16-05-2021, 01:01 AM
Cóż, Gryfon był zmuszony chwilowo założyć, że obserwował go czyjś zbłąkany kot, może jakiś duch, albo jedynie wyimaginowana energia. Przecież nie było sensu kręcić się w kółko po Sali Wejściowej! To jakby sam prosił się o szlaban i ujemne punkty - z czego oczywiście szlaban przekonywał go nieco bardziej, iż był to nienajlepszy pomysł.
A jednak nagle usłyszał za sobą głos! Czyli to nic wyimaginowanego, a przynajmniej teraz tym bardziej miał taką nadzieję. Zdaje się, że niedobrze jest słyszeć głosy.
Wzdrygnął się, a następnie obrócił, by dojrzeć wreszcie, skąd dobiega bardzo znajomy głos, świecąc jego właścicielce po oczach - ale spokojnie, nie było to mocne światło...
Choć znał ją na tyle, by wiedzieć, że nie była pamiętliwa, nadal wydawało mu się to w gruncie rzeczy nieco osobliwe. On osobiście może nie obrażał się na długo - o ile w ogóle - ale pamiętał wszystko... Jego podejrzliwość kazała mu wierzyć, że Aurora miała absolutnie tak samo, a jeśli się do tego nie przyznawała, najpewniej kłamała!
- To co, już ci przeszło? - spytał ledwie chwilę po buziakach, unosząc lekko brwi.
Chyba wypadało najpierw wiedzieć, na czym stoją. Czy znowu to tylko udawanie, że nic się nie wydarzyło? Z jednej strony nawet mu to odpowiadało...
- A schadzki z Willem w świetle księżyca to niekoniecznie to, czym chciałbym zacząć ten rok.
I nie zmieniały tego nawet namiętne pocałunki po pijaku ileś miesięcy temu... Poza tym jakoś im się nie układało akurat w tym kierunku.
Cmoknął cicho, zwracając na moment wzrok ku drzwiom.
- Wchodzisz? Wychodzisz? - skinął głową w kierunku wyjścia. - I jaki jest plan, skoro rok ledwo się zaczął? Co tak nie może czekać?
Nie to żeby był w innej sytuacji... A wybierał się jedynie na spacer. Tylko czy Aurora była typem osoby, która korzysta z osłony nocy, by wybrać się na taki niewinny spacer? Spodziewał się po niej czegoś więcej - czegoś więcej, niż po sobie.
A jednak nagle usłyszał za sobą głos! Czyli to nic wyimaginowanego, a przynajmniej teraz tym bardziej miał taką nadzieję. Zdaje się, że niedobrze jest słyszeć głosy.
Wzdrygnął się, a następnie obrócił, by dojrzeć wreszcie, skąd dobiega bardzo znajomy głos, świecąc jego właścicielce po oczach - ale spokojnie, nie było to mocne światło...
Choć znał ją na tyle, by wiedzieć, że nie była pamiętliwa, nadal wydawało mu się to w gruncie rzeczy nieco osobliwe. On osobiście może nie obrażał się na długo - o ile w ogóle - ale pamiętał wszystko... Jego podejrzliwość kazała mu wierzyć, że Aurora miała absolutnie tak samo, a jeśli się do tego nie przyznawała, najpewniej kłamała!
- To co, już ci przeszło? - spytał ledwie chwilę po buziakach, unosząc lekko brwi.
Chyba wypadało najpierw wiedzieć, na czym stoją. Czy znowu to tylko udawanie, że nic się nie wydarzyło? Z jednej strony nawet mu to odpowiadało...
- A schadzki z Willem w świetle księżyca to niekoniecznie to, czym chciałbym zacząć ten rok.
I nie zmieniały tego nawet namiętne pocałunki po pijaku ileś miesięcy temu... Poza tym jakoś im się nie układało akurat w tym kierunku.
Cmoknął cicho, zwracając na moment wzrok ku drzwiom.
- Wchodzisz? Wychodzisz? - skinął głową w kierunku wyjścia. - I jaki jest plan, skoro rok ledwo się zaczął? Co tak nie może czekać?
Nie to żeby był w innej sytuacji... A wybierał się jedynie na spacer. Tylko czy Aurora była typem osoby, która korzysta z osłony nocy, by wybrać się na taki niewinny spacer? Spodziewał się po niej czegoś więcej - czegoś więcej, niż po sobie.