02-05-2021, 03:48 AM
- O... - mruknęła w takim sposób, jakby była gotowa zaraz przeprosić go za nieporozumienie.
Oczywiście nie miała takiego zamiaru, ale faktycznie na chwilę poczuła, że jest jej nieco głupio, iż źle to zinterpretowała. Naprawdę zależało jej na tym, by Romilly miał o niej dobre zdanie. Tylko dlatego, że przecież tyle się napracowała, żeby w ogóle zaczął z nią normalnie rozmawiać! Nie chciała tego tracić. Przywiązała się do niego... To nie moment, kiedy ma okazać się, że znów uważa ją za głupią.
- No to tak, chyba tak... - dopowiedziała nieco ciszej.
Zaraz jednak na nowo miał jej pełne zainteresowanie, kiedy odrzuciła roztrząsanie tak mało znaczącego drobiazgu. Może i tak przejęła się nim nieco za bardzo? W gruncie rzeczy było to do niej trochę niepodobne.
- Hmm... I co, wtedy te stworzenia morskie tak po prostu was ignorują, czy raczej może przyglądają się? Znaczy, tak jak wy im? Bo to właściwie byłoby ciekawe. Znaczy, no tak, niby to dla was, i to w sumie nawzajem, taki codzienny widok... Ale i tak, właśnie, tak całkowicie się wtedy ignorujecie, bo to tak naprawdę jak mieć sąsiadów?
I to sąsiadów innego gatunku! Trzeba przyznać, że to choć trochę ekscytujące. Zwłaszcza po tym, jak Aurora napędziła jej zainteresowanie trytonami.
- No nie wiem... W sumie jak się tak zastanowić, to po co w ogóle podziały? - wzruszyła lekko ramionami. - Znaczy, niby mówią, że dom ma zastępować rodzinę i takie tam, ale to przecież głupio tak się zamykać na w sumie trzy czwarte pozostałych w Hogwarcie? Chyba kiepsko to przemyśleli... Znaczy, może kiedyś miało więcej sensu. Chociaż jak tak sobie myślę nad tym dłużej, to mam wrażenie, że na przykład taka Helga Hufflepuff byłaby okej z takim wiesz, większym luzem? Nie wiem, jak pozostali, ale z tego, co nam o nich mówili, to chyba zdawali się bardziej...
No właśnie, jakiego ładnego słowa mogłaby tu użyć?
- Zamknięci?
Oczywiście nie miała takiego zamiaru, ale faktycznie na chwilę poczuła, że jest jej nieco głupio, iż źle to zinterpretowała. Naprawdę zależało jej na tym, by Romilly miał o niej dobre zdanie. Tylko dlatego, że przecież tyle się napracowała, żeby w ogóle zaczął z nią normalnie rozmawiać! Nie chciała tego tracić. Przywiązała się do niego... To nie moment, kiedy ma okazać się, że znów uważa ją za głupią.
- No to tak, chyba tak... - dopowiedziała nieco ciszej.
Zaraz jednak na nowo miał jej pełne zainteresowanie, kiedy odrzuciła roztrząsanie tak mało znaczącego drobiazgu. Może i tak przejęła się nim nieco za bardzo? W gruncie rzeczy było to do niej trochę niepodobne.
- Hmm... I co, wtedy te stworzenia morskie tak po prostu was ignorują, czy raczej może przyglądają się? Znaczy, tak jak wy im? Bo to właściwie byłoby ciekawe. Znaczy, no tak, niby to dla was, i to w sumie nawzajem, taki codzienny widok... Ale i tak, właśnie, tak całkowicie się wtedy ignorujecie, bo to tak naprawdę jak mieć sąsiadów?
I to sąsiadów innego gatunku! Trzeba przyznać, że to choć trochę ekscytujące. Zwłaszcza po tym, jak Aurora napędziła jej zainteresowanie trytonami.
- No nie wiem... W sumie jak się tak zastanowić, to po co w ogóle podziały? - wzruszyła lekko ramionami. - Znaczy, niby mówią, że dom ma zastępować rodzinę i takie tam, ale to przecież głupio tak się zamykać na w sumie trzy czwarte pozostałych w Hogwarcie? Chyba kiepsko to przemyśleli... Znaczy, może kiedyś miało więcej sensu. Chociaż jak tak sobie myślę nad tym dłużej, to mam wrażenie, że na przykład taka Helga Hufflepuff byłaby okej z takim wiesz, większym luzem? Nie wiem, jak pozostali, ale z tego, co nam o nich mówili, to chyba zdawali się bardziej...
No właśnie, jakiego ładnego słowa mogłaby tu użyć?
- Zamknięci?