekarzem, a potem przyszła jego kolej i był przekonany, że obaj nie chcą ze sobą rozmawiać tak samo bardzo. To była szybka, sprawna i milcząca chwila. W końcu wyszedł, nieświadomie w nieco ciemniejszych włosach, może kilka odcieni, niż wcześniej.
- Mam. Ale idziesz się najpierw przebrać, idę do dormitorium więc zahaczę o te wasze beczki.
Brzmiał z lekka chłodno, choć nie dało się wyczuć czy to przez potrzebę odprowadzenia jej czy jakieś wewnętrzne irytacje. W rzeczywistości, faktycznie nie czuł się dziś najlepiej. Towarzyszyła mu stale irytacja i niewyjaśniony, irracjonalny niepokój. Nie wiedział dlaczego ani na jak długo, jednak nie było mu to obce, niestety. Dlatego w tym trwał, krążąc w swojej głowie i tonąc w myślach bardziej niż w przeciętne, stabilne dni. Skierował się w milczeniu ku dormitoriom Hufflepuff, chowając książki do torby przełożonej przez ramię.
Dlatego nie skomentował. Jak to on w zasadzie, ot odwrócił się i znikł za drzwiami biblioteki. Zajęło mu to kilkanaście minut, bo oprócz ksiązki dla niej, oczywiście brał jeszcze dla siebie, bo po to tam szedł. Potem musiał poczekać aż ktoś przed nim dogada się z bibliotekarzem, a potem przyszła jego kolej i był przekonany, że obaj nie chcą ze sobą rozmawiać tak samo bardzo. To była szybka, sprawna i milcząca chwila. W końcu wyszedł, nieświadomie w nieco ciemniejszych włosach, może kilka odcieni, niż wcześniej.
- Mam. Ale idziesz się najpierw przebrać, idę do dormitorium więc zahaczę o te wasze beczki.
Brzmiał z lekka chłodno, choć nie dało się wyczuć czy to przez potrzebę odprowadzenia jej czy jakieś wewnętrzne irytacje. W rzeczywistości, faktycznie nie czuł się dziś najlepiej. Towarzyszyła mu stale irytacja i niewyjaśniony, irracjonalny niepokój. Nie wiedział dlaczego ani na jak długo, jednak nie było mu to obce, niestety. Dlatego w tym trwał, krążąc w swojej głowie i tonąc w myślach bardziej niż w przeciętne, stabilne dni. Skierował się w milczeniu ku dormitoriom Hufflepuff, chowając książki do torby przełożonej przez ramię.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."