06-05-2021, 07:08 PM
10 Września 2020/ Popołudnie
Było to jedno z ulubionych miejsc młodego ślizgona. Mało odwiedzane przez uczniów jak i nauczycieli. Można by się było pokusić o stwierdzenie, iż większość młodych mieszkańców zamku nawet nie wiedziała o istnieniu starego, być może pamiętającego wojnę mola. Fakt, drewnianym deskom nie można było ufać. Każdy nieuważny, bądź nieprzemyślany krok mógł skutkować niechcianą kąpielą, która w sumie nie była najgorszym co mogło się stać. Znacznie niebezpieczniejszymi były zarośla, w które można było wpaść. Istniało ryzyko, iż nieszczęśnik mógł się w nie zaplątać i po prostu utopić.
Jednak nie zmieniało to faktu, że młody mężczyzna lubił to miejsce, jego aura była dla niego ukojeniem i wyciszeniem od zgiełku dnia codziennego. Mógł tu w spokoju poczytać, czy choćby poobserwować gładką tafle jeziora w pogodne dni wolne od zajęć. Nie było tu nikogo, nie musiał martwić się o wścibskie spojrzenia ludzi. Na molo czuł się po prostu wolny, tak jak zawsze tego chciał. Nie myślał o problemach, rodzinie i zbliżających się egzaminach. Mógł wygodnie usiąść na tych sprawdzonych przez siebie deskach, zdjąć niewygodne buty i moczyć bose stopy w chłodnej, acz orzeźwiającej wodzie.
Właśnie dziś był jeden z tych leniwych dni, które chłopak postanowił wykorzystać właśnie na odpoczynku. Oczywiście nikomu nie mówiąc dokąd się wybiera, żeby nie daj Merlinie ktoś próbował go szukać. Miał postanowione, że dziś nie ma go dla nikogo. Koniec, kropka tak postanowił i tak musiało być.
Z błogim uśmiechem na ustach wszedł na kilka pierwszych desek molo, były one najbardziej stabilne i bez obaw mogły wytrzymać ciężar młodego chłopaka. Quinn oparł dłonie na biodrach biorąc głęboki wdech by po chwili wypuścić powietrze z głośnym świstem. Spojrzał w dal nie myśląc o niczym konkretnym, po prostu rozkoszował się pięknem otaczającego go krajobrazu.
Było to jedno z ulubionych miejsc młodego ślizgona. Mało odwiedzane przez uczniów jak i nauczycieli. Można by się było pokusić o stwierdzenie, iż większość młodych mieszkańców zamku nawet nie wiedziała o istnieniu starego, być może pamiętającego wojnę mola. Fakt, drewnianym deskom nie można było ufać. Każdy nieuważny, bądź nieprzemyślany krok mógł skutkować niechcianą kąpielą, która w sumie nie była najgorszym co mogło się stać. Znacznie niebezpieczniejszymi były zarośla, w które można było wpaść. Istniało ryzyko, iż nieszczęśnik mógł się w nie zaplątać i po prostu utopić.
Jednak nie zmieniało to faktu, że młody mężczyzna lubił to miejsce, jego aura była dla niego ukojeniem i wyciszeniem od zgiełku dnia codziennego. Mógł tu w spokoju poczytać, czy choćby poobserwować gładką tafle jeziora w pogodne dni wolne od zajęć. Nie było tu nikogo, nie musiał martwić się o wścibskie spojrzenia ludzi. Na molo czuł się po prostu wolny, tak jak zawsze tego chciał. Nie myślał o problemach, rodzinie i zbliżających się egzaminach. Mógł wygodnie usiąść na tych sprawdzonych przez siebie deskach, zdjąć niewygodne buty i moczyć bose stopy w chłodnej, acz orzeźwiającej wodzie.
Właśnie dziś był jeden z tych leniwych dni, które chłopak postanowił wykorzystać właśnie na odpoczynku. Oczywiście nikomu nie mówiąc dokąd się wybiera, żeby nie daj Merlinie ktoś próbował go szukać. Miał postanowione, że dziś nie ma go dla nikogo. Koniec, kropka tak postanowił i tak musiało być.
Z błogim uśmiechem na ustach wszedł na kilka pierwszych desek molo, były one najbardziej stabilne i bez obaw mogły wytrzymać ciężar młodego chłopaka. Quinn oparł dłonie na biodrach biorąc głęboki wdech by po chwili wypuścić powietrze z głośnym świstem. Spojrzał w dal nie myśląc o niczym konkretnym, po prostu rozkoszował się pięknem otaczającego go krajobrazu.