10-05-2021, 12:28 AM
W zasadzie to faktycznie sporą zmianą był wygląd Stevie, i gdyby tylko Romilly nie miał wszystkich głęboko (do niedawna Puchonów w szczególności... Ale to się zmienia! Poniekąd.) i nie był pewien, że przynajmniej raz najpewniej nie zgnoił jej w swojej własnej żeńskiej postaci, może by jakoś to skomentował. A jednak był tu tylko i wyłącznie dla Saoirse oraz był zwyczajnie wredny, zatem wszedł do środka po zaproszeniu Saoirse (tak przynajmniej przyjął jej odpowiedź), wsadzając walizkę nad siedzenia, a przy sobie zostawiając tylko niewielki transporter ze szczurem.
- Nie widziałem. - rzucił beznamiętnie, siadając przy oknie z klatką na kolanach. Ledwie sekundę odczekał, po czym sięgnął do kieszeni, wyjmując pięć czekoladek różnych smaków i wyciągając je ku Saoirse. - Dla ciebie.
Nawet posłał jej lekki uśmiech! Nikły, raczej jego cień, ale to było sporo jak na niego, a przynajmniej kiedy oprócz ich dwoje jeszcze ktoś był obok spędzając z nimi czas. Zupełnie jakby to go onieśmielało w jakiś sposób. Ot taki sobie Romilly jako niezwykle (nie)towarzyskie stworzenie. I to nie tak, że cokolwiek miał do Stevie, tym bardziej nie myślał nic negatywnego wobec zmiany tożsamości płciowej, która i tak nie była dla niego jasna i oczywista póki co. W końcu mało to dziewcząc ubiera się "po męsku" czy ogólnie jest nazywana mianem chłopczycy? Nie wiedział czy to po prostu faza, czy całkowita zmiana, nie znał jej w zasadzie.
Poza tym, przyganiałby kocioł garnkowi, sam regularnie zmieniał płeć, w zależności od nastroju, a na zakupy damskich ciuszków czy kosmetyków wybierał się równie często, co po męskie rzeczy. Będąc metamorfomagiem, odnosił wrażenie, że takie rzeczy jak określona płeć czy ramy społeczeństwa, gdzie trzeba wyglądać w określony sposób, były ograniczające i bezsensowne, i skoro mógł, oczywiście, że korzystał z pełnej krasy swoich możliwości. Takie metamorfozy zatem nie robiły na nim wrażenia.
Czemu nie powiedział więc, że wózek jest tam, gdzie go faktycznie widział? Bo był wredny. Tylko i wyłącznie dlatego. Chociaż mogło być gorzej, gdyby miał gorszy nastrój, pewnie by mu kazał iść w przeciwnym kierunku. Ale nie!
- Szybko minie. - dodał spokojnie, zwracając wzrok za okno i przyglądając się przemijającym krajobrazom.
- Nie widziałem. - rzucił beznamiętnie, siadając przy oknie z klatką na kolanach. Ledwie sekundę odczekał, po czym sięgnął do kieszeni, wyjmując pięć czekoladek różnych smaków i wyciągając je ku Saoirse. - Dla ciebie.
Nawet posłał jej lekki uśmiech! Nikły, raczej jego cień, ale to było sporo jak na niego, a przynajmniej kiedy oprócz ich dwoje jeszcze ktoś był obok spędzając z nimi czas. Zupełnie jakby to go onieśmielało w jakiś sposób. Ot taki sobie Romilly jako niezwykle (nie)towarzyskie stworzenie. I to nie tak, że cokolwiek miał do Stevie, tym bardziej nie myślał nic negatywnego wobec zmiany tożsamości płciowej, która i tak nie była dla niego jasna i oczywista póki co. W końcu mało to dziewcząc ubiera się "po męsku" czy ogólnie jest nazywana mianem chłopczycy? Nie wiedział czy to po prostu faza, czy całkowita zmiana, nie znał jej w zasadzie.
Poza tym, przyganiałby kocioł garnkowi, sam regularnie zmieniał płeć, w zależności od nastroju, a na zakupy damskich ciuszków czy kosmetyków wybierał się równie często, co po męskie rzeczy. Będąc metamorfomagiem, odnosił wrażenie, że takie rzeczy jak określona płeć czy ramy społeczeństwa, gdzie trzeba wyglądać w określony sposób, były ograniczające i bezsensowne, i skoro mógł, oczywiście, że korzystał z pełnej krasy swoich możliwości. Takie metamorfozy zatem nie robiły na nim wrażenia.
Czemu nie powiedział więc, że wózek jest tam, gdzie go faktycznie widział? Bo był wredny. Tylko i wyłącznie dlatego. Chociaż mogło być gorzej, gdyby miał gorszy nastrój, pewnie by mu kazał iść w przeciwnym kierunku. Ale nie!
- Szybko minie. - dodał spokojnie, zwracając wzrok za okno i przyglądając się przemijającym krajobrazom.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."