08-05-2021, 02:48 AM
Nieświadomie wydęła jeszcze usta w odruchu niezadowolenia. Ale nie, nie. To nie ona oceniała! Tylko Romilly jeszcze tego nie rozumiał. Albo może udawał, że nie rozumie! Trzeba było mu to wszystko wyjaśnić. Na przykład... Siłą! Tak, siłą! Pacyfista kto?
- Nie? - zaczęła urażonym tonem, sugerującym, że mówi mu coś absolutnie oczywistego. - No bo ty nie rozumiesz!
Sapnęła kręcąc lekko głową.
- Ja po prostu mówię, że jakby, udowadniam ci, że nie masz racji. A ty właśnie mi nie udowadniasz - dodała tykając go palcem w bok. - No bo nie wiem... Pacyfizm, tak? Ale że co, że powinnam się z tobą bić, czy raczej co?
Tak, widziała dobro w pacyfizmie... A przynajmniej kiedy nie krył się on bezpośrednio pod tą nazwą, która brzmiała w ustach Romilly'ego jak coś... Złego? Jak coś, co nie zasługuje na podziw?
- Zresztą, mówię o tym... Jak. To. Wygląda. Nic więcej, no bo nigdy nie mówiłam, jacy jesteście jacyś głębiej i moralnie i takie tam... Tylko chodzi mi o to, że zachowujecie się trochę podobnie, jak się na to patrzy z boku! Że są pewne podobieństwa, ale to nie tak, że wszyscy jesteście, no nie wiem, chłodnymi macho z romansideł, że mroczny, wysoki i kurwa, nie wiem, jakiś taki zakazany rebel, na którego to należałoby się rzucać, bo to wszystkie wzdychają, czy co? Ale jednak ten niby taki dystans ma być cool, tak? Albo nie mówię, że... Wszyscy... No bo...
Powoli zaczynało do niej docierać, że w gruncie rzeczy Romilly miał trochę racji.
- No ale ty... - zacięła się jeszcze krzywiąc się lekko.
I co, miała mu tu robić wykład o tym, że on utrwala szkodliwy stereotyp Puchonów, których uważa się za nijakich, słabych, beznadziejnych? Oraz że bycie chłodnym i zdystansowanym brzmi raczej jak coś stosunkowo neutralnego i nie wytyka się takim Ślizgonom podobnych cech jako słabość? Jakoś Ślizgoni w zestawieniu Romilly'ego ogólnie wypadali najlepiej.
A może jednak trzeba było zgrabnie przejść od tematu ulubionych miejsc do czegoś jak ulubiony kolor, czy zwierzątko...
- Ja w każdym razie nie mówię o takich rzeczach jak o czymś zlym, no bo przecież pacyfizm, czy co tam jeszcze, że nie jadę po wszystkich równo jak leci? - dodała po chwili ciszej.
- Nie? - zaczęła urażonym tonem, sugerującym, że mówi mu coś absolutnie oczywistego. - No bo ty nie rozumiesz!
Sapnęła kręcąc lekko głową.
- Ja po prostu mówię, że jakby, udowadniam ci, że nie masz racji. A ty właśnie mi nie udowadniasz - dodała tykając go palcem w bok. - No bo nie wiem... Pacyfizm, tak? Ale że co, że powinnam się z tobą bić, czy raczej co?
Tak, widziała dobro w pacyfizmie... A przynajmniej kiedy nie krył się on bezpośrednio pod tą nazwą, która brzmiała w ustach Romilly'ego jak coś... Złego? Jak coś, co nie zasługuje na podziw?
- Zresztą, mówię o tym... Jak. To. Wygląda. Nic więcej, no bo nigdy nie mówiłam, jacy jesteście jacyś głębiej i moralnie i takie tam... Tylko chodzi mi o to, że zachowujecie się trochę podobnie, jak się na to patrzy z boku! Że są pewne podobieństwa, ale to nie tak, że wszyscy jesteście, no nie wiem, chłodnymi macho z romansideł, że mroczny, wysoki i kurwa, nie wiem, jakiś taki zakazany rebel, na którego to należałoby się rzucać, bo to wszystkie wzdychają, czy co? Ale jednak ten niby taki dystans ma być cool, tak? Albo nie mówię, że... Wszyscy... No bo...
Powoli zaczynało do niej docierać, że w gruncie rzeczy Romilly miał trochę racji.
- No ale ty... - zacięła się jeszcze krzywiąc się lekko.
I co, miała mu tu robić wykład o tym, że on utrwala szkodliwy stereotyp Puchonów, których uważa się za nijakich, słabych, beznadziejnych? Oraz że bycie chłodnym i zdystansowanym brzmi raczej jak coś stosunkowo neutralnego i nie wytyka się takim Ślizgonom podobnych cech jako słabość? Jakoś Ślizgoni w zestawieniu Romilly'ego ogólnie wypadali najlepiej.
A może jednak trzeba było zgrabnie przejść od tematu ulubionych miejsc do czegoś jak ulubiony kolor, czy zwierzątko...
- Ja w każdym razie nie mówię o takich rzeczach jak o czymś zlym, no bo przecież pacyfizm, czy co tam jeszcze, że nie jadę po wszystkich równo jak leci? - dodała po chwili ciszej.