05-05-2021, 11:07 PM
- A ty... Jak się czujesz? - spytała i przez chwilę patrzyła na niego wyczekująco, nie zdając sobie dobre kilka sekund sprawy z tego, że pytanie to było bardzo mało precyzyjne. - Znaczy... U was? Znaczy, w salonie, czy dormitorium? Tak właśnie jakoś przytulnie, czy raczej meh, mogło być lepiej? Albo jak to w ogóle jest ze Ślizgonami, bo czy wy też jesteście tak... Nie wiem, zdystansowani? No, w swoim gronie?
Ślizgoni byli po prostu... Inni. Nie znaczyło to, że gorsi, czy też że traktowała ich inaczej. Romilly wiedział o tym przecież najlepiej.
- A to nie jest przypadkiem trochę męczące? Wiesz, takie same charaktery? No bo ja na przykład - tu wskazała ruchem ręki na siebie, jakby Ślizgon miał mieć jakiekolwiek wątpliwości, o kim mówi. - Ja bym się wkurwiła. Jakbym miała spędzać czas z kimś właśnie takim samym, jak ja. Ale wiesz, z drugiej strony, to przy bliższym poznaniu każdy jest w sumie inny, no bo tak samo ty.
Zamilkła na chwilę, bo wyraźnie za bardzo zamotała się myślowo w swojej wypowiedzi.
- W sumie to nie, rozumiem - dodała po chwili, wzruszając lekko ramieniem, kiedy to uznała, że jednak jego odpowiedź nie jest w żadnym stopniu konieczna, bo sama do wszystkiego doszła.
Ślizgoni byli po prostu... Inni. Nie znaczyło to, że gorsi, czy też że traktowała ich inaczej. Romilly wiedział o tym przecież najlepiej.
- A to nie jest przypadkiem trochę męczące? Wiesz, takie same charaktery? No bo ja na przykład - tu wskazała ruchem ręki na siebie, jakby Ślizgon miał mieć jakiekolwiek wątpliwości, o kim mówi. - Ja bym się wkurwiła. Jakbym miała spędzać czas z kimś właśnie takim samym, jak ja. Ale wiesz, z drugiej strony, to przy bliższym poznaniu każdy jest w sumie inny, no bo tak samo ty.
Zamilkła na chwilę, bo wyraźnie za bardzo zamotała się myślowo w swojej wypowiedzi.
- W sumie to nie, rozumiem - dodała po chwili, wzruszając lekko ramieniem, kiedy to uznała, że jednak jego odpowiedź nie jest w żadnym stopniu konieczna, bo sama do wszystkiego doszła.