25-04-2021, 12:31 AM
Skrzywił się z niezadowolonym pomrukiem kiedy ta go uściskała, wykonując nieznaczny gest sugerujący chęć odzyskania przestrzeni. Nie był przyzwyczajony do przytulania, szczególnie tak gwałtownego i szczególnie w dniach takich jak ten, kiedy taka zwykła wydawałoby się rzecz mogła zaburzyć cały niepewny spokój, jaki utrzymywał.
I kiedy chciał przemilczeć jej komentarz, ta jeszcze podstawiła mu ręce pod twarz, na co nieco zbyt gwałtownie się odsunął. Jakby chciała się rzucić na niego? Albo czymś poszczuć? Wiedział, że nie, ale to był odruch bezwarunkowy, w połączeniu z dużą potrzebą przestrzeni i jak się teraz okazało, ciszy. Przewrócił oczami.
- Zawsze mogę ci ją dać jutro. - Burknął sucho, idąc kroczek dalej od niej niż przed chwilą, wtykając ręce do kieszeni bluzy.
No dobrze, normalnie też nie był najprzyjemniejszą osobą na świecie i choć ocieplał się znacznie w stosunku do Saoirse, nie sądził żeby różnica była szczególnie widzialna. Właściwie, nie do końca widział różnicę w swoim zachowaniu wobec niej. Nie zdawał sobie sprawy zupełnie, że zachodzi faworyzacja, wmawiając sobie, że akurat trafia na jego dobry humor (czasem może i tak, ale nigdy nie pomyślał skąd ten dobry humor). Mimo to nie chcąc zbędnych pytań prowokować, skupiał się bardzo na tym żeby jgo wygląd był niezmienny. Przez to mógł zdawać się odrobinę oderwany od teraźniejszości, próbując wyczuć jakiekolwiek zmiany, jako że te nie zawsze dało się ot tak "czuć". To przecież był właśnie problem, na który wściekała się matka. Bo jak ma być aurorem czy w ogóle użyteczną osobą ze swoim darem jeśli starczy go sprowokować i wszystko idzie w diabły? Co osiągnie jak na silniejsze emocje będzie stale podkopywał własny kamuflarz? Więc ona próbowała wymusić na nim stałość wyglądu, a on nie potrafiąc tego do końca zrobić, nie zawsze, próbował nie czuć. Tak samo teraz zatem w odruchu zamykał się, wypierając wszelkie uczucia i spychając je do przysłowiowego kuferka w głowie, aż wybuchnie wywołując atak paniki czy też agresji, zależy od tego, jakie emocje przeważają w danej chwili.
I kiedy chciał przemilczeć jej komentarz, ta jeszcze podstawiła mu ręce pod twarz, na co nieco zbyt gwałtownie się odsunął. Jakby chciała się rzucić na niego? Albo czymś poszczuć? Wiedział, że nie, ale to był odruch bezwarunkowy, w połączeniu z dużą potrzebą przestrzeni i jak się teraz okazało, ciszy. Przewrócił oczami.
- Zawsze mogę ci ją dać jutro. - Burknął sucho, idąc kroczek dalej od niej niż przed chwilą, wtykając ręce do kieszeni bluzy.
No dobrze, normalnie też nie był najprzyjemniejszą osobą na świecie i choć ocieplał się znacznie w stosunku do Saoirse, nie sądził żeby różnica była szczególnie widzialna. Właściwie, nie do końca widział różnicę w swoim zachowaniu wobec niej. Nie zdawał sobie sprawy zupełnie, że zachodzi faworyzacja, wmawiając sobie, że akurat trafia na jego dobry humor (czasem może i tak, ale nigdy nie pomyślał skąd ten dobry humor). Mimo to nie chcąc zbędnych pytań prowokować, skupiał się bardzo na tym żeby jgo wygląd był niezmienny. Przez to mógł zdawać się odrobinę oderwany od teraźniejszości, próbując wyczuć jakiekolwiek zmiany, jako że te nie zawsze dało się ot tak "czuć". To przecież był właśnie problem, na który wściekała się matka. Bo jak ma być aurorem czy w ogóle użyteczną osobą ze swoim darem jeśli starczy go sprowokować i wszystko idzie w diabły? Co osiągnie jak na silniejsze emocje będzie stale podkopywał własny kamuflarz? Więc ona próbowała wymusić na nim stałość wyglądu, a on nie potrafiąc tego do końca zrobić, nie zawsze, próbował nie czuć. Tak samo teraz zatem w odruchu zamykał się, wypierając wszelkie uczucia i spychając je do przysłowiowego kuferka w głowie, aż wybuchnie wywołując atak paniki czy też agresji, zależy od tego, jakie emocje przeważają w danej chwili.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."