06-05-2021, 08:55 PM
Na peronie Ethan nie skupił się szczególnie na poszukiwaniu znajomych... Zaczął od zajęcia się umknięciu rodzinie, której miał już serdecznie dosyć. Bez zbędnych pożegnań, czy ruszenia razem do pociągu... Po prostu zgubił się gdzieś w tłumie... Zdarza się! Nie wspominając już o tym, że co najmniej jedna osoba by sobie tego życzyła! Z nieskazitelnie czystym sumieniem ruszył ku jednemu z wagonów, będąc w środku jednym z pierwszych uczniów. Znalazł sobie nawet jeden przedział, po czym wreszcie ruszył na poszukiwania! To za kim najbardziej tęsknił? Znalazłoby się kilka takich osób...
Pierwszą osobą, na jaką trafił była Heather! Szedł właśnie alejką przy przedziałach i patrzył bez skrępowania po oknach każdego z przedziałów. Nikt nie powinien uważać tego za dziwne... Co prawda parę osób rzuciło mu pytające spojrzenia, ale najwyraźniej nie byli zbyt bystrzy.
Zatrzymał się przy przedziale Gryfonki i zamiast wejść od razu do środka, jak normalna osoba, przyglądał się tylko jak poprawia makijaż. Nie był to najbardziej pasjonujący widok, ale miał nadzieję, że nim zdecyduje się wejść, zobaczy, że jakiś creep postanowił ją obserwować.
Niezależnie od tego, czy wyszło, nie minęło nawet pół minuty, kiedy się znudził i wszedł wreszcie do środka.
- Okej, to teraz ja - ogłosił bez zbędnych przywitań, po czym przykucnął przed nią, unosząc twarz w górę z założenia sugerując, że teraz to jego ma upiększać.
Szybko obrócił jednak głowę ku zwierzątku i zainteresował się jego obecnością.
To nie tak, że nie tęsknił za Heather... Chyba po prostu nie był najlepszy w powitaniach, zwłaszcza po długim braku kontaktu. Dużo lepiej czuł się udając, że widzieli się... Ostatnio.
- O, masz fretkę? - dopytał od razu tonem zafascynowanego dzieciaka, któremu rodzice zabraniają mieć zwierzątko. Nie zabraniali... A przynajmniej nie sądził, by ktoś mu tego zabraniał. Nie pytał. Nawet jakby chciał jakieś przygarnąć, nie pytałby. Mimo wszystko przesunął się zaraz do klatki z fretką.
Pierwszą osobą, na jaką trafił była Heather! Szedł właśnie alejką przy przedziałach i patrzył bez skrępowania po oknach każdego z przedziałów. Nikt nie powinien uważać tego za dziwne... Co prawda parę osób rzuciło mu pytające spojrzenia, ale najwyraźniej nie byli zbyt bystrzy.
Zatrzymał się przy przedziale Gryfonki i zamiast wejść od razu do środka, jak normalna osoba, przyglądał się tylko jak poprawia makijaż. Nie był to najbardziej pasjonujący widok, ale miał nadzieję, że nim zdecyduje się wejść, zobaczy, że jakiś creep postanowił ją obserwować.
Niezależnie od tego, czy wyszło, nie minęło nawet pół minuty, kiedy się znudził i wszedł wreszcie do środka.
- Okej, to teraz ja - ogłosił bez zbędnych przywitań, po czym przykucnął przed nią, unosząc twarz w górę z założenia sugerując, że teraz to jego ma upiększać.
Szybko obrócił jednak głowę ku zwierzątku i zainteresował się jego obecnością.
To nie tak, że nie tęsknił za Heather... Chyba po prostu nie był najlepszy w powitaniach, zwłaszcza po długim braku kontaktu. Dużo lepiej czuł się udając, że widzieli się... Ostatnio.
- O, masz fretkę? - dopytał od razu tonem zafascynowanego dzieciaka, któremu rodzice zabraniają mieć zwierzątko. Nie zabraniali... A przynajmniej nie sądził, by ktoś mu tego zabraniał. Nie pytał. Nawet jakby chciał jakieś przygarnąć, nie pytałby. Mimo wszystko przesunął się zaraz do klatki z fretką.