07-05-2021, 12:20 AM
Wzruszyła ramieniem, by zaraz kiwnąć na zwierzątko głową.
- Jest twoja. Oficjalnie mianuję cię nianią aż do póki April nie wróci.
Uśmiechnęła się do niego promiennie, unosząc kciuk w górę w geście gratulacji. W sumie miała cichą nadzieję, że faktycznie zostanie z futrzakiem, bo może akurat lubi, a ona będzie mogła sobie pójść. A jednak mimo wszystko miała świadomość, że szansa jest mała, oraz że April zamorduje ją jeśli sobie pójdzie. Chociaż musiałą wiedzieć, że jest takie duże prawdopodobieństwo!
- Nie, każę ci zerwać z fretką, duh. - Odpowiedziała wyniosle, opierając się plecami o tapicerkę siedziska i unosząc nieznacznie brodę. - Nie będę z nią rywalizować.
Bo przecież ona nie była nawet typem "jak on nie chce to zerwę", chyba że jej też nie zależało. O nie, ona nie odpuszczała tak łatwo i była gotowa zamordować (nie dosłownie! chyba...) każdą konkurencję, jeśli tylko się taka pojawiła i jak głupia, naiwna owca pomyślała, że może się z nią równać. Śmieszne.
Uniosła jednak zaraz kącik ust, ponownie otwierając się w swojej sympatii do chłopaka i uniosła nieznacznie ku niemu twarz, wydymając usteczka ogarnięte czerwoną szminką.
- Daj mi chociaż buzia na przywitanie. - A jeśli tylko faktycznie nachylił się żeby spełnić jej życzenie, niemal od razu po tym otoczyła go ramionami zanim się wyprostował, zakleszczając w delikatnym, bo przecież była drobna, przytuleniu.
- Jest twoja. Oficjalnie mianuję cię nianią aż do póki April nie wróci.
Uśmiechnęła się do niego promiennie, unosząc kciuk w górę w geście gratulacji. W sumie miała cichą nadzieję, że faktycznie zostanie z futrzakiem, bo może akurat lubi, a ona będzie mogła sobie pójść. A jednak mimo wszystko miała świadomość, że szansa jest mała, oraz że April zamorduje ją jeśli sobie pójdzie. Chociaż musiałą wiedzieć, że jest takie duże prawdopodobieństwo!
- Nie, każę ci zerwać z fretką, duh. - Odpowiedziała wyniosle, opierając się plecami o tapicerkę siedziska i unosząc nieznacznie brodę. - Nie będę z nią rywalizować.
Bo przecież ona nie była nawet typem "jak on nie chce to zerwę", chyba że jej też nie zależało. O nie, ona nie odpuszczała tak łatwo i była gotowa zamordować (nie dosłownie! chyba...) każdą konkurencję, jeśli tylko się taka pojawiła i jak głupia, naiwna owca pomyślała, że może się z nią równać. Śmieszne.
Uniosła jednak zaraz kącik ust, ponownie otwierając się w swojej sympatii do chłopaka i uniosła nieznacznie ku niemu twarz, wydymając usteczka ogarnięte czerwoną szminką.
- Daj mi chociaż buzia na przywitanie. - A jeśli tylko faktycznie nachylił się żeby spełnić jej życzenie, niemal od razu po tym otoczyła go ramionami zanim się wyprostował, zakleszczając w delikatnym, bo przecież była drobna, przytuleniu.