06-05-2021, 12:43 AM
Po raz kolejny Philip zrobił to, czego oczekiwał Aaron. Podobało mu się, że gra, której był prowodyrem, przebiegała w taki sposób. Jego własne zasady zdawały się sprawdzać idealnie, wpływając na młodszego chłopaka. Moon mógł się założyć, że gdyby tylko wspomniał o tym przy Leightonie, ten wszystkiego by się wyparł. Tak było ze wszystkim i starszy chłopak zaczął się już do tego przyzwyczajać. Philip mówił jedno, a reakcje jego ciała, jak również jego własne zachowanie wskazywało na coś zupełnie innego.
Sięgnął po papierosa, korzystając z tego, że jest oddalony od pozostałych uczniów. Ostatnie, na czym mu zależało, to narzekanie, że im śmierdzi. Jak ktoś cuchnął potem albo ohydnym jedzeniem, dla innych było w porządku. Za to zapach perfumowanych papierosów już ich mierził. Czy to nie było chore?
Odpalił go, zaciągając się głęboko, chwilę później wypuszczając dym. Kontynuował wędrówkę, nie dając po sobie poznać, iż doskonale zdawał sobie sprawę, że ktoś za nim idzie. W końcu tego chciał, prawda? Odciągnąć Leightona jak najdalej, by po raz kolejny nikt im nie przeszkadzał. Mmm, podniecające.
Starając się trzymać różdżkę odpowiednio wysoko, aby nie przywalić w nic (należał do raczej wysokich osób, a to wcale nie było takie przydatne we wszystkich miejscach), zapuszczał się coraz dalej. Kilka razy usłyszał za sobą Philipa, który mimo usilnych prób poruszania się cicho popełniał pewne błędy. Odwracał się wtedy lekko, jakby sprawdzał tylko, czy nie idzie za nim jakieś niebezpieczne stworzenie.
W pewnym momencie zgasił światło różdżki, jak i papierosa, chowając się za jednym z drzew i opierając się o nie plecami.
Nastała cisza, którą po chwili przerwały ostrożne kroki Leightona. Aaron uśmiechnął się lekko, krzyżując dłonie na piersi. Czekał, aż chłopak dotrze do miejsca, w którym ten stał. A kiedy go minął, lekko odbił się od kory, stając za młodym Ślizgonem.
-Za głośno się poruszasz, Leighton - powiedział, lekko się pochylając nad jego głową.
Sięgnął po papierosa, korzystając z tego, że jest oddalony od pozostałych uczniów. Ostatnie, na czym mu zależało, to narzekanie, że im śmierdzi. Jak ktoś cuchnął potem albo ohydnym jedzeniem, dla innych było w porządku. Za to zapach perfumowanych papierosów już ich mierził. Czy to nie było chore?
Odpalił go, zaciągając się głęboko, chwilę później wypuszczając dym. Kontynuował wędrówkę, nie dając po sobie poznać, iż doskonale zdawał sobie sprawę, że ktoś za nim idzie. W końcu tego chciał, prawda? Odciągnąć Leightona jak najdalej, by po raz kolejny nikt im nie przeszkadzał. Mmm, podniecające.
Starając się trzymać różdżkę odpowiednio wysoko, aby nie przywalić w nic (należał do raczej wysokich osób, a to wcale nie było takie przydatne we wszystkich miejscach), zapuszczał się coraz dalej. Kilka razy usłyszał za sobą Philipa, który mimo usilnych prób poruszania się cicho popełniał pewne błędy. Odwracał się wtedy lekko, jakby sprawdzał tylko, czy nie idzie za nim jakieś niebezpieczne stworzenie.
W pewnym momencie zgasił światło różdżki, jak i papierosa, chowając się za jednym z drzew i opierając się o nie plecami.
Nastała cisza, którą po chwili przerwały ostrożne kroki Leightona. Aaron uśmiechnął się lekko, krzyżując dłonie na piersi. Czekał, aż chłopak dotrze do miejsca, w którym ten stał. A kiedy go minął, lekko odbił się od kory, stając za młodym Ślizgonem.
-Za głośno się poruszasz, Leighton - powiedział, lekko się pochylając nad jego głową.