18-05-2021, 04:04 PM
- No niby tak i właściwie też nic nie mam do nich, czy właściwie kogokolwiek, ale właśnie to trochę tak jest, że jak jakiś dom jest jakiś, to potem wychodzi na to, że nikt spoza nie może mieć tej cechy i to już jest straszny bullshit - sapnęła cicho w ramach podsumowania. - I nie wiem, im jestem starsza, tym bardziej myślę, że dopasowali nas do domów, bo tiara miała jakieś śmieszne wyliczanki, serio. Bo okej, trochę się zgadza, ale to też chyba tak, że jak mówią ci przez lata, że jesteś jakiś i się tego od ciebie tak w kółko oczekuje, to chyba tak właśnie zostaje, tak? Jakby, jeśli komuś od jedenastego roku życia powtarza się, jaki jest zajebiście odważny, to może też czuje, że tak jest, albo może że tak musi być i niekoniecznie ktokolwiek się nad tym zastanawia, bo jesteś ubrany na czerwono? Znaczy, wiesz, dobrze mi w Hufflepuffie, ale jakby lata temu uznali inaczej, to pewnie też czułabym się równie dobrze i równie dopasowana, nie wiem. Chociaż jak myślę sobie, że miałabym trafić do Slytherinu, to jednak bałabym się, że to nie to, że może niekoniecznie bym się dogadała, nie wiem. Ale chyba to też bardziej przez wychowanie? Tylko z drugiej strony chyba nigdy wcześniej nie poznałam rodziny żadnego Ślizgona...
Tu zastanowiła się chwilę. Romilly faktycznie nieco wspominał jej o swojej rodzinie i nie wyrażał się zbyt pochlebnie... I był ponury, miał problemy z socjalizacją. Może faktycznie coś w tym było? A jednak nie spodziewała się, by kiedykolwiek było jej dane spotkać choć jedno z jego rodziców. Nie miała pojęcia, jak blisko była jednego z tych spotkań... I bardzo dobrze - w przeciwnym wypadku poświęciłaby rozmyślaniom na ten temat dużo więcej czasu.
- No to też chyba kwestia... nadętości? I wiesz, statusu? Bo dużo z nich zachowuje się, jakby byli za dobrzy dla każdego w sumie.
Romilly też... Ale jakoś to poszło od pierwszego razu, kiedy przypadkiem przy nim usiadła i zaczęła zagadywać z ciekawości.
- Erm... Chyba nie zmieści się całe... Chyba na pewno... Ale to w sumie chyba nie przeszkadza?
Przywołana gestem przez kuzynkę, poleciała w jej kierunku. Po udanym zdjęciu, ustawiła aparat ponownie, by mogły ustawić się też w kolejną pozę - tym razem wspomniane przytulanie drzewa.
Kilka zdjęć później niestety zaczęło się ściemniać, co zmuszało dziewczyny do zakończenia sesji i zebrania się w kierunku domu Saoirse. Ta nie wyraziła na głos, że ma do siebie pewien wyrzut, że nie przybyły na miejsce trochę wcześniej... Ostatecznie nie tak często zdarzało jej się robić wspólne zdjęcia. Cóż, najwyżej wyciągnie April jeszcze któregoś dnia!
z/t x2
Tu zastanowiła się chwilę. Romilly faktycznie nieco wspominał jej o swojej rodzinie i nie wyrażał się zbyt pochlebnie... I był ponury, miał problemy z socjalizacją. Może faktycznie coś w tym było? A jednak nie spodziewała się, by kiedykolwiek było jej dane spotkać choć jedno z jego rodziców. Nie miała pojęcia, jak blisko była jednego z tych spotkań... I bardzo dobrze - w przeciwnym wypadku poświęciłaby rozmyślaniom na ten temat dużo więcej czasu.
- No to też chyba kwestia... nadętości? I wiesz, statusu? Bo dużo z nich zachowuje się, jakby byli za dobrzy dla każdego w sumie.
Romilly też... Ale jakoś to poszło od pierwszego razu, kiedy przypadkiem przy nim usiadła i zaczęła zagadywać z ciekawości.
- Erm... Chyba nie zmieści się całe... Chyba na pewno... Ale to w sumie chyba nie przeszkadza?
Przywołana gestem przez kuzynkę, poleciała w jej kierunku. Po udanym zdjęciu, ustawiła aparat ponownie, by mogły ustawić się też w kolejną pozę - tym razem wspomniane przytulanie drzewa.
Kilka zdjęć później niestety zaczęło się ściemniać, co zmuszało dziewczyny do zakończenia sesji i zebrania się w kierunku domu Saoirse. Ta nie wyraziła na głos, że ma do siebie pewien wyrzut, że nie przybyły na miejsce trochę wcześniej... Ostatecznie nie tak często zdarzało jej się robić wspólne zdjęcia. Cóż, najwyżej wyciągnie April jeszcze któregoś dnia!
z/t x2