07-05-2021, 10:39 PM
Zastanowiła się, przyglądając się fretce z zerowych przyczyn, ot wlepiając wzrok w byle co (sorry not sorry) w rozważaniu propozycji Ethana. A jednak szły za tym bardzo mocne argumenty przeciw, nie mówiąc już o tym, że kot nie wysiedziałby przy niej skoro wiecznie czuć od niej psa. No dobra, wilka, ale tak jak dla innych to był ot "jakiś zapach", albo czuli jej perfumy (głównie perfumy), kota raczej nie oszuka.
- Nie ma mowy. Już widzę sierść wszędzie i podrapane ubrania, gubiące się kosmetyki, bo sierściuch chce się bawić... Nie, chyba jednak zostanę przy chowaniu się za przypadkowymi ludźmi będącymi akurat w pobliżu. Kto wie, może tak poznam mojego męża.
Posłała mu wesolutki uśmieszek, udając, że wcale nie jest spanikowana, że ostatni rok szkoły, a ona nie ma planu ani zabespieczonej opcji zapodziania się u kogokolwiek. A dom rodzinny nie był do wyboru...
- Mmm... - Udała zastanowienie, przytykając palec wskazujący lekko do ust, choć wiedziała doskonale co odpowie. - Zatem dziś i piątek.
Oczywiście, że wybrała oba dni. Była fanką imprezy i rozrywek "z jajem", choć przy tym nie przyznawała przed sobą, że udział używek przyciągał ją bardziej niż powinien. Zdecydowanie za bardzo. Ale to przecież kwestia lekkości, zabawy na chwilę, i mogła przestać kiedy chciała! A że nie chciała, to inna sprawa. Była panią swojego życia, ot co!
- Oh, kuszące. - Zbliżyła się do niego z lekkim uśmiechem, dalekim od niewinności, by musnąć ustami jego usta. Po tym odsunęła się jednak, opierając się znowu plecami o tapicerkę, przyglądając mu się z błyskiem w oku. - Aż szkoda, że przed nami jeszcze sto lat podróży i uczta.
- Nie ma mowy. Już widzę sierść wszędzie i podrapane ubrania, gubiące się kosmetyki, bo sierściuch chce się bawić... Nie, chyba jednak zostanę przy chowaniu się za przypadkowymi ludźmi będącymi akurat w pobliżu. Kto wie, może tak poznam mojego męża.
Posłała mu wesolutki uśmieszek, udając, że wcale nie jest spanikowana, że ostatni rok szkoły, a ona nie ma planu ani zabespieczonej opcji zapodziania się u kogokolwiek. A dom rodzinny nie był do wyboru...
- Mmm... - Udała zastanowienie, przytykając palec wskazujący lekko do ust, choć wiedziała doskonale co odpowie. - Zatem dziś i piątek.
Oczywiście, że wybrała oba dni. Była fanką imprezy i rozrywek "z jajem", choć przy tym nie przyznawała przed sobą, że udział używek przyciągał ją bardziej niż powinien. Zdecydowanie za bardzo. Ale to przecież kwestia lekkości, zabawy na chwilę, i mogła przestać kiedy chciała! A że nie chciała, to inna sprawa. Była panią swojego życia, ot co!
- Oh, kuszące. - Zbliżyła się do niego z lekkim uśmiechem, dalekim od niewinności, by musnąć ustami jego usta. Po tym odsunęła się jednak, opierając się znowu plecami o tapicerkę, przyglądając mu się z błyskiem w oku. - Aż szkoda, że przed nami jeszcze sto lat podróży i uczta.