16-05-2021, 04:03 AM
- Jakby wszyscy się zmówili, ale właśnie nie, bo zwyczajnie mają wyjebane na to, że może coś dzieje się na innych lekcjach i może też jest trochę ważne i fajnie byłoby je zaliczyć bez problemów? - wyrzucała z siebie dalej własną frustrację, płynąc spokojnie tuż przy Aurorze.
Wreszcie sapnęła i zaraz również położyła się na wodzie podobnie jak druga Puchonka, tylko zaraz zamknęła oczy.
- Ale nie, spoko, wiesz, może w tym roku będzie też trochę inaczej, w sumie póki co nie wiadomo...
Nie, nie wierzyła we własne słowa. Wierzyła za to w siłę pozytywnego myślenia, które może nie miało złagodzić prac domowych, ale na pewno oszczędzało jej mnóstwo nerwów. Mogła myśleć ile rzeczy pójdzie nie tak, albo dać sobie z tym spokój i liczyć na jak najlepszy rok! A o wypracowaniach i tak zapomni i mogła jedynie liczyć, że ktoś w porę ją upomni...
- No właśnie, języków... Czy jeszcze latania, bo poza quidditchem też można robić rzeczy! Albo czegoś związanego, nie wiem, z dziennikarstwem... Jakby, wydaje mi się, że na to, że ktoś może mieć zainteresowania mają tak już całkowicie wyjebane. To znaczy, jasne, jeśli ktoś się interesuje, no nie wiem, na przykład transmutacją, no to wow, łatwo, tak? Bo mamy z tego zajęcia i może jakby poświęcić temu mnóstwo czasu i się cieszy i może do tego jeszcze lubi wróżbiarstwo, to sobie tak ułoży, żeby najbardziej skupiać się na tym, a jak ja na przykład lubię eliksiry, ale też zajebiście byłoby być fotoreporterką, to co? No właśnie, z eliksirami mam niby szczęście i super, ale raz, że troszkę nie zawsze mogę się zająć na przykład właśnie fotografią, bo to też wymaga czasem czasu, skupienia i w ogóle, a dwa, że to też jest coś, co może mogłabym pociągnąć w przyszłości, ale jak z czegoś nie ma egzaminów i na coś nie trzeba zdawać, bo nie chcę na przykład być aurorem, to właśnie dokładnie wyjebane...
Oczywiście obrana droga życiowa mogła zmienić jej się w kolejnych latach jeszcze tyle razy, ile dni czego ją do ukończenia szkoły, jednak na ten moment była dosyć zdeterminowana. Widziała dla siebie dwie ścieżki i tego się trzymała - dumna, że znalazła coś, co sprawiałoby jej przyjemność. Po rozmowach ze znajomymi wiedziała, że nie dla każdego to równie oczywiste.
- Ej, byłoby zajebiście! - zareagowała od razu na propozycję wspólnej ekspedycji i szybko obróciła się w wodzie, by z powrotem płynąć normalnie tuż przy Aurorze. - Jakby się zgodzili, to super, ja bardzo chętnie i też pewnie zawsze będę. W sumie my zwykle nie planujemy wyjazdów, więc serio, byłoby mega.
Nawet nie myślała o tym, czy jej rodzice mieli przystać na taką wyprawę... To prawda, że byli dosyć otwarci na nowe doświadczenia, ale obserwacja smoków mogła brzmieć na nieco ekstremalną wycieczkę.
- To w sumie jak długo póki co się uczyłaś, żeby tak faktycznie umieć się dogadać? - spytała patrząc na nią z zainteresowaniem, płynąc powoli przed siebie. Prawdopodobnie gdyby tryton wyrósł teraz przed nią, nawet nie zwróciłaby uwagi, póki nie wpłynęłaby twarzą prosto w niego - tak skupiona była na koleżance!
- Nie wiem, może są... Znaczy, może więcej jest, ale żeby tak dotrzeć do każdego, to chyba nie starczyłoby nawet czasu. No bo oni chyba po prostu nie ufają, że można tak być miłym bezinteresownie? No ale halo, jakbym chciała ich w coś wrobić, to by nie wiedzieli, jakby, to że jestem Puchonką to nie znaczy, że mogą mnie tak po prostu lekceważyć, nie? - dodała na koniec z rozbawieniem.
Owszem, była w Hufflepuffie, ale to nie znaczy, że nie potrafiłaby kogoś zwieść! Oczywiście nie chciała przy tym niczyjej krzywdy, a przynajmniej na ten moment nie przychodziła jej na myśl ani jedna osoba, która na krzywdę z jej strony by sobie zasłużyła, ale potrafiła być sprytna. To że nie miała tego wpisanego w charakterystyczne cechy domu, to nic. Tak, miała więcej cech niż trzy, czy cztery!
Wreszcie sapnęła i zaraz również położyła się na wodzie podobnie jak druga Puchonka, tylko zaraz zamknęła oczy.
- Ale nie, spoko, wiesz, może w tym roku będzie też trochę inaczej, w sumie póki co nie wiadomo...
Nie, nie wierzyła we własne słowa. Wierzyła za to w siłę pozytywnego myślenia, które może nie miało złagodzić prac domowych, ale na pewno oszczędzało jej mnóstwo nerwów. Mogła myśleć ile rzeczy pójdzie nie tak, albo dać sobie z tym spokój i liczyć na jak najlepszy rok! A o wypracowaniach i tak zapomni i mogła jedynie liczyć, że ktoś w porę ją upomni...
- No właśnie, języków... Czy jeszcze latania, bo poza quidditchem też można robić rzeczy! Albo czegoś związanego, nie wiem, z dziennikarstwem... Jakby, wydaje mi się, że na to, że ktoś może mieć zainteresowania mają tak już całkowicie wyjebane. To znaczy, jasne, jeśli ktoś się interesuje, no nie wiem, na przykład transmutacją, no to wow, łatwo, tak? Bo mamy z tego zajęcia i może jakby poświęcić temu mnóstwo czasu i się cieszy i może do tego jeszcze lubi wróżbiarstwo, to sobie tak ułoży, żeby najbardziej skupiać się na tym, a jak ja na przykład lubię eliksiry, ale też zajebiście byłoby być fotoreporterką, to co? No właśnie, z eliksirami mam niby szczęście i super, ale raz, że troszkę nie zawsze mogę się zająć na przykład właśnie fotografią, bo to też wymaga czasem czasu, skupienia i w ogóle, a dwa, że to też jest coś, co może mogłabym pociągnąć w przyszłości, ale jak z czegoś nie ma egzaminów i na coś nie trzeba zdawać, bo nie chcę na przykład być aurorem, to właśnie dokładnie wyjebane...
Oczywiście obrana droga życiowa mogła zmienić jej się w kolejnych latach jeszcze tyle razy, ile dni czego ją do ukończenia szkoły, jednak na ten moment była dosyć zdeterminowana. Widziała dla siebie dwie ścieżki i tego się trzymała - dumna, że znalazła coś, co sprawiałoby jej przyjemność. Po rozmowach ze znajomymi wiedziała, że nie dla każdego to równie oczywiste.
- Ej, byłoby zajebiście! - zareagowała od razu na propozycję wspólnej ekspedycji i szybko obróciła się w wodzie, by z powrotem płynąć normalnie tuż przy Aurorze. - Jakby się zgodzili, to super, ja bardzo chętnie i też pewnie zawsze będę. W sumie my zwykle nie planujemy wyjazdów, więc serio, byłoby mega.
Nawet nie myślała o tym, czy jej rodzice mieli przystać na taką wyprawę... To prawda, że byli dosyć otwarci na nowe doświadczenia, ale obserwacja smoków mogła brzmieć na nieco ekstremalną wycieczkę.
- To w sumie jak długo póki co się uczyłaś, żeby tak faktycznie umieć się dogadać? - spytała patrząc na nią z zainteresowaniem, płynąc powoli przed siebie. Prawdopodobnie gdyby tryton wyrósł teraz przed nią, nawet nie zwróciłaby uwagi, póki nie wpłynęłaby twarzą prosto w niego - tak skupiona była na koleżance!
- Nie wiem, może są... Znaczy, może więcej jest, ale żeby tak dotrzeć do każdego, to chyba nie starczyłoby nawet czasu. No bo oni chyba po prostu nie ufają, że można tak być miłym bezinteresownie? No ale halo, jakbym chciała ich w coś wrobić, to by nie wiedzieli, jakby, to że jestem Puchonką to nie znaczy, że mogą mnie tak po prostu lekceważyć, nie? - dodała na koniec z rozbawieniem.
Owszem, była w Hufflepuffie, ale to nie znaczy, że nie potrafiłaby kogoś zwieść! Oczywiście nie chciała przy tym niczyjej krzywdy, a przynajmniej na ten moment nie przychodziła jej na myśl ani jedna osoba, która na krzywdę z jej strony by sobie zasłużyła, ale potrafiła być sprytna. To że nie miała tego wpisanego w charakterystyczne cechy domu, to nic. Tak, miała więcej cech niż trzy, czy cztery!