09-05-2021, 10:28 PM
Broniła się zaciekle przed jego sugestiami, a ponieważ dzisiaj był wrażliwszy, poczuł przez chwilę dziwny, nieprzyjemny ścisk nerwów, może stresu? Wybrał go zignorować jednak i udać, że nie istnieje. Wypierał się go, zamykając umysł na wszelkie czarne myśli, odcinając się od nich. Zabawne, że po tylu latach życia w mroku umysłu, ot ruda, niewinna Puchonka sprawiała, że sam z siebie zaczynał się tego wyzbywać.
Zatrzymał się z nią kiedy jej złość zmieniła się w głęboką konsternację. W sumie sądził, że może to foszek i nawet zabiło mu mocniej serce w chwili paniki, że zjebał. A ten strach i to, jak sama myśl, że coś naruszył w ich relacji, nim poruszyła, uruchomiły w nim realizację tego jak ważna się stała. W pełni, świadomie, w sposób oczywisty zrozumiał, że to już nie tylko jego koleżanka. I głupie było to jak nagle wydało mu się to oczywiste i jasne, ggdy patrzył wstecz i widział siebie kolekcjonującego każde jedno zdjęcie, jakie mu przesyłała, starannie układając je w albumie. To jak syczał an każdego, kto był dla niej jakkolwiek niemiły, albo jak smuciło go gdy zdawała się zajęta innymi znajomymi, nie dostrzegając go. To jak starał się być lepszym, by go lubiła, i jak przy tym sam zaczynał powoli lubić siebie bardziej.
Choć wszystko trwało sekundę, dwie, trzy, jego źrenice rozszerzyły się nieznacznie, a tęczówki zmieniły na jasniejsze, złoto-piwne. Naturalnie, nie miał o tym pojęcia.
Pokręcił lekko głową.
- Nieszkodzi. Źle cię oceniałem od początku, wina jest po mojej stronie.
Rzadko przyznawał się do winy, raczej tego unikał. Nie było to przyjemne dla nikogo, ale dla niego to też jak pokazanie słabości przed kimś, jakiegoś rodzaju wrażliwości. Tak przynajmniej się czuł. A jednak Puchonka zdawała się mieć dobrą rękę, skoro przed nią nie rpzerażało go to tak bardzo.
- Jestem pewien, że jakbym nawet znał, i tak wybrałbym ciebie. - Dodał z nikłym uśmiechem, a z jego oczu dało się odczuć ciepło. I może poczucie jak daleko, jak na siebie w każdym razie, się posunął w komplementowaniu, poczuł się onieśmielony. To z kolei uruchomiło mechanizm odwrócenia uwagi, a jedyne, co przyszło mu do głowy, to odwrócenie się by spokojnym krokiem pokierować się dalej korytarzem. To też uczynił, zakładając, że może Saoirse podąży za nim.
Zatrzymał się z nią kiedy jej złość zmieniła się w głęboką konsternację. W sumie sądził, że może to foszek i nawet zabiło mu mocniej serce w chwili paniki, że zjebał. A ten strach i to, jak sama myśl, że coś naruszył w ich relacji, nim poruszyła, uruchomiły w nim realizację tego jak ważna się stała. W pełni, świadomie, w sposób oczywisty zrozumiał, że to już nie tylko jego koleżanka. I głupie było to jak nagle wydało mu się to oczywiste i jasne, ggdy patrzył wstecz i widział siebie kolekcjonującego każde jedno zdjęcie, jakie mu przesyłała, starannie układając je w albumie. To jak syczał an każdego, kto był dla niej jakkolwiek niemiły, albo jak smuciło go gdy zdawała się zajęta innymi znajomymi, nie dostrzegając go. To jak starał się być lepszym, by go lubiła, i jak przy tym sam zaczynał powoli lubić siebie bardziej.
Choć wszystko trwało sekundę, dwie, trzy, jego źrenice rozszerzyły się nieznacznie, a tęczówki zmieniły na jasniejsze, złoto-piwne. Naturalnie, nie miał o tym pojęcia.
Pokręcił lekko głową.
- Nieszkodzi. Źle cię oceniałem od początku, wina jest po mojej stronie.
Rzadko przyznawał się do winy, raczej tego unikał. Nie było to przyjemne dla nikogo, ale dla niego to też jak pokazanie słabości przed kimś, jakiegoś rodzaju wrażliwości. Tak przynajmniej się czuł. A jednak Puchonka zdawała się mieć dobrą rękę, skoro przed nią nie rpzerażało go to tak bardzo.
- Jestem pewien, że jakbym nawet znał, i tak wybrałbym ciebie. - Dodał z nikłym uśmiechem, a z jego oczu dało się odczuć ciepło. I może poczucie jak daleko, jak na siebie w każdym razie, się posunął w komplementowaniu, poczuł się onieśmielony. To z kolei uruchomiło mechanizm odwrócenia uwagi, a jedyne, co przyszło mu do głowy, to odwrócenie się by spokojnym krokiem pokierować się dalej korytarzem. To też uczynił, zakładając, że może Saoirse podąży za nim.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."